Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2014, 13:23   #428
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Gorący gulasz smakował na tyle wybornie, że pochłaniający go Detlef nie baczył na to, że parzy mu usta i język. W czasie podróży jedzenie zwykle wydawało się lepsze, niż w czasie dłuższego pobytu w jednym miejscu. Może prawdziwe były słowa o tym, że wojownik nie mając zajęcia jedynie gnuśnieje i elfa zaczyna przypominać?
- Tfu! Szpiczastoucha zaraza... - splunął na ziemię.

Zaczepiony przez starszego wiekiem krasnoluda początkowo zignorował jego słowa zachowując się tak, jakby w ogóle ich nie usłyszał. Gdy starannie przeżuł i przełknął to, co miał w ustach, odpowiedział nieznajomemu.
- Przemyślę to. Jeśli będę potrzebował przewodnika, to przyjdę tutaj przed wymarszem. Bądź gotów.

Dokończył posiłek i wrócił do reszty. Po drodze zastanawiał się nad słowami długobrodego - do tej pory Ronagaldson nie zdradził się z tym, że rzeczywiście zna drogę na zewnątrz. Tutaj doprowadził ich Grundi, a Roran ani razu nie próbował zmienić kierunku marszruty. Może srebrnobrody nie ma pojęcia co dalej i będzie brnął w coraz bardziej niebezpieczne tunele na ślepo? W takiej sytuacji propozycja dziadka nabierała znaczenia.

Mimo wszystko postanowił jeszcze skonsultować udział nieznajomego z pozostałymi. Okazało się, że towarzysze nie mieli nic przeciwko obecności dziadka wśród nich. Było to również po myśli Thorvaldssona.

Kolejny zwiadowca, tym razem oddelegowany Galebowi przez dowódcę stacjonujących w obozie wojsk, również wzmocnił skład oddziału. Wiele się zmieniało i to w bardzo szybkim tempie. Thorvaldsson nie widział niczego złego w tym, by na powierzchnię poprowadził ich Kyan - mało prawdopodobne było, by życzył im źle i wprowadził w pułapkę.

Jak obiecał, przyszedł po starego tuż przed wymarszem. Huran Rorinsson czekał gotowy do wyprawy. Detlef uprzedził go, że mają innego przewodnika, jednak przynajmniej część drogi mogli pokonać wspólnie. Rorinsson będzie mógł się oddalić, kiedy tylko uzna za słuszne. Jego miejscem w szyku miało być tuż przed Detlefem i Dorrinem, a za Erganem i Grundim. Może i długobrody nie budził niepokoju, jednak Detlef nie zapominał o podstawowej chociaż ostrożności.

Nim wszyscy zniknęli w mrokach tuneli, Thorvaldsson przypomniał wszystkim kolejność w szyku i wydał dyspozycje co do wart podczas postojów oraz podstawowych manewrów w razie napotkania wroga. Jedynymi, których nie uwzględnił w tych kalkulacjach, byli Ronagaldson, Galvinson, Rorinson i ciężko ranny Dorrin. Oni mieli mieć status osób chronionych przez oddział i nie brać czynnego udziału w tego typu przedsięwzięciach. Cóż, jeśli napotkany wróg okaże się zbyt silny to o swe życie każdy będzie musiał walczyć.

* * *

Thorvaldsson zmierzył przydzielonego im przewodnika i mocno uścisnął jego prawicę.
- Detlef. - Przedstawił się krótko, swoim zwyczajem nie podając nazwiska, klanu i całej reszty upiększaczy uwielbianych przez krasnoludzką rasę. - Witam i jestem wdzięczny za pomoc. Kierujemy się w okolice Południowego Fortu. - Nie rzekł nic więcej, tylko poczekał na pozostałych, którzy mogli mieć ochotę zapoznać się ze zwiadowcą. Zaraz potem dał znak do wymarszu.

* * *

Detlef miał świadomość, że wloką się dłużej, niż to było potrzeba. Ale przecież nie dla krotochwili, tylko z powodu ran jednego z nich.
- Zważ na swe słowa, przewodniku. - Odparł na wyrzuty czynione przez Thravarssona. - Może i Dorrin jest pijany, ale w tym stanie porusza się o wiele żwawiej, niż na trzeźwo. Większość z nas rany, które otrzymał powstrzymałyby przed chodzeniem w ogóle, a on ma wciąż siłę iść przed siebie. Za to jest godzien podziwu, a nie wyrzutów. Tobie zaś - kontynuował - polecono przeprowadzić nas przez górę, a nie doradzać w kwestii doboru towarzyszy, dlatego uczyń mi ten zaszczyt i zajmij się swym zadaniem, zamiast kłapać jęzorem po próżnicy. - W głosie Thorvaldssona próżno było szukać złości, czy niechęci. Po prostu musiał przypomnieć niektórym, jakie jest ich zadanie i na czym powinni się skoncentrować, resztę pozostawiając odpowiednim osobom.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 19-09-2014 o 14:15.
Gob1in jest offline