Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2014, 19:33   #4
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Tydzień (?) wcześniej, Boston, USA

Dzieci Rewolucji

(…) Powyższy schemat ilustruje powody, dla których ostateczny krach systemu korporacji nie mógł ziścić się w początkach obecnego stulecia. Póki system gospodarczo-polityczny nie doprowadzi do społecznego wykluczenia większości obywateli państwa, póty jednostki o nastawieniu rewolucyjnym nie będą miały szans, aby pociągnąć za sobą ciemiężone masy. Ochłapy, w postaci elementarnych praw obywatelskich i gwarantujących podstawy nędznego bytu świadczeń socjalnych, rzucane ludowi przez władze zaciemniają proletariatowi całościowy obraz sytuacji i zniechęcają do podejmowanie ryzyka wiążącego się z próbą jej zmiany. Obecnie jednak, zwłaszcza w państwach tak zwanego (z pogardą) trzeciego świata, sytuacja dojrzewa albo już dojrzała, co widać na przykładzie Nikaragui, Sierra Leone oraz Gujany Francuskiej, do przeprowadzenia rewolucji w stylu guevarystycznym. Modyfikacje cybernetyczne i terapie genowe fundowane sobie przez tak zwaną elitę obrócą się przeciwko niej, obnażając jej nihilistyczne dążenie do stania się nietzscheańskimi nadludźmi. Zabiegi te czynią klasowego wroga lepiej rozpoznawalnym.

Juan oderwał dłonie od klawiatury, by zgasić papierosa w przepełnionej popielniczce. Ognik znikł w jeżu niedopałków i holograficzny ekran został jedynym, prócz słabego blasku świateł miasta, źródłem światła w pokoju. Padało ono na skupioną twarz Juana, ledwo dosięgając leżącej w białej, skłębionej pościeli, blondynki. Juan nie spojrzał na nią, więc nie widział, że się obudziła. Pociągnął łyk wina, z niemym wyrzutem patrząc na opróżnioną butelkę, którą odstawił obok pistoletu.

Wzrost świadomości społecznej i możliwości samo-organizacyjnych, który nastąpił dzięki upowszechnieniu się Sieci przyczynia się również do niemożności bezustannego tłumaczenia kolejnych kryzysów ekonomicznych niewidzialną ręką rynku. Wiemy już, że rękę tą da się odrąbać toporem prawnych regulacji, o ile będą one wystarczająco powszechne. „Wielki wstrząs” informatycznej rewolucji w rozumieniu Francisa Fukuyamy musi doprowadzić nie tylko do wzrostu zachowań prospołecznych, co ów trafnie prognozował, lecz i do wielkiego wstrząsu prawdziwej rewolucji.

Zapisz.
Zamknij.
Tekst znikł, ukazując tropikalną plażę ustawioną na tapecie.

- Pięknie tam – odezwała się blondynka. – Może tym razem weźmiesz mnie ze sobą?
- Kiedy się zacznie, nie będzie już tak pięknie - odparł, nie odwracając się.
- Mimo to…
- Piper, słodka Piper – weschnął. – Rozmawialiśmy już o tym. – Spojrzał na nią. Na porcelanowe ciało i dwa klejnoty oczu lśniące w półmroku.
- Pamiętam, Juan - odparła. - Może po prostu jestem już gotowa?
- Martin zniesie wiele, ale nie puści cię ze mną. Czasem chyba zapominasz, że masz męża.
- Ten fakt nie przeszkadza ci ze mną sypiać – rzuciła zgryźliwie.
- Podobno macie otwarty związek – odparował. - Kolejny półśrodek, jak dla mnie. Oszukiwanie natury i samego siebie. Dlatego to nie ja jestem twoim mężem-nie mężem. Instytucja małżeństwa utrwala kapitalistyczny, patriarchalny system wyzysku. Żaden człowiek nie może należeć do drugiego a miłości nie da się zakuć w kajdany.
- Zrozumiałam to dawno temu, Juan. Nie chcę cię już na własność.
- Możesz myśleć, że jesteś gotowa Piper, ale ja nigdy nie będę. Umierając chcę przywołać przed oczy twój obraz, takiej jak widzę cię teraz. Lub jednego z tych dni, które spędziliśmy na błoniach Charles River. A nie trzymającej swoje wnętrzności, słyszysz? Niezależnie od idei, za którą się ginie, śmierć nie jest piękna ani romantyczna. Poza tym potrzebuję cię tutaj. Jesteś hakerką a nie żołnierzem. Każdy powinien służyć sprawie najlepiej jak potrafi.
- Wiem – przytaknęła w końcu.
Juan zgasił ekran. Milczeli przez dłuższą chwilę w ciemności. Była jedną z nielicznych osób, z którą można było tak pomilczeć.
- Jest trzecia w nocy, Juan. Chodź do łóżka. Pobądź ze mną jeszcze trochę, nim wyjedziesz.

Wstał i przyszedł do niej, nagi, tak jak siedział przy biurku.
A potem kochali się znów, wolną, nie skrępowaną żadnymi więzami miłością.

***

"Młody kojot, który podczas swojej nocnej wyprawy dał się złapać w sidła, długo nie rozumie tego co się stało. Zazwyczaj dopiero nad ranem uświadamia sobie swoje tragiczne położenie. Wtedy bardzo często, w akcie ostatecznej desperacji, młody kojot woli odgryźć sobie uwięzioną łapę niż dać się schwytać wąsatemu Meksykaninowi."

Przez mózg Juana, z głośnym dudnieniem, przetaczał się pociąg do stacji Poranek. To była chwila, w której normalnie wykonałby swoją popisową ucieczkę, zostawiając romantyczny list, którego mogliby mu pozazdrościć Shelley, Byron i Keats, gdyby nie gryźli piachu od jakichś dwóch stuleci. Zrobiłby tak, gdyby nie kajdanki.
Próbował przypomnieć sobie cokolwiek. Pamiętał tylko, że tubylcy byli bardzo przyjaźni i gościnni, jak zwykle w takich miejscach. Zlokalizował swoje rzeczy i gitarę stojącą przy łóżku. Wyłączył umowę na ekranie net-glassów, zamierzając zapoznać się z nią później.
Wolną ręką uniósł do góry koc nakrywający amatorkę zabaw z kajdankami i odetchnął z niewypowiedzialną ulgą. Jeśli kiedykolwiek coś tam sterczało to zostało profesjonalnie zastąpione całkiem zwyczajnie wyglądającym, gładko wygolonym, kobiecym organem płciowym. Najprawdopodobniej jednak była to kobieta, tyle, że wczoraj wydawała się ładniejsza. Clarita? Conchita? Była, zdaje się, bardzo zafascynowana osobą Juana i ideą rewolucji. Może to ona była kontaktem do miejscowego podziemia? Czy zdradził jej swoją przykrywkę? No nic, trzeba się przekonać.
Pogładził ją po policzku i popukał w ramię.
- Hej, skarbie - skoro otworzyła oczy zagaił łagodnie po hiszpańsku. - Odepniesz mnie? Było fenomenalnie, ale rewolucja wzywa. Także ta w pęcherzu - dodał zbolałym głosem. - Naprawdę muszę się odlać.
 

Ostatnio edytowane przez Bounty : 23-09-2014 o 19:36.
Bounty jest offline