Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2014, 16:18   #453
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Udało się. Prowadzona przez Detlefa grupa przedostała się na drugą stronę magazynu drewna. Thorvaldsson zsunął kolczą osłonę na kark i przetarł wierzchem skórzanej rękawicy mokre od potu czoło. Nawet nie skrzywił się, gdy jakiś szew pozostawił pręgę na skórze - zaczerwienienie zniknie szybko, a taka niedogodność była niczym ukąszenie komara.

Podniósł latarnię wyżej i zliczał wchodzących do korytarza khazadów. Kilku z nich klęło pod nosem i kuśtykało. Nadwyrężona kostka Thorguna i przedziurawiona gwoździem stopa Rorana nie były groźne, jeśli się o nie właściwie zadba, jednak spowalniały tempo marszu. Gorzej było z kolanem Dirka - wymagał pomocy medycznej i dalszy marsz będzie poważnie obciążał ranioną kończynę. Dodatkowo Khaidar poinformowała o wypadku Ergana.

Jako będący w najlepszym stanie Detlef z Grundim wrócili po zaginionego, pozostawiając uprzednio zbędny ekwipunek w miejscu zbiórki. Odnaleźli go po krótkich poszukiwaniach w pobliżu miejsca wskazanego przez Ronagaddottir. Nie wyglądało to najlepiej - Ergansson bez przytomności wisiał na ścianie na wbitych w ciało długich gwoździach. Górnicze pułapki były zadziwiająco skuteczne w swej prostocie. Ergan musiał zostać opatrzony jak najszybciej, jeśli w ogóle miał mieć szansę na przeżycie wypadku. Najważniejsze było zdjąć go z kolców, nie powodując przy tym kolejnych obrażeń. W tym celu Thorvaldsson podsadził Erganssona, a Grundi przytrzymywał rannego, by gwoździe nie uczyniły większej szkody. Po dłuższej chwili udało im się zdjąć poszkodowanego i przetransportować go do pozostałych, gdzie mógł się nim zająć Thorin. Okazało się, że w międzyczasie dotarł również Kyan, któremu też się nie poszczęściło.

Szczęściem większość roboty Thorin już wykonał i mógł teraz zająć się Erganem. Detlef polecił pozostałym odpocząć chwilę i szykować się do dalszej drogi - jak tylko skończą z Erganssonem będą musieli ruszać.

Zhufbarczyk przedstawił też obraz sytuacji i opisał dalszą drogę. Stąd prowadziła droga do Azul oraz tunel techniczny wiodący do koła wodnego i mechanizmu oczyszczarki. Do twierdzy wrócić nie mogli - nawet jeśli drogi nie zostały odcięte, to mogli natrafić na skavenów - poza tym nie wiadomo, kiedy znowu będzie okazja opuścić miasto, które tak dało się wszystkim we znaki. Pozostawała droga korytarzem inżynieryjnym - długi i wąski tunel nie nadawał się na przemarsz dużych formacji wojskowych, poza tym po drodze powinna być możliwość uzupełnienia wody, której wszystkim brakowało. Kierunek wydawał się jasny.

Nim jednak ruszyli, a właściwie jeszcze w czasie opatrywania rannych, Detlef wyrzucił z siebie to, co gryzło go już od jakiegoś czasu i co ponownie zagroziło ich wyprawie i życiu.
- Miałem już o tym nie mówić, ale nie dajecie mi wyboru. - zaczął. - Kolejny raz zachowanie niektórych z was mogło zagrozić nie tylko wam samym, ale także innym, którzy posłuchaliby was, zamiast zdrowego rozsądku. Wasza decyzja, czy chcecie ginąć w starciu z hordą szczurów, czy nie, ale na namawianie innych do takiej durnoty pozwolić nie mogę. Jeśli ktoś z was zamierza biernie czekać na śmierć, to niech robi to gdzie indziej, a nie pod moją komendą. Obiecałem, że was wyprowadzę i tak będzie. Jeśli jednak zamierzacie kwestionować każde polecenie, które ma na celu uratowanie waszych tyłków, to róbcie to na własny rachunek. W takich sprawach jak ta musimy działać pod jedną komendą, bo zupełnie nie sprawdza się dyskutowanie o każdym ruchu tuż pod nosem maszerującego wroga i nie zamierzam tego robić. Następnym razem - tutaj wyraźnie skierował swe słowa do Thorina i Rorana - niezadowoleni zostaną pozostawieni samym sobie i nikt nie będzie za nimi czekał. Decyzja będzie nieodwołalna, bo tolerowanie takich sytuacji zagraża całemu oddziałowi.

- Jeśli komuś się to nie podoba, to może teraz zdecydować raz jeszcze, czy zamierza iść ze mną, czy nie. Od tych, którzy pójdą wymagam posłuszeństwa. Jeśli nie chcecie, to możecie ruszać swoją drogą. Ja pójdę dalej choćby sam, bo narażanie się na śmierć z powodu sprzecznych decyzji albo ich braku jest po prostu głupie. Kiedy będzie na to czas, to zapytam was o zdanie i wezmę je pod uwagę w czasie podejmowania decyzji, jednak nie teraz. Nie w sytuacji, kiedy lada chwila mogą na nas natrafić skaveny. Tak naprawdę teraz też nie jest czas na taką rozmowę, ale musimy to wyjaśnić, nim ruszymy dalej. I dlatego oczekuję waszej decyzji, bez długiego mielenia jęzorami i setki pytań. Kto idzie ze mną? - Zapytał wreszcie.

W odpowiedzi kilka osób kiwnęło twierdząco głowami, inni rzucili zdawkowe zapewnienie o podporządkowaniu decyzjom, przynajmniej do czasu wyjścia na powierzchnię. Wydawało się, że nikt się nie wyłamał i sprawa została wyjaśniona.

- Pamiętajcie, że odejść możecie w każdej chwili, ale miejcie pewność, że wasza decyzja jest przemyślana i ostateczna. - Rzucił na koniec i widząc, że Thorin zakończył opatrywanie Ergana zarządził wymarsz.

- Pierwszy pójdzie Thorgun z latarnią. Będzie naszymi oczami. Za nim Huran, a po nim ja z Erganssonem na noszach i Grundi, który mi pomoże z niesieniem Ergana. Za nim Thorin, potem Dorrin, Dirk i Khaidar. Thorin będzie w pobliżu najciężej rannych w razie pogorszenia się ich stanu. Kyan, Galeb i Roran będą na końcu. Na nich spoczywa zadanie chronienia naszych tyłów, gdyby szczuroludzie poszli naszym śladem.

Przed wejściem do tunelu Thorvaldsson skonsultował szybko parę spraw z Dorrinem. Zapytał o jego ocenę możliwości zawalenia tunelu po ich przejściu, o ryzyko takiego działania i czy zaczopowany tunel nie zaburzy dostępu do powietrza. Odpowiedź nie była zadowalająca - o ile zawalenie sufitu w składzie drewna było dość proste i mogło również zablokować tunel techniczny, to jego skutki mogły być poważne. Zapylenie na długim odcinku, które pogorszy stan cierpiących z powodu głębokości i ryzyko niekontrolowanego zawału samego tunelu. Niestety na to Detlef nie mógł sobie pozwolić - kolejne obrażenia w najlepszym razie pogorszą nienajlepsze nastroje w oddziale, a w najgorszym... cóż, wtedy nie będą już mieli problemów z opuszczeniem Azul, prawda?

- Uważajcie na głowy, tutaj jest naprawdę nisko. I pamiętajcie, żeby nie używać długiej broni - lepszy będzie miecz, czy sztylet, którymi można pchnąć. - Poradził jeszcze.

Nie widział, jak długo im przyjdzie maszerować, nim natrafią na miejsce, gdzie będzie można odpocząć. Wtedy też trzeba będzie podjąć decyzje co do kolejności wart - w zależności od stanu poszczególnych krasnoludów. Nie miał również pewności, że będą z Grundim mogli skorzystać z oferty pomocy w niesieniu Ergana, jaką złożył Thorin. Bogowie jedynie wiedzieli, jak ten tunel wyglądał. Pozostawało mieć nadzieję, że nie natrafią na żadnych szczuroludzi, ani żaden nie podąży ich śladem.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline