Thorsten oczywiście przejechał już kilkanaście tysięcy kilometrów zupełnie za darmo. Przypadkowi ludzie spotkani na drodze oferowali mu przejazd, jedzenie a nieraz nawet nocleg a jedyne czego oczekiwali w zamian to rozmowa, podzielenie się historiami z podróży, opisem życia w dalekiej Europie. Miał więc on zaczerpnięty ogromny dług wdzięczności wobec całej ludzkości, którego raczej nie da rady spłacić w swoim życiu. Z tego powodu bez wahania otworzył plecak i rozdał każdemu kto sobie tego życzył suchą koszulkę. Wystarczy dla wszystkich, a jeszcze sporo mu zostanie. Z domu zabrał zestaw ciuchów na każdą pogodę, tak aby wytrzymał tydzień bez robienia prania. Do tego doszły pamiątkowe ubrania jak koszulka z Jezusem z Rio de Janeiro, poncho które otrzymał od pewnego Gaucho z Urugwaju czy obcisły strój Mariachi z Meksyku. Ale tego raczej nikt nie będzie chciał nosić. Podał Ikuyo rękawiczki z włóczki i korkociąg z Argentyny (w którym wbudowany jest mały ale ostry nożyk to ucinania folii w którą owinięta jest butelka wina) żeby mogła zrobić sobie swoją sekcję,
Jamesowi dał dwie plastikowe opaski do kabli by mógł się gdzieś przypiąć (jedną owinie wokół ręki a drugą przełożoną niczym olimpijskie logo np. do kaloryfera). Lepiej niech zrobi to sam, w końcu tu jest Ameryka, jeszcze później jakiś pozew złoży.
- Niestety klucza nie mam - rzekł z uśmiechem do Kevina
Nie podobało mu się to całe mierzenie do siebie i strzelanie z obrzyna. Z bronią do ludzi za porysowanie drzwi? Już mu się nie podoba ta cała Hameryka. Dobrze że w Europie nie daje się porywczym kobietom broni do ręki.
Kill it with fire - przypomniał sobie internetowy mem.
- Tylko nie próbujcie spalić tego korzenia, jesteśmy na stacji benzynowej! - rzekł idąc do łazienki zmyć z siebie zielony deszcz. Dużo na niego nie napadało, ale lepiej teraz się profilaktycznie wykąpać niż później haftować cały dzień.