Cała ta sytuacja była dla niego dziwna. Gdy podszedł do niego z początku jakiś facet z tabliczką, olał go kompletnie. Przynajmniej wstępnie, ponieważ i tak mógłby go zabrać. Woził już nie jednego autostopowicza, co było dla niego niczym specjalnym. Bardziej uciążliwe były dla niego autostopowiczki, które w ramach zakładów czy innych historii podróżowały po Hameryce.
Sam śmiał się w duchu, gdy widział jak speszone nastolatki próbują oferować swoje usługi w zamian za x przejechanych mil (w myśl zasady klubowej - coś za coś). To właśnie z tego powodu i nie tylko wstępnie nic nie odpowiedział facetowi z tabliczką. Spoko, możesz jechać ale pozwól mi najpierw odpalić Pontiaca. - Nie wiedział czemu, nie powiedział tego na głos.
Gdy silnik nie zaskoczył, na jego twarzy pojawiło się w kolejności: zdziwienie, osłupienie, zdenerwowanie. Zmrużył oczy i jego usta wykrzywiły się w grymasie. Nie ma możliwości, by coś u mnie nie działało. Do chuja wafla. - pomyślał i wysiadł z wozu. Następne rzeczy działy się dość szybko. Zdążył wyjąc z wozu klucz francuski i otworzyć maskę gdy zielony deszcz spadł na ziemię. Zamknął maskę i pobiegł do baru wraz z innymi. Widział parę przestarszonych osób, jedni byli mniej, jeszcze inni bardziej głośni. W ogóle na początku nie zwracał na nich uwagi. Ani na deszcz. Jakoś to do niego nie docierało. Usiadł gdzieś najbardziej z boku kładąc klucz francuski na stole i włożył głowę w dłonie. Przetrwał 2 minuty bez żadnej myśli i idei i sięgnął po telefon. Gdy próbował skontaktować się z Haroldem, jego celem do którego jechał smartfon zaczął mu trzeszczeć. Jeszcze jedna rzecz mi się rozjebie a szlag jasny piekielny zaleje moje i tak już znerwicowane życie. - nawet się uśmiechnął po tym, co stworzył w myślach.
Gdy schował telefon do kieszeni przyjrzał się trochę scenerii. Jeden coś krzyczy, drugi rzyga. A przynajmniej się stara. Kobieta i drugi facet jakoś na spokojnie. Harley biegnie z motorem. Kurwa.
Wziął klucz i schował do kieszeni. Wstał powolnie od stołu i podszedł do właściciela baru.
- Wiem, że może to trochę dziwnie zabrzmi, ale czy masz kawałek blachy w warsztacie? Wziąłbym jakoś tego Pontiaca zaciągnął pod dach i przyjrzał się co się zjebało. Odpalę go i pojadę, będziesz miała jednego z głowy. A za użyczenie warsztatu zapłacę. Słowo honoru.
Ostatnio edytowane przez BoYos : 18-09-2014 o 17:02.
|