Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2014, 12:17   #102
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Post Dziękuję wszystkim za interakcję...

Bert stał w szafie niebezpiecznie blisko Olgi, która starzała się z wdziękiem większym od niejednej arystokratki. Młody Winkel czuł ciepło jej ciała, ledwo wyczuwalny zapach perfum i olejku do włosów. Gawędziarz musiał jednak zapomnieć o atrakcyjnej kobiecie obok, bo... był przecież w pracy. Zajmował się bardzo ważnym śledztwem, które należało do cięższych w jego karierze. Było to pierwsze śledztwo, przy którym pracował bez łowcy Imre czy młodszego łowcy Eryka Bauera. Pomagali mu jednak bardzo spostrzegawczy Jost i krasnolud, który mimo bardzo dziwnego podejścia zawsze wyciągał bardzo ciekawe, trafne wnioski. W trójkę mogli doprowadzić tę sprawę do końca. Musieli jednak dać z siebie wszystko.

Długie minuty zmieniły się w kwadrans, po którym na zewnątrz zaczęła się ulewa. Woda uspokajała, a dudnienie wiatru było na tyle silne, głośne i rytmiczne, że chciałoby się zasnąć. Trudniej od Winkela zapewne mieli Jost oraz Arno, którzy wpakowali się razem do sporego kufra. Gawędziarz liczył skrycie na to, że dwójka jego przyjaciół zdąży wyskoczył z ukrycia zanim morderca poszatkuje kukłę i wystraszony ucieknie - o ile ten w ogóle się tej nocy pojawi.

Z raportu rozmów Olgi z aktorami Winkel wyciągał liczne wnioski. Coraz bardziej podejrzewał, że winnym był Gerardes. Tylko zabójca mógł wpaść na tak idiotyczny wniosek jak to, że mordercą Heidi mógłby być zamknięty tamtej nocy na cztery spusty Napoleon. Z drugiej strony Egon słusznie podejrzewał Herberta, który jakoś dziwnie często przewijał się przez podejrzenia w śledztwie. Najpierw Jost podejrzewał go podczas próby pisma, później własny kompan z trupy. Instynkt śledczego gawędziarzowi podpowiadał, że zabójcą był zatem albo Gerardes albo Herbert...

W pewnym momencie rozmyślania Winkela przerwały cichutkie, niemal niesłyszalne kroki na korytarzu. Zaskrzypiały drzwi do pokoju Olgi. Bert jednak siedział dalej w szafie razem z Olgą. Egon wszedł do pomieszczenia. Uspokajająco gawędziarz pokazał kobiecie, że ma być cicho jednak nie był pewien czy zauważyła tak nieznaczny gest. Kiedy Egon strwożył się i złapał za drzwi szafy Winkel trzymał je z drugiej strony oburącz - jak tylko mocno potrafił. Chciał aby karzeł uznał, że drzwi się zacięły i… może wlazł pod łóżko? To by było najlepsze rozwiązanie dla kogoś tak małego jak Egon. Oby tylko karzeł nie wybrał zamieszkałego już kufra...

Egon szybko przekonał się, że szafa zamkniętą była. Dokładnie tak, jak podejrzewał gawędziarz, karzeł dał nura pod łoże. Gołe pięty zniknęły pod spuszczonymi do desek podłogi fałdami prześcieradła, gdy w szeroko otwartych drzwiach stanęła czarna postać z narzuconym na głowę kapturem.

Winkel niemal nie zaskowyczał z radości kiedy zrozumiał, że jego plan działał. Wystarczyło dopiąć wszystko na ostatni guzik. Sytuacja przybrała na mocy, bo do ewentualnych świadków zajścia dołączył właśnie Egon. Bert skupił swój wzrok na zakapturzonym napastniku. Gawędziarz nie był w stanie rozpoznać kim był zabójca, ale… za kilka chwil będzie miał możliwość się przekonać. Jost przez moment czekał, by się przekonać, jakie to plany żywi kolejny gość. A nuż po prostu ktoś chciał życzyć Oldze spokojnej nocy...


Postać weszła do środka, domykając za sobą drzwi. Mężczyzna, bo kobiecej postury ciężko byłoby się doszukać pod fałdami płaszcza, zatrzymał się przy łożu i pochylił ku poduszce wyciągając rękę ku rzekomo śpiącej Oldze. Druga ręka trzymała już jaśka, który zakrył szybko głowę kukły. Nagle postać odskoczyła zdziwiona od łoża. Biegiem rzuciła się do wyjścia.

Bert nie mógł nic zostawić przypadkowi. Był przygotowany do reakcji jak nigdy. Kiedy tylko postać zbliżyła się do łoża złapał oburącz drzwi szafy będąc gotowym na jej natychmiastowe otworzenie. Pewnie dlatego mógł być przy zabójcy przed Jostem czy Arno. Kiedy morderca zaczął “dusić” kukłę Bert natychmiast otworzył szafę i rzucił się na niego z całym pędem i siłą na jakie tylko było go stać. Wziął pod uwagę oczywiście odskoczenie od łoża, ale… nie zamierzał przeciwnikowi dać otworzyć drzwi. Nie. Nie po to układali plan aby teraz polec na samym finale wykonania.

Okazało się, że rzeczywiście najszybszy był Egon z Bertem. Karzeł chwycił z pod lóżka za kostkę typa krzycząc "Ratunku! Na pomoc!". Winkel nie trafił drzwiami, ale chwycił za - jak się okazało - podróżny płaszcz zamaskowanej postaci. Równocześnie wstający Jost z Arno na chwilkę zaklinowali się w kufrze. Winkel widząc sytuację przy kufrze złapał postać za ręce.

- Egonie łap go za nogi! - krzyknął wołając o pomoc do karła.

Arno przekręcił się trochę i ruszył czym prędzej łapać paskudnika. Napastnik, czując obłapującego go Berta, odciął się i to boleśnie dla Winkela. Tylko Arno zobaczył stal w ręku postaci, ale było już za późno. Ostrze zagłębiło się w lewej nodze gawędziarza, który ryknął z bólu przeraźliwie. Przebieraniec, bo krasnolud widział, że typ miał teatralną maskę na twarzy, dopadł do drzwi ciągnąc za sobą wciąż trzymającego go za rękę Berta i uczepionego kurczowo nóg karła.

Arno z całych sił zakleszczył postać całkowicie ją unieruchamiając. Winkel widząc to spodziewał się, że zaraz usłyszy pękające kości, ale nic takiego się nie stało. Krasnolud miał potwornie dużo siły, bo przebieraniec nie miał szans wyrwać się z potężnego niczym kowalskie imadło uścisku.

Egon skulił się jakby w oczekiwaniu ciosów od Josta i nogami odepchnął panicznie od ziemi cofając na gołym tyłku do szafy, gdzie w szoku siedziała Olga, której karzeł nie widział.

- Nie ruszaj się! - krzyknął groźnie do Egona przepatrywacz po czym ruszył w kierunku Berta, Arno i postaci trwających w jednej zbitej grupie.

Jost oraz Bert dali krasnoludowi trzymać mordercę, a sami kilka razy uderzyli go silnie w łeb. Winkel zapewne w ferworze walki i po otrzymaniu obrażeń krzyknął na tyle głośno, że lada moment w okolicy pojawią się wszyscy obecni w tawernie ludzie. Po zapachu perfum wszyscy podejrzewali, że zabójcą był Gerardes co jedynie się potwierdziło kiedy śledczy ściągnęli mu maskę.


- Linę jakąś Bert przynieś. - odezwał się Khazad cały czas nie wypuszczając Gerardesa z uścisku.

Jost podniósł leżący na ziemi nóż, który odłożył w daleki kąt. Winkel ruszył po linę do swojego pokoju po czym wraz z Jostem skrępowali Gerardesa bardzo mocno. Bert był widocznie zadowolony, że wszystko się udało. Z radością pogratulował Arno i Jostowi kolejnego zakończonego śledztwa.

- Znowu nam się udało, przyjaciele. - powiedział Winkel patrząc po swoich. - Nie było łatwo, ale i tym razem daliśmy radę. Nawet nie wiecie jak się cieszę. Za morderstwo Heidi i próbę zabicia Olgi ten gnój odpowie sowicie. Szkoda, że trupa ucierpi dodatkowo, bo Napoleona też za próbę wrobienia przyjaciela pewnie zamkną. Nadchodzą ciężkie czasy dla tych aktorów.

- Ciekaw jestem - mruknął Jost - co go do tego skłoniło. Zazdrość? Pieniądze?

- Nie mam zielonego pojęcia. - powiedział wzruszając ramionami Winkel. - Wiem natomiast, że zaczął to Napoleon próbując wrobić przyjaciela w atak, który sam wymyślił. Gdyby nie to może Gerardes nie zacząłby działać w karczmie. Zresztą nie był tak łebski albo miał nas za idiotów, zaczynając swoje gierki przy śledczych.

- Wiecie… - zaczął z wolna Arno zastanawiając się czy to, co chciał powiedzieć ma jakieś znaczenie. - Śmierdzi Gerardes mi. Dosłownie całkiem. Trupem zgniłym trąci solidnie dość.

- Spokojnie Arno. - powiedział Bert. - Nawet jak mu się zeszło to nie z naszej winy. Zarówno Egon jak i Olga widzieli, że ten, a nikt inny chciał zabić Olgę i zapewne zabił Heidi. Poza tym jego pismo zostało rozpoznane i załączymy je podczas składania raportu ze śledztwa.

Khazad pokręcił głową.

- Trzymałem jak go. - odparł.

Winkel zdziwiony pokazał Arno aby posadził Gerardesa przy najbliższej ścianie. Gawędziarza zauważył, że zdziwieni aktorzy zaczynają się schodzić podobnie jak gospodarze lokalu, którzy byli w niemałym szoku widząc związanego impresario.

- Jak widzicie śledztwo zostało zakończone. - powiedział Winkel. - Mości Gerardes, w masce aktorskiej i obszernie ubrany, chciał zabić Panią Olgę przed chwilą zakradając się do jej pokoju z nożem, którym mnie dźgnął. Ktoś może mi pomóc? - zapytał Winkel siadając pod ścianą. - Moje słowa potwierdzą moi przyjaciele oraz Pan Egon i Pani Olga. Poza tym pismo Gerardesa zostało rozpoznane podczas próby i okazało się, że to on napisał rzekomy list od Heidi, którą zapewne zabił. Nie wiem dlaczego tak się stało, ale zostanie on przekazany straży jak tylko ona się tu pojawi wraz z obszernym raportem ze śledztwa. Na przyszłość radzę zachować większą ostrożność... - Bert załamał ręce.
 
Lechu jest offline