Marlo popatrzył na narwaną czarnulkę. Wolał białe kobiety, no i pewne latynoski, ale ta kobietka oprócz temperamentu miała bardzo gorące ciało. Uśmiechnął się lekko i przeczesał prawy bak. Faktycznie się spóźnił i to powinno przysporzyć mu wstydu. Ale on po prostu to pierdolił, przemierzał sansarę od jednego zapyziałego apartamentu do drugiego, od jednej pracy do drugiej, od świtu do zmierzchu. Spojrzał na zegarek i jakoś podświadomie pamiętając ustawił odpowiednią godzinę. Kelnerka, otyła i brzydko się starzejąca spojrzała na niego oczekując zamówienia.
- Racja. Nie zwlekajmy. Moja wina. Zresztą pięciu meksykanów po drodze z lotniska oferowało mi coś o wiele mocniejszego od kawy, choć pewnie tak samo zanieczyszczonego znając jakość tutejszej kranówy. - Rzekł i strzelił karkiem kierując się lekko w stronę wyjścia chcąc pokazać swoją gotowość do nadrobienia straconego czasu.
Marlo nie był najwyższym facetem, ale wyróżniał się w pewnych granicach. Zarost, pierścienie w uszach, sporo tatuaży, ciemne oczy. Niektórym kobietom się podobał, choć nie mieścił się w jakimś klasycznym kanonie piękna. Posiadał sporą muskulaturę, choć raczej w atletycznym, żylastym stylu niż zbitą końską masę. Nosił na sobie sportową górą od adidasa (z takimi samymi butami) i wielofunkcyjne bojówki w kolorze ciemnej zieleni. EDIT: - Aha. Jeśli będzie ktoś na tyle miły, to przedstawcie mi naszą umowę w jakimś skrócie. Nie powinno się być niedoinformowanym, ale samolot faktycznie miał spore spóźnienie.
Ostatnio edytowane przez Eleanor : 27-09-2014 o 17:38.
|