Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2014, 22:09   #116
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Zdjęcie kapelusza. Krótka modlitwa za zmarłych.
Koniec.
Nie było co ulegać złudzeniom. Nawet gdyby przysypani żyli to i tak nie można było im pomóc. Hawkes i reszta nie mieli łopat i kilofów, panował zmroku w którego czeluściach kryło się coś złowrogiego i niebezpiecznego. Może rankiem?

O ile ranek nadejdzie.
Kapelusz znów znalazł się na głowie „Morte”. Spojrzał po dwójce pozostałych przy życiu mścicielach. Niewiele tego było, ale cóż poradzić… Jimmy musiał grać kartami jakie otrzymał w tym rozdaniu, nawet jeśli to były blotki.
Zacisnął dłonie na karabinie mówiąc.- A więc… Nie ma co tracić czasu. Wiemy, gdzie ta gnida się ukryła więc dopadnijmy ją póki mamy okazję i …- chciał powiedzieć „póki żyjemy”, ale nie bło sensu dolewać do tej parszywej sytuacji dodatkowej kropli defetyzmu.-… i zakończmy sprawę. Zdaję sobie sprawę z tego, że może to być pułapka. Ale została nas trójka i po prawdzie nie mamy nic lepszego do roboty jak wykonać to zadaniem.
Po czym skupił spojrzenie na wdowie Reed.- Ma’am. Pani się niech trzyma z tyłu, gdy spróbujemy się wedrzeć do kryjówki „ Dzikiego Diabła”. Tak na wszelki wypadek. Jakieś pytania? Sugestie?
Bo akurat mądre sugestie by się przydały. Plan Hawkesa polegający na bezczelnym wparowaniu do kryjówki Harpera opierał się za bardzo na głupim szczęściu, by mógł w pełni się udać.
Ale Hawkes nie miał nic innego… poza determinacją w złapaniu zdobyczy.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 22-09-2014 o 20:17.
abishai jest offline