- A, dzięki, dzięki - odpowiedział, nim zniknął w łazience. - Wiesz, lubię minimalizm.
Włożenie głowy pod kran przyniosło chwilową ulgę i przywróciło rewolucyjną czujność. Po ostrej libacji nie pamiętałby co najwyżej poprzedniego wieczora a nie kilku dni. Tymczasem ostatnie klarowne wspomnienie wiązało się z nocą spędzoną z Piper. Potem był jeszcze samolot, ale na pewno nie bezpośrednio tutaj. Wszystko co nastąpiło potem było oceanem niepamięci z wyspami chaotycznych przebłysków. Istniały środki uszkadzające pamięć krótkotrwałą...Trucizna!
Wkładając sobie palec w gardło, by zwymiotować do sedesu, na wypadek gdyby jeszcze nie cała trucizna została przetrawiona, Juan zweryfikował swój pogląd na gościnność tubylców.
Ktoś go otruł!
Kto? Dlaczego?
Żył i był na wolności, więc może ktoś chciał usunąć coś z jego pamięci nie posuwając się do morderstwa. Tylko co? Należało ustalić to drogą dedukcji.
Póki co suszyło go niemiłosiernie więc przybrawszy niewygodną pozycję przyssał się ustami do kranu i pił, aż zaspokoił pragnienie.
Wreszcie wyszedł z łazienki i zaczął przeglądać swoje rzeczy. Przede wszystkim szukał Makarova, którego zawsze trzymał w pobliżu. Pamiętał co pakował, bo zrobił to jeszcze przed spotkaniem z Piper. Jeśli miał broń, to musiał ją tu jakoś przemycić. Najprawdopodobniej statkiem, być może należącym do kogoś z ruchu oporu. Pamiętał zapach ryb. Kuter rybacki?
Cięższy kaliber, ładunki i granaty, swoim zwyczajem Juan musiał gdzieś tu ukryć a teraz nie pamiętał gdzie.
No żesz kurwa mać!
Spokojnie, robił to nie pierwszy raz, miał swoje ulubione miejsca, potem je odnajdzie.
Grzebiąc w plecaku i szafkach znalazł i od razu łyknął pigułkę na ból głowy. Spojrzał na wylegującą się znów w łóżku muzę minionej nocy.
- Nie wiem jak to możliwe, ale dziś jesteś jeszcze piękniejsza niż w nocy - rzekł, mrużąc oczy. - Opowiesz mi dokładnie co wczoraj robiliśmy? To znaczy zanim poszliśmy do łóżka? |