Wątek: Bar "Dolores"
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2014, 20:32   #19
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
- Niech ci będzie - odparł Dolores po tyradzie motocyklisty - Chyba równy z ciebie gość - dodała opuszczając broń - Niezła mowa, ale za drzwi oddasz mi ty, a nie Men In Black, jasne?

Sytuacja z sekundy na sekundę stawała się coraz bardziej absurdalna. Nie dość, że radio i mp3 turysty nieustannie piszczały jakąś zakodowaną wiadomość, nie dość, że nie działała elektryka i samochody, nie dość że padał deszcz rodem z film sf, to jeszcze jakiś zaćpany koleś o opuchniętej twarzy i podkrążonych oczach siał panikę obwieszczając światu, jakieś wyssane z palca narkomańskie teorie.
- Spokój ludziska - krzyknął Ahab Gilberts głos, który jasno wskazywał, że gość kiedyś musiał zarządzać ludźmi - Przede wszystkim spokój. Na razie nie ma powodów do paniki. Awarie i dziwne zjawiska się zdarzają. Sam pamiętam, jak pewnego razu w Korei spadały na nas żaby z nieba. To się tutaj dzieje na pewno wykracza poza normalne i naturalne procesy. Mamy do czynienia z czymś niezwykłym i musimy zachować wszelkie środki ostrożności i zaplanować nasze działania. Na szczęście na razie nikomu nic się nie stało, więc nie ma powodów do paniki. Proponuję, aby wszyscy sprawdzili swoje telefony. Może któryś będzie działał i uda się nam czegoś dowiedzieć. Ty Dolores idź na zaplecze i sprawdź co z telewizorem i czy SB działa. Musimy też sprawdzić ile mamy broni. To tak na wszelki wypadek.
Staruszek zrobił pauzę i spojrzał po wszystkich, czekając czy ktoś ma coś do dodania, czy też sprzeciwu.
- Dziadku spójrz - niemal krzyknął młody TJ Gilberts.

Stojący na zewnątrz ćpun próbował właśnie zwymiotować. Widać było, że targają nim fale bólu. U jego stóp utworzyła się kałuża zielonkawej cieszy przypominającej swoją konsystencją rzadki kisiel.
Z jego ust natomiast wystawały długie i cienkie nitki łudząco podobne do makaronu, ale to nie był makaron.
- O ja pierdolę - krzyknął Harvey Brown - Co to jest?
- To mi wygląda - powiedział spokojnym głosem Ahab - na korzenie. - po chwili dodał drżącym głosem - Ten gość rzyga korzeniami, o matko.

James Radcliffe stał zgięty wpół, a jego wnętrznościami targały nagłe skurcze i potężne fale bólu doprowadzającego go niemal do omdlenia.
Czuł, że przez jego przewód pokarmowy przechodzi coś żywego. Coś co zalęgło się w jego trzewiach. To coś wcale nie zamierzało stamtąd wychodzić.
Wystające mu z ust cienkie i długie korzonki sprawiały, że jeszcze bardziej go naciągało.
Fale bólu i skurcze szarpały jego żołądkiem.
Ten makabryczny spektakl trwał ponad dwie minuty. Na jego zakończenie u stóp ćpuna leżała długa na kilka metrów wiązka korzeni oraz spora kałuża zielonego śluzu.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor

Ostatnio edytowane przez Python : 17-09-2014 o 22:47.
Python jest offline