Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2014, 19:23   #3
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
~Wiosna...~ stwierdził Rardas z pewną dozą smutku, a następnie cicho westchnął. Już kilka dni minęło od momentu, gdy opuścili Neverwinter. Zewsząd dochodził świergot ptaków, a wokoło wprost było czuć budzącą się naturę. Mimo tego piękna na jego twarzy nie zagościł uśmiech. Po chwili zaczął wpatrywać się w pełznące po błękicie nieba chmury i westchnął po raz kolejny...

Mężczyzna odziany był w ciemnoczerwoną koszulę oraz czarne długie spodnie, które częściowo skrywały ciemne, skórzane buty. Samą koszulę można było dostrzec dopiero z bliższej odległości, gdyż na nią Rardas wdzianą miał porządną skórznie, która charakteryzowała się wysokim stopniem wykonania jak i ciemniejszą barwą. Sprawiało to wrażenie, że jego sylwetka -średnia i dość szczupła- zdawała się zlewać. Efekt ten potęgował ciemny płaszcz, którym był szczelnie okryty, a kruczoczarne włosy dodatkowo wzmacniały całość. Jego towarzysze wiedzieli, że przy pasie miał swą szablę przytroczoną ze strony lewej, a natomiast z przeciwnej w takt jego kroków kołysał się kołczan, z którego wystawał szaropióre lotki strzał. Na nrocie obok klamry trzymał się ukośnie sztylet. W lewym ręku trzymał łuk. Natomiast w drugiej swej ręce trzymał worek, w którym to zwyczajowo trzymał resztę swego skąpego ekwipunku. Rardas twarz miał pociągłą, skórę bladoszarą, a oczy ciemnoniebieskie.

Reszta drużyny spotkała go marznącego na drodze, lecz z dobroci serca pozwoliła się przyłączyć do karawany, która to ciągnęła ku miastu Neverwinter. Na nieszczęście ta została napadnięta przez bandytów, którzy to na dodatek porwali córkę jednego z kupców. Ruszyli na ratunek, wdali się w walkę, a następnie wrócili z dziewczynką do pozostałych. Rardas nie wyjaśnił do tej pory pozostałym za wiele o tym, dlaczego postanowił ruszyć wraz z nimi na odsiecz i na razie nie zamierzał.

Podczas miesięcy spędzonych w tym zacnym gronie pokazał, że jest osobą praktyczną, spokojną oraz trzeźwo myślącą. Nie należał przy tym do tych szczególnie wylewnych, czy skłonnych do rozmów. Odzywał się dość rzadko, a wtedy to też raczej zdawkowo. Pozostali często wiedzieli go pogrążonego w zadumie na sobie tylko znane tematy.
Rardas, z tego co spostrzegli, nie był przyzwyczajony do życia w luksusie. Okazywało to między innymi to, że posiłki spożywał początkowo pośpiesznie, lecz z czasem zaczął się nimi wprost delektować, choć były to najzwyklejsze kluski. Mężczyzna wstydził się swojej biesiej krwi, gdyż ciągle starał się ukrywać swój ogon. No cóż, życie kogoś takiego jak on najpewniej nie należało do sielanki. Nie ukazywał, by życie go specjalnie rozpieszczało, gdyż przez większość czasu wydawał się być smutnym, a co baczniejsi dostrzegli w jego oczach sporo bólu.

Wracając jednako do spraw obecnych, to trzymał się on na tyłach grupy. Wolał chwile samotności, gdyż dawały mu pewne specyficzne bezpieczeństwo, którego pragnął. Przesiekę dojrzeli już z większej odległości, lecz dobry kawałek drogi był jeszcze przed nimi. Rozmyta droga nie ułatwiała im podróży, co najbardziej odczuł to Fili, który musiał czasami zsiadać ze swego wiernego wierzchowca, którym był kucyk. Mimo wszystkich przeciwności wreszcie zbliżyli się do celu swojej podróży. Być może czekało na nich posłanie lepsze od mokrej ziemi, a strawa była bardziej urozmaicona niż to, co jadali przez poprzednie dni.

Pierwsze powitały ich dzieci, które były bardzo podekscytowane pojawieniem się nieznajomych. W dość dużym stopniu można było przypuszczać, że już nie pierwszy dzień oczekiwały na przybycie kogoś, kto miałby zająć się tutejszym problemem. Rardas jak wcześniej trzymał się raczej na uboczu, a do tego szybko poprawiał ułożenie płaszcza, gdyż nie chciał, by fakt, iż ma ogon wyszedł na jaw. Poradziwszy sobie sprawnie z tym problemem zaczął on obserwować całą scenę, a po chwili również okolicę. Jego uwagę przyciągnął mężczyzna, który na nich gwizdnął. Oznaczało to, że najpewniej ma im coś do powiedzenia. Rardas odczekał, aż pozostali ruszą w tamtym kierunku, by następnie ruszyć kawałeczek za nimi.
 

Ostatnio edytowane przez Zormar : 17-09-2014 o 19:26.
Zormar jest offline