Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2014, 23:44   #295
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Staśkowi Nowickiemu udało się z kolejną rozmową z Katriną. Przynajmniej znów bez uszczerbków, mniejsza o następstwa. Mało istotne na jego życiu po za faktem, że na razie nie grożą mu kolejne spotkania z nią. W po za tym wizyta w burdelu skutecznie mu poprawiła humor. Ta czarnulka była niezła. Zaznawszy ponownie kobiecego towarzystwa, jakoś świat starszemu Nowickiemu wydawał się ciut lepszy.
-Aleś ty wyfiooołkoooowaaaaany powiedział przeciągle Stefan. Rozmowę prowadzili po Piastiańsku. Skoro byli i tak w swoim pokoju w Devil Ness, to można.
-Nie mam wyjścia, skoro chcemy, żeby miało się udać – Stasiek spojrzał krytycznie na swoje odbicie w lustrze. „Wyfiołkowany” było na miejscu, skoro się ogolił, pociągnął włosy brylantyną i użył wody kolońskiej podsuniętej przez Madame Christmas. Podfarbował je ponownie na brązowo alchemią. Nie mówiąc o garniturze z surdutem od Madame. Elegancko, aż mdliło. A Stasiek Nowicki czuł się jakby naciągnęli na niego cudzą skórę. Stasiek Nowicki ustępuje miejsca Stanisławowi Radziwiłłowi.
Przynajmniej tym razem Stefan zaoferował się do pomocy. Dobry znak, zwłaszcza, gdy po popijawie młody się na niego dąsał. Stasiek zresztą też miał mu sporo za złe – za potraktowanie Sao, i potem jak młody mu zarzucił, że się podlizuje Mustangowi. Dobre sobie! Ktoś musi być uprzejmy dla przełożonego, skoro są na jego łasce. Zwłaszcza, gdy młody nawet mu nie okazuje szacunku. Inaczej co potem?
Potem przez parę dni i tak mało kiedy mieli jak na siebie się natknąć. Różnice w zadaniach. Nawet bez szczególnych starań na wzajemne unikanie siebie nawzajem.

-Myślisz, że lepszy będzie ten krawat, czy ten? –spytał młodego.
-Ja biorę Charliego- powiedział Stefan.
-Charliego?
-Miałem go na sobie jak załatwiłem u pana Shou wypełnienie przysługi. Może przynosi mi farta?
-Ten? Mój boże… To mój stary krawat.
-To był nasz jedyny krawat…
-Mieliśmy go tyle, że powinien już ożyć
- Stasiek ruszał nim jak pacynką, tak, żeby krawat udawał psa.- Nawet na imię. Ale dlaczego Charlie?
-Brzmi jak imię dla lowelasa.
-Jeden krawat na spółkę...
-Jesteśmy spłukani. Ja powinienem się martwić, czy ta cholerna marynarka nie jest z lat szkolnych Szkapy! Skoro dostałem ją od Madame szanownej...
-Chcesz się też trochę wypachnić
? – zaproponował Stasiek siegając po flakon.
-Nie, bo śmierdzi tak samo jak twoja stara woda kolońska. Co z tego, że markowa?! Stasiek, za co ci ludzie płacą jak śmierdzi tak samo?!
-Chyba nie myślisz, że tej samej używa Mustang?
!- starszy Nowicki spojrzał podejrzliwie na butelkę.
-Chyba nie. Ciebie też brzydzi taka perspektywa?
-Odczuwam w związku z nią dyskomfort
-Czyli brzydzi. Stasiek? Myślisz, że Smutas z nami pójdzie na akcje?
-Trudno powiedzieć. Przeciez miało być, że Xingijski służący Radziwiłła –Midorino w akcie dobrej woli został podesłany Armstrongom, żeby pomógł dokurować Catherine Armstrong. Tymi swoimi Xingijskimi technikami itd. Nie wiem, czy to nie byłoby dziwne, żeby Midorino od tak został wezwany do licytacji?
-Midorino… To brzmi prawie jak „Pomidorino”
-Te czerwone włosy…
-Ja rozumiem, że to w ramach kamuflażu, ale wygląda w tym już jak pederasta.
-No…
- Stasiek parsknął śmiechem.
-No, ale nie zawadzi jak Samuel będzie mieć tam oko na Vilmuda, skoro on jest nowy, wcisnęli go od Asgardu. A w po za tym pozostaje jeszcze sprawa Leslie, a tam może jakieś dowody na jej istnienie… Jakiś bękart, uboga krewna Armstrongów…
-Tia…
-Nie wierzysz mi? Spytaj reszty Chciwców- od Stefan wręcz wypływały rozdrażnienie.
-No wiesz Stefek… Sobowtór Olivier Armstrong, który nagle się pojawia w mieście… to tak dziwnie brzmi…
-A Chciwcy?
-Że robią sobie ze mnie jaja…
-A pani Riza?! To ona mnie odebrała z paki. Widziała ją
-Nie miałem okazji z nią rozmawiać. Mam nadzieje, że podziękowałeś jej należycie, Stefciu.
-Pani Rizie? Oczywiście, że TAK.
-Dobrze już dobrze
- Stanisław poprawił krawat.
-Myślisz, że to będzie dziwne jak dopiero teraz się pojawi się przyrodni brat Radziwiłła?
-E nie… Do tej pory wywiady, akcje charytatywne. To nudne, ani miejsce dla dzieci. Co innego licytacja.
-No dobra… Choć nie będzie tak fajnie jak u nas.
-Że nie będą handlowac końmi?
-Nie tylko… Ani akcji z ujeżdżaniem dzikich koni, ani bijatyk.
-Bo to towarzystwo na wyższym poziomie. Stefek… Żadnego gadania o burżuazji!!
-Jak się żaden nie będzie prosił. No już dobra… Czy Szkapa uwzględniła, ze możliwe, że będziemy musieli się starać wykupić jeszcze parę rzeczy, żeby to wyglądało naturalnie? Że to nie było specjalnie po samą koronę?
-Na pewno. No nic… Może Chciwców zainteresuje sprzedanie paru antyków jakie zdobędziemy.
-Jeśli na „taniej kupię, drożej sprzedam” to tak. Byleby tylko durniej Szkapie nie przyszło na myśl doliczać nam za ewentualne zakupy do długu. Ryzyko zawodowe do cholery!
-Chyba nie… Jak ty wiążesz ten krawat?
-Vilmud z nami będzie?
-Się zobaczy.
-A facet wielkości dwudrzwiowej szafy nie będzie dziwnie wyglądać?
-Przynajmniej wtedy odwróci uwagę od nas.
-A kto poniańczy Selima? Samuel?
-Się zobaczy…
-Swoją drogą to ciekawe, czy już dotarły nasze listy do domu…
-My musieliśmy się nie rzucać w oczy zarówno Drachmie jak i Amestris, więc zeszła nam dłuższa trasa.
-Pominmy epizod w Briggs…
-No chciałbym… Jeśli ten kontakt faktycznie taki dobry to nie powinien mieć problemów z przejściem ze strefy Piastii Amestriańskiej do Drachmańskiej. Może i stryjek Jakub wznowił działalność łączniczą? No fajnie by było dostać wiadomość co u nich.
-Bardzo wkurzoną…
-Tia… Ale i tak… Bo Stefek… kto wie kiedy się znów zobaczymy.
-Przynajmniej Smutasowi poprawiliśmy humor.
-Cholernie się uśmiał… że jesteśmy z „Wilczej Wólki”. Jakbym nie czuł wystarczającego dyskomfortu…
-Tylko co jest takiego zabawnego w tym, że jesteśmy z „Wilczej Wólki”? Nie każdy musi być z jakiegoś tam Resembool! I w ogóle co znaczy „Resembool”, albo nazwać stolicę „Centralą”?~! Chociaż nie…. Śmiać się zaczął dopiero na tym, że w okolicy była jeszcze Niedźwiedzia i Lisia Wólka. A także Wilkowyje i Lisia Nora. No, ale co złego w Wilczej Wólce?
W każdym razie… Będziesz jeszcze musiał poprosić Chcicwów, czy kogoś nam nie podeślą na licytację
-A po co? Przecież powinno być łatwo po tej całej akcji z Radziwiłem.
-No spytałem ich, ale wypadałoby, żebyś to zrobił osobiście. Skoro Chciwcy dali nam lokum za pracę, ale ty prawie się nie pojawiasz… No i oczywiście skoro Srebrna Lisica była zamieszana w Koronę, to może pojawić się na licytacji. Może i Leslie…
-Spodobała się, co Stefek?
-A przed chwilą zakładałeś, że nie istnieje!
-No już spytam. Moglibyśmy zajechać jeszcze pod dom Samuela. Bo ten… spytałem Sao, czy by z nami nie poszła.
-A na co ci ona?!
-No chyba nie byłoby nic dziwnego, że Radziwiłł pojawia się w asyście pięknej Xingijki. To nawet punkt obowiązkowy! I towarzystwo damy tak dla nie poznaki, bo skoro Radziwiłł dla rozrywki idzie na licytację…
-Stary… Na cholerę się uparłeś na babę co woli gryźć dywanik?!
-A kogo miałem? Przydałaby się kobieta do niepoznaki. Pani Riza odpada. Aśka na rekonwalescencji, Samatha odpada. Dziewczynek Madame aż się boję spytać… Tak samo większość Xingijskich księżniczek. Zostaje Sao
-No jak tak to ok…
-I co to za zwrot „gryźć dywanik”?!?!
-Usłyszałem takie określenie wobec tutejszych „Białych Lilii”
- wycedził lodowato Stefan.
-No nic… Nieważne… Zobaczymy co przyniesie dzień! Zabrałeś wszystko, Stefek?
-Udało mi się odbudować, a nawet ulepszyć Nigtwinga. A zatem Nightwing IX, trochę granatów dymnych, usypiających….
- mówiąc to schował po kijku w każdej nogawce spodni.
-Na co mi arsenał jak mam ciebie? I gdzieś to wszystko schował?
-Przecież to technika przekazywana w naszych Wólkach z pokolenia na pokolenie!
-Ano.
-Stasiek?
-Co?
-A nic już…
-No to idziemy!
 
Guren jest offline