To była finezyjna robota, trzeba było przyjrzeć się obiektowi, ocenić jego wytrzymałość, dobrze znać materiał, wybrać odpowiedni kąt, sprawnie - nie za silnie, ani nie za mocno - uderzyć.
- Potrzyma ktoś, a ja chlasnę.
Potrząsnął jeszcze lekko kufrem, po czym zamachnął się na wieko. Chciał uderzyć z boku i osłabić jakiekolwiek nawiasy to cholerstwo trzymały, a jak to nie pomoże, rozbić zamek. Podziałało na drzwiach, to czemu i nie tutaj? |