Wątek: Święty Graal
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2007, 00:14   #2
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Wchodząc do komnaty, Almena uważnie rozglądała się wokół. Jako elfka wolała jednak podziwiać wytwory przyrody niż ludzką architekturę, więc nienajlepiej czuła się nawet w murach wytwornej siedziby króla. Raav, sokół wędrowny usadowiony na jej ramieniu, również uważnie badał otoczeniu, póki co zachowując się grzecznie i cicho.

Dwaj mężczyźni siedzący przy okrągłym stole. Znów ten Merlin! Och, ci magowie, poważni starcy, uwielbiają obnosić się z długimi przemowami... Pewnie zaraz się zacznie; gadanie, gadanie, gadanie... Naprawdę, sama Almena nie rozumiała, dlaczego żywiła do magów te wszystkie uprzedzenia. Król Artur to zupełnie co innego. To bohater, wielki wojownik i sprawiedliwy władca. Elfka wyczuwszy na sobie jego wzrok, natychmiast skłoniła się nisko, na znak swej lojalności.
Następnie, zaproszona do stołu, elfka odnalazła swe miejsce i spoczęła, wypiła z kielicha łyk trunku, tylko dlatego, że królowi nie wypadało odmówić.
- Może się przedstawicie? - zaproponował Merlin - W ten sposób możemy się lepiej poznać...
Co...? – elfka prychnęła w myślach, i omal nie na głos. Doprawdy, nie miała ochoty na lepsze poznawanie się z Merlinem. Nie przybyła tu dla niego. Ani dla króla Artura, właściwie.
Reszta „drużyny” zdawała się równie speszona wizytą przed królewskim obliczem co elfka. Wszyscy milczeli i czekali który odezwie się jako pierwszy.
- Cóż, więc... – zaczęła nieśmiało elfka, rzucają ukradkiem spojrzenia po twarzach towarzyszów. – Jestem Almena, i pochodzę z...
Tu jej spojrzenie padło na jednego z towarzyszy, bardzo charakterystycznego. Bard. Ta... łysina!...
- Z... ym...
ŁYSINA!
Elfka ugryzła się w język by nie buchnąć śmiechem. Spokojnie. To na pewno tylko królewski błazen. Zachowawszy zimną krew, elfka kontynuowała.
- Specjalizuję się w strzelaniu z łuku, a moim towarzyszem jest sokół Raav – dodała na koniec jakby który miał wątpliwości po co elfce ten rzeźbiony elficki łuk i sokół wędrowny siedzący na jej ramieniu. – Będę zaszczycona mogąc podróżować z tak...
Znów rzut oka na barda. Te spodnie w kratę...
- ...tak wsławionymi wojakami... – wykrztusiła resztą powagi, przenosząc wzrok na wojownika siedzącego obok.
No, ten już wyglądał na przyzwoitego, zaprawionego w bojach jegomościa. Nie należy jednak oceniać ludzi po wyglądzie, upomniała się w myślach elfka. Kiedyś spotkała w pewnej mieścinie młodego nekromantę – dopiero co opuścił Akademię i nawet swojego szkieletu służebnego nie miał. Wyglądał jak ostatnie nieszczęście, a język miał cięty jak obusieczne ostrze. Przy pierwszym spotkaniu elfka znienawidziła go tylko za to, że był nekromantą – słowem fach miał bardzo nieciekawy. Okazał się zaś człekiem prawego serca, pogrążając przy okazji elfkę w prawdziwej głębokiej frustracji.

Nie, nigdy więcej oceniania po wyglądzie!... – z tą myślą elfka uśmiechnęła się przyjaźnie do barda.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline