Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2014, 00:19   #7
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Dno Zatoki Praksedy - Okolice Miasta




Wiedźma przewróciła oczami i spojrzała na Brego, jakby tamten zamienił się nagle w wielką, obrzydliwą, oślizgłą ropuchę.
- Bo nas złapali? Bo zamknęli w kręgu, z którego nie można wyleźć? - warknęła nieprzyjaźnie.


Zrobiło się ciemno. Powierzchnia zatoki stała się tak czarna, jak niebo wiszące wysoko nad nią.
Wiedźma siedziała u wejścia do jaskini spoglądając w górę, zaś jej cienkie, rzadkie włosy w kolorze jasnego popiołu falowały. Siedziała tak póki wewnątrz schronienia mężczyźni nie zaczęli szykować się do wkroczenia do gniazda wściekłych szerszeni.
Wtedy wstała i podpłynęła z powagą.

- Czas na moją robotę. Moneta - wyciągnęła chudą dłoń, a gdy ją otrzymała schyliła się podnosząc kamień.

- Zaraz wracam. Nie będziecie mojej magii oglądali. I nie podglądać mi! - szczeknęła i wypłynęła na zewnątrz, skąd dobiegło ich ciche mamrotanie staruchy. Za chwilę zajrzała do środka, by upewnić się, iż nikt nie chce podsłuchać ani podejrzeć tego, co czyni. Powtórzyła to jeszcze trzy razy nim wpłynęła ponownie do środka oddając pożyczoną koronę.

- No. To ja teraz będę słuchać, a kiedy wrócicie opowiem wam o czym te ryboludy paplają. Sio!

Usadowiła się za skałą na końcu jaskini, gdzie nawet Galen miał problemy z dostrzeżeniem jej. Zapewne ta sztuka by mu się nie udała, gdyby nie wiedział gdzie się ona znajduje.

Czas naglił. Należało się pospieszyć, by zdążyć nim wszyscy vodyanoini powrócą do domów i położą się spać.



Dno Zatoki Praksedy - Obrzeża Miasta




Galen prowadził, zaś Teddevelien ponownie ubezpieczał tyły. Tym razem przedostanie się na cmentarz było utrudnione mimo, iż znali drogę.
Wokół nadal roiło się od vodyanoin, choć zbici w luźne grupki o różnej liczebności powoli przemierzali przestrzeń wokół domów. Przez to musieli poruszać się przez kępy roślinności w pobliżu bariery.

Każdy z nich miał na sobie widzianą wcześniej zbroję. Każdy miał również broń. Najpowszechniejsze były krótkie miecze przytroczone do pasa razem z krótkimi nożami. Na plecach znajdował się szpontony, a znacznie rzadziej rohatyny.

Vodyanoini rozmawiali swobodnie. Właściwie bulgotali swobodnie. Snuli się sennie płynąc powoli. Najpewniej do domu. Inny wydawali z gardzieli coś, co przypominało śmiech.

77% - 25

Nagle wiedźmini skryci razem z Teddevelienem w jakiejś małej kępie roślinności morskiej usłyszeli coś, co rozpoznali. Wedmolol bul. Towarzyszył temu okropny rechot przepływających obok nich ryboludów.

Z upływem czasu przemieszczanie się przebiegało z coraz większą łatwością. Ilość krzątających się vodyanoin spadała, by całkowicie zniknąć, zaś wtedy podróż na cmentarz przebiegła błyskawicznie. Dotarli bez przeszkód.
Noc jeszcze nie dobiegła do połowy, choć do niej się zbliżała.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline