Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2014, 17:31   #74
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Thomas O'Brain
"Każdy ma prawo pogrzebać tajemnice własnej przeszłości w mrokach swojej pamięci."
Paulo Coelho


Złość i nienawiść buzowała w Thomasie. Jego serce i umysł opanowała agresja i chęć zemsty. Liczyło się tylko to.
Gdy wyszedł ze swojego mieszkania na ulice Nowego Yorku czuł się, jakby obudził się z długiego snu. Ostatnie miesiące życia były jakiś chorobliwym letargiem. Pogrążony w oparach szaleństwa, goryczy żalu i rzece alkoholu, zapomniał o wszystkim.
Gdy mijał szeregi przechodniów zaczął zdawać sobie sprawę, że przecież niewiele brakowało, a zatraciłby się w tym wszystkim i unicestwił.
Jakaś siła jednak skierowała do niego Marka, który stał się katalizatorem zmian.
To on naprowadził go na nową ścieżkę i to dzięki niemu nastąpiła przemiana.

O'Brain nie wiedział z kim przyjdzie mu walczyć, ale był gotów na wszystko.
Gdy wyszedł na ulicę rozejrzał się uważnie, czy nie ma w pobliżu smutnych panów w garniturach w jakimś zaparkowanym w pobliżu samochodzie.
Nikogo nie zauważył, więc ruszył do swojego auta.
Już miał odpalać silnik, gdy za wycieraczką zauważył jakąś małą karteczkę. Nie była to jednak reklama jakiegoś pobliskiego burdelu, czy coś w tym stylu. Wyglądało to bardziej na wizytówkę.
Thomas wysiadł i sięgnął po nią.

I zgromadził ich na miejsce, zwane po hebrajsku Har-Magedon.

Tylko tyle i aż tyle.
Albo to jakąś nowa akcje świadków jehowych, albo... kolejna wiadomość od Anderson i jej popleczników.
Thomas nie bardzo wiedział, co o tym myśleć. Rzucił karteczkę na podszybie i ruszył przed siebie.

Sklep do którego trafił leżał z dala od centrum. O'Brain wiedział, że tutaj właściciel nie zbyt przejmuje się biurokracją i wszystkimi wymaganymi papierami w tym stanie. To stary weteran wojenny i człowiek, który oddałby życie za prawo obywateli do posiadania broni.
Gdy Thomas wszedł przywitał go siwy, uśmiechnięty jegomość.
- W czym mogę pomóc, młody człowieku?


Mark Cooper
"Ptak wykluwa się z jajka. Jajkiem jest świat.
Kto chce się urodzić, musi świat zniszczyć.
Ptak leci do Boga. A imię Boga Abraxas."
Hermann Hesse, Demian

Były pastor słuchał słów Coopera bez większego zainteresowania. Może uodpornił się na tego typu słowa. Może nie potrafił uwierzyć już w ludzi, którzy odrzucili jego ostrzeżenia i wystawili na pośmiewisko. A może pader Jonas przybrał tylko maskę obojętności, aby łatwiej mu było żyć.
- Czuję, że jesteś bliżej prawdy niż większość "oświeconych" przebierańców. - powiedział Cooper - Zmuś proszę swego ducha raz jeszcze. I powiedz. Co ty byś zrobił, gdybyś musiał stanąć naprzeciwko złego. Ale nie tego wydumanego, z mediów i książek o magii. Prawdziwego, które żyje obok nas. Czy jest jakikolwiek sposób?
Mężczyzn milczał długą chwilę, a niedopałek papierosa tlił się w jego podkurczonej dłonie.
- Czego ode mnie oczekujesz? - zapytał w końcu - Mam ci powiedzieć, jak żyć? Mam ci wskazać drogę do raju? Mam ci udzielić rad, jak walczyć z grzechem i złem, które trawi ten świat? Głupcze! - krzyknął Jonas - Trafiłeś pod zły adres. Zadzwoń do jakiegoś telewizyjnego proroka, albo posłuchaj papieskich kazań. Wierzyłeś i zwątpiłeś, he... nie ty jeden. Świat porzucił boga, jako przeżytek. Może to i dobrze, bo modły i tak trafiały w próżnię. Po co strzępić język na darmo i łudzić się płonną nadzieją. Lepiej zatracić się w w swej cielesności, w zbytkach tego świata i zapomnieć o duszy, bogu i grzechach. Tak jest łatwiej.
Oczy mężczyzny zalśniły w półmroku pokoju i Cooper wiedział, że w obudził się w nim znowu duch kaznodziei. Mark nie był jednak pewien, czy takich słów właśnie oczekiwał od pader Jonasa.
- Gdy poddasz się, gdy zapomnisz o wznosiły ideach, zapomnisz o bogu, przestaniesz dostrzegać zło. Przestaniesz myśleć i się zadręczać. To jest sposób. Jeżeli siedzisz zamknięty w więzieniu, to lepiej zapomnieć o widoku krat w oknie i wyobrazić sobie czysty błękit nieba i się w nim zatracić. Niewolnik nieświadomy swych kajdan jest szczęśliwy. Ptak, który urodził się w klatce, nie tęskni za wolnością. Zamknij oczy i płyń z prądem świata, a zło przestanie cię zauważać.
Mężczyzna jeszcze raz zaciągnął się ledwo tlącym się papierosem, aby następnie zgnieść do w utytłanej popielniczce.
- To moja rada, drogi bracie Cooper. A teraz odejdź w pokoju.
Audiencja najwyraźniej była skończona. Cooper nie do końca czegoś takiego oczekiwał, ale tak naprawdę mógł przewidzieć, że rozmowa przebiegnie właśnie w ten sposób. Szukanie rady u szaleńca pogrążonego w świecie własnych manii i fobii była wielkim aktem desperacji z jego strony.


Nagle Mark dostrzegł, że jeden z symboli na ścianie jakby zaczął świecić jakimś wewnętrznym światłem. W dokładnie tym samym momencie mężczyzna poczuł uporczywy ból w skroni. Świat przed oczami mu się zakołysał. Do uszu Mark dotarł jakiś odległy szept. Gdyby już kiedyś nie słyszał tych słów, zapewne nie zrozumiałby ich sensu.
- Pytasz o drogowskaz.
- Pragniesz prawdy.
- Jesteś na granicy.
- Rozpadające się iluzje bolą najbardziej.
- Czas ucieka.
Dudniące basy i łomot perkusji wdarł się do mózgu Marka zagłuszając znajome głosy.
Drobinki kurzu wirowały w powietrzu w świetle ulicznej latarni, budząc złe wspomnienia.
Cooper wpatrywał się w ścianę przed nim, jakby dostrzegł tam twarz samego boga.
Pader Jonas milczał i z miną pełną zadumy i troski patrzył na Coopera.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline