Nikt w zasadzie nie protestował i stanęło na wschodzie. Korytarz nie był już dziełem szlachetnych budowniczych, ale raczej naturalnym chodnikiem być może poprawionym kiedyś przez górników. Zrobiło się jakby groźniej i chyba wszyscy zrozumieli że przelewki się skończyły.
MUZYKA - Mówmy bardziej szeptem, bo nie wiadomo kto, albo co nas usłyszy - rzekł Ighor i po raz pierwszy zapalił swoje źródło światła. Z latarnią w jednej, a toporem w drugiej ręce zszedł po schodach do miejsca gdzie von Werber przeglądał szkielety. Krasnolud węszył, nasłuchiwał i próbował przeniknąć wzrokiem mrok na dole.