W pierwszym momencie Airyd zdębiał. Bo kiedy ostatnim razem widział innego kitsune?! Chyba tylko z tym pojęciem "kitsune" kojarzyli mu się właśni rodzice.
Chyba mówili mu, ze tym są. Chyba. A może i to gdzieś przy okazji doczytał?
Zaraz jednak umysł Airyda się otrząsnął. Rodzice jakoś mu blado majaczyli, nawet już bez złości, że został całkiem sam. Bo i nawet dobrze nie pamiętał co się z nimi stało? Wyszli i nie wrócili. Zabito ich? Jeśli tak to jak mógł im mieć za złe, że nie wrócili?! Zostawili go?
Jeśli nawet to spotkał Kires- szorstki mistrz, złodziej, wredny łachmyta, który twierdził, że lisie sztuczki są całkiem przydatne. A który nie dawał Airyda skrzywdzić i się go nie brzydził. Nauczył go jakoś funkcjonować w tym społeczeństwie na czele z maksymą - "Świat jest pełen głupców, którzy mogą cię skrzywdzić z własnej głupoty. I to boleśnie, choć aż żal ściska jacy potrafią być głupi." Nie każdy zrozumie co to kitsune, a nie wiedząc co to- uznadzą, że jesteś niebezpieczny, więc uważaj komu się pokazujesz jako lis.
No i jak jesteś złodziejem, łotrzykiem to trzeba uważać kogo oszukujesz i czy ktoś cię nie nabija w butelkę. Inaczej długo nie pożyjesz w tych fachach.
A potem przyszły Airydowi na myśl wszystkie te historyjki o sierotach, co tak bardzo chciały poznać swoje dziedzictwo, że tylko się durnie narażały. Ma iść z obcym facetem dla paru informacji? Które czego dotyczą? Przeszłości? Dziedzictwa? Przeszłości się i tak nie zmieni, a i tak czy chciał czy nie dziedzictwo po rodzicach mu towarzyszyło. Że jest inny, bo zmiana w lisi pysk o tym przypominała. - Fajna sztuczka -skwitował- Poznasz sekrety kitsune. Ja nawet nie wiem, co to znaczy. Tylko moi rodzice przybyli z daleka, a mi pozostawili permanentną żółtaczkę. Tylko, czy to nie jeden z tych numerów jak z pokaże ci kolekcję orderów, aby dziewczyna sama ci przyszła do mieszkania?Nie chcę urazić ale ja wolę kobiety
A w ogóle to panie! Zanim was poznałem osobiście, a już miałem problemy, bo nibyśmy podobni. A teraz mi wyskakujecie na dzieńdobry z czymś takim?!
A w ogóle co pan myśli że to jakaś bajeczka o biednej sierotce co marzy o poznaniu swoich korzeniu ? Życie mnie nauczyło żeby nie ufać zbyt łatwo. Tego mnie akurat przybrani rodzice nauczyli.
Westchnął. Może za ostro? Jeszcze ten mu spróbuje zaszkodzić. -Ale przyznaje, że mnie zaintrygowaliście, więc to przemyślę. Was nie wydam, solidarność żółtych. I tak jestem przejezdny. Przemyślę to co powiedzieliście, ale pamiętajcie, że się zobowiązałem już na parę przysług tutaj, więc znalezienie czasu na pana może być utrudnione. |