Wątek: Bar "Dolores"
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2014, 21:00   #20
Muzykantowy
 
Reputacja: 1 Muzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumny
-...Ja... Pierdolę...- Wychrypiał James, po czym padł wycieńczony na ziemie. Więc tak to się dla mnie skończy? Myślał. Jane miała przynajmniej bezbolesną śmierć. Leżąc na ziemi dotknął swój wiccański talizman. Jane... Była tak dobrą osobą. Lepszą ode mnie pod każdym względem, nie zasłużyła na śmierć, w przeciwieństwie do mnie. Ale czemu, kurwa, w taki sposób? James nigdy przed tym nie wspominał tak swojej siostry. Przez głowę przeszło mu jeszcze to, jak bardzo zawiódł swoich rodziców, oraz, jak wspaniałą przyszłość mógłby mieć, gdyby tylko nie zaczął ćpać. Kurwa. Nie taki sposób. Na dobrą sprawę, jeszcze nie umierał. Jednak uznał, że najwyższa pora o tym myśleć, biorąc pod uwagę fakt, że własnie wyrzygał kilkumetrową wiązkę... Czegoś. A to coś, wyrosło w nim w ciągu dziesięciu minut. Co by było gdyby chwilę później sprowokował wymioty? Co, jeśli to nie potrzebuje do rozwoju ludzkiego organizmu i niebawem z ziemi zaczną wyrastać wielkie, pokręcone, korzenie? Które być może, okażą się czymś więcej niż zwykłymi korzeniami.

Siostrę i rodziców będzie wspominał później. Z trudem przekręcił się na brzuch.
-Na co się, kurwa gapicie? Zaciągnijcie mnie do baru, przywiążcie do czegoś. Sprawdźcie, czy to coś obok mnie nie jest żywe- Rzekł do ludzi przyglądających się jak kona.
-Musicie się upewnić, że nie jestem zagrożeniem dla innych.- Powiedział i spróbował wstać- I lepiej w podskokach zapierdalać do baru.
 
__________________
"War. War never changes."

Ostatnio edytowane przez Muzykantowy : 17-09-2014 o 21:16.
Muzykantowy jest offline