Słyszała, że Falko wyprawia bankiet dla części możnych, jednak odczuła pewną ulgę, że nie została nań zaproszona. Pewnie by się tam czuła jak mysz na balu kotów.
Spędziła ten wieczór w swoich komnatach rozmyślając nad koniecznością współpracy z rodem Falko.
Następnego dnia udała się, tak jak ich o to poproszono, do gabinetu, w celu omówienia warunków dalszej współpracy.
Słuchała uważnie wypowiedzi innych, jednak sama nie była pewna... Dlaczego niby miałaby pozostać w towarzystwie tych bezwzględnych morderców, jakimi ich widziała.
Jednak wreszcie przypomniała sobie sugestię jaką rzucono jej przy "rekrutacji" w te zwariowane szeregi, że rodzina mogłaby pomóc uzyskać jej legalny rozwód i odzyskać majątek ojca.
Gdy tylko signore Falko spojrzał się w jej stronę oczekując odpowiedzi skinęła powoli głową, na znak, że przystąpi do drużyny.
"Jeśli wejdziesz między wrony..."- przebiegło jej w myślach..