Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2014, 23:41   #92
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Eplhira spodziewała się po szlachciance nagłego wybuchu złości lub tego że obleje ją gulaszem na co zamierzała zareagować słowami "A widzi panienka nawet miski nie może utrzymać tak źle z panienką jest !" bądź czymś w tym stylu. Gulasz jednak wylądował na podłodze zaś wyraz twarzy Nys był satysfakcjonujący przynajmniej do momentu gdy się odwróciła. Zanim zdążyła coś powiedzieć rozpieszczona szlachcianka skierowała swą napaść tym razem przeciw komuś kto nie był zdolny jej się postawić lub odpyskować czyli napadła na biednego psiaka a poprzez niego i na Sisi. Widać było że Rachenys zaliczała się do grona złych i głupich ludzi nie szanujących nikogo poza sobą i bawiących się cudzą krzywdą w sumie sama miała ochotę powtórzyć wczorajszy wyczyn półorka z poprzedniego wieczoru. Jednak nie miała pod ręką krzesła zaś taka napaść na gościa i to z takim statusem mogła by się źle skończyć. Już zaczęła się zastanawiać nad tym czy za taki czyn obcięto by jej dłonie lub powieszono na szczęście Lord Gery przywołał swoją córkę do porządku. Widać Rachenys wyznawała filozofię zbliżoną do tej praktykowanej przez szlacheckie rody na wschodzie kraju, przynajmniej do momentu aż "nędzne i brudne pospólstwo" nie stwierdziło że ma tego dość i nie porozwieszało ich po okolicy jako makabryczne ozdoby.

Słowa Eryka też były bardzo trafne i mogły służyć jako przestroga jednak szczerze wątpiła czy wielce szanowna panienka w ogóle brała pod uwagę że ktoś z plebsu mógł by się jej postawić lub ważyć by podnieść przeciw niej rękę. Niestety słowa lorda ją zmartwiły bo wynikało że przez najbliższy miesiąc przyjdzie im znosić obecność Nys uroczej jak zardzewiały sztylet wbity w trzewia. Idąc do kuchni przyjrzała się jeszcze zbrojnym i stwierdziła że wyglądali na ten typ ludzi którego nie chciała by gościć tylko patrzeć aż coś strzeli im do łba i zaczną się dobierać do którejś z dziewczyn. Chyba trzeba będzie ponownie odwiedzić alchemika i tym razem zaopatrzyć się w coś mniej przyjemnego niż szampon...

Patrząc na twarz Eryka mogła sobie wyobrazić jaką minę miała gdy sama zawitała tutaj poprzedniego wieczoru. Wyglądało wpierw że ten zebrał się dość szybko w sobie jednak kolejna płomienna przemowa świadczyła ze chyba jeszcze potrzebował chwili. Słysząc prośbę Hope pomasowała skronie i spojrzała się na blondynkę.
- Hope oświeć mnie w jaki sposób dokładnie mielibyśmy ci pomóc z twoim problem ? Bo na razie nie widzę do czego tutaj dokładnie zmierzasz i czego oczekujesz.
 
Rodryg jest offline