Dobrze, że książę szybko się opamiętał, bo Ancar nie mógł zdzierżyć obrażania towarzyszek. Jeszcze gdyby książę ujął to jakoś ładniej, ale zwykłe kurwy, cóż zirytowało to mieszańca. Jedynie pod nosem powiedział kilka przekleństw pod adresem zleceniodawcy. Zrobił to w języku matki, by przypadkiem ktoś poza jego towarzyszami tego nie zrozumiał.
Młodzik słuchając przemowy, zajadał się kapłonem i popijał to winem. Trzeba korzystać póki można. Jeśli nie przyjęliby wytłumaczeń, pewnie wszystko zaraz by zniknęło, a z żołądka nikt mu już tego nie zabierze. - A myślałem, że takie historie można usłyszeć tylko w przydrożnej karczmie od barda. Nie mnie samemu decydować, co zrobić. Przydałoby się to przedyskutować w spokoju. Książę, radziłbym sprowadzić jakiegoś barda, taką historię trzeba uwiecznić pieśnią. Tylko ani słowa o najemnikach, bo to tylko niszczy nasz wizerunek i odbiera pieśni tę jej podniosłość - uśmiechnął się pod nosem i czekał na to, co powiedzą pozostali.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |