Podwójny świst pocisków został spuentowany śmiertelnym krzykiem zwierzoczłeka. Zaraz nad jego ciałem zaczęły krążyć ptaszyska, kracząc wesoło zadowolone ze świeżego mięsa.
Wewnątrz Markus uwijał się przy rannych towarzyszach. W ruch poszły bandaże, nici i nieco gorzałki, a także kawałek włóczni, który posłużył za usztywnienie dla ręki Gastona. Tylko na kilka dni, jak zapewniał Markus.
Potem, już w komplecie, zajęli się badaniem zbezczeszczonej świątyni. Wszędzie wokoło ołtarza i w dwóch bocznych kapliczkach, podłoga wykonana z kamiennych płyt została zerwana. Ziemia znajdująca się poniżej, teraz spoczywała na kopcach obok dziur. Same dziury miały różną wielkość i głębokość i wyglądało na to, że nie zostały wykopane według jakiegoś planu. Najwyraźniej zwierzoludzie szukali czegoś na chybił-trafił. |