Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2014, 19:27   #2
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
W misji na Merkurym "Team six" kolejny raz dowiódł swojej wartości. Nie znalazł jednak uznania u przełożonych z Kartelu, do czego żołnierze zdążyli się już przyzwyczaić. Ponownie posyłano ich w miejsce, gdzie rozgrywała się batalia o dalszy los znanego im świata. Dla Sary naznaczonej piętnem apostoła rozkładu miał to być generalny sprawdzian jako dowódcy. Dla Braxtona przedłużenie nadziei na zachowanie człowieczeństwa, w obliczu zmian jakie obserwował w swoim organizmie.
Cortez wracał na ojczystą planetę, do bolesnej przeszłości, która została pogrzebana, ale nadal budziła zaskakująco żywe wspomnienia. Dunsirn ostatecznie wyzbyty złudzeń, co do intencji Kartelu, wyczekiwał z utęsknieniem na walkę i możliwość działania.

Na Marcusa czekało spotkanie z dawno niewidzianą Inkwizycją...


Wahadłowiec wylądował w kosmicznym porcie "Kittyhawk".



W przeciwieństwie do Longshore tutaj nie było problemu z nadgorliwością urzędników. Wszystkie formalności poszły sprawnie, nawet skanowanie cybernetycznego kota... Mars był otwarty na przyjezdnych, jeśli tylko nie łamali prawa. Na planetę nadal przybywały tłumy ludzi, marzących o karierze. Buntownicy, pielgrzymi, osadnicy... Capitol stwarzał im szansę na spełnienie snu o nowym życiu. Największa z Megakorporacji reprezentowała twardą doktrynę militarną, lecz równocześnie dawała wolność swoim obywatelom. Albo przynajmniej, jak twierdzili złośliwi, jej realne złudzenie...

Na aerodromie czekał na nich specjalny samolot. Dowiedzieli się, że lecą do miasta Burroughs. Siedziby Dowództwa Sił Anty-Legionowych oraz największej wojskowej bazy na Marsie. Marcus pamiętał, że znajdowała się tam druga najważniejsza katedra na czerwonej planecie. Pozostali wiedzieli tyle, że położone było na granicy umocnień sławetnej linii Alexandra MacCraiga...

Lot przebiegał spokojnie, każdy z żołnierzy skupił się na osobistych refleksjach, przerywanych przez miauczące kocisko. Wędrowało między fotelami, akcentując swoją obecność. Puszyło się i syczało jedynie na mistyka...

Minęli kłębowisko zanieczyszczeń, bijących z hut w Dolinie Kuźni. 25 procent stali produkowanej w Układzie Słonecznym pochodziło właśnie stamtąd. Gigantyczna stalowa włócznia, godząca w niebo, przypominała o poniesionych ofiarach podczas podstępnej próby zdobycia przemysłowego kompleksu podjętej przez Imperial... "Rusty" i "Puszka" wzajemnie unikali swego wzroku, nie chcąc prowokować drażliwego tematu... Po chwili zmysły wszystkich pasażerów przywołał inny widok. Lecieli nieopodal wulkanu Erebus, wtedy zza chmur wyłoniło się oblicze Nefaryty Malakhaia...



Mimo niezliczonych prób jego zatarcia, pozostawało niewzruszone i niczym paskudny tatuaż szpeciło stożek. Wraz z symbolami Semai i Muawijhe, widocznymi na powierzchni Fobosa i Deimosa, dawało czytelny przekaz wszystkim mieszkańcom, że Siły Ciemności są zespolone z rdzawą ziemią Marsa i z jego księżycami.
Teraz zaś wyraźnie miały ochotę zniewolić całą ludzką populację na wszystkich ludzkich osiedlach w Układzie Słonecznym...

Miasto przypominało olbrzymie koszary. Gdyby nie katedra, górująca nad zabudowaniami i otaczająca je enklawa Bractwa, to wrażenie byłoby jeszcze silniejsze. Huk startujących i lądujących na lotnisku maszyn, rozsadzał bębenki. Ich celem była cytadela Saladyna otoczona kilometrami okopów, zasieków, pól minowych i fortec. Efekty bombardowań były niezauważalne, ale pozwalały utrzymać wojenne status quo. Do czasu, aż kolejna fala legionistów, nie wyleje się ze środka budowli, jak czarna chmara szarańczy...

Nie sposób było nie zauważyć, iż cywile stanowili mniejszość wśród przechodniów. Dominowali mundurowi, czasem gdzieniegdzie pojawiał się ktoś w szatach Zakonu lub grupa akolitów. Wcześniej wszyscy dostali dokumenty uprawniające do pobytu oraz mapki z położeniem kwater. Marcus postanowił odwiedzić katedrę i przyjrzeć się "Piątej Kronice", spisanej na jej murach. Braxton momentalnie zniknął gdzieś pośród morza uniformów. Cortez nie przepuścił okazji, aby napić się piwa i poszukać starych znajomych. Pozostali tylko Derren i Sara, którzy patrzyli się na siebie, starając się wybrnąć z niezręcznej sytuacji. On nie przestawał myśleć o Nicoli Brannaghan i znajdującym się po przeciwległej stronie Linii MacCraiga, mieście Lawrence pod mandatem jego rodzimej korporacji. Przybycie Apostołów uprzedziło odebranie go Imperialowi ...
Ona - o czekającym ich zadaniu i bliźnie, która mimo wysiłków egzorcystów, nadal szpeciła jej bladą cerę, niczym stygmaty księżyce Marsa...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 04-10-2014 o 13:22.
Deszatie jest offline