Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2014, 16:17   #25
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Gort, Faust, Calamity

Bifrost


Cała grupa dzielnych bohaterów skierowała się w stronę wodospadu spadających łez. Był to prawdziwy cud natury. Wartki strumień wody, spadał zdawałoby się z nieba, niosąc ze sobą kawałki połamanych drzew, oraz ogromne głazy. Woda rozbijała się u stóp góry Tysiąca Pytań, tworząc ogromne i głębokie jezioro. Jeżeli Bogowie płaczą, to ich łzy są zapewnie równie potężne i piękne co ściana wody na zboczu góry.
Calamity czuł na piersi lekkie pulsowanie zdobytych boskich artefaktów. Krople wody, które opuściły oczy pierwszych bóstw Olimpu reagowały na to miejsce, wyczuwały jego boska genezę. Gort odczuwał podobne pulsowanie na całym ciele, czarny kamień który niegdyś zjadł, teraz dawał o sobie znać. To miejsce kryło w sobie sekret, który odkryć mogli tylko ci, którzy zostali wybrani przez Bogów… lub skradli im moc.
Faust przyzwyczajony do obcowania z istotami wyższymi, nie odczuwał tego tak bardzo, ale wystarczyło mu jedno zerknięcie na oczy Luigiego Nino, by wiedzieć, że naukowiec też czuję te moc. Spojrzenie geniusza było zachłanne i pełne ciekawości. Blondyn pierwszy raz widział by kapłan wiedzy skupił się nad czymś tak bardzo. Mimo to, to on przemówił jako pierwszy.
- My zostaniemy tutaj, póki co. – stwierdził geniusz, wskazując siebie, wybranych z załogi obu okrętów Gorta, jak i towarzyszy Calamitiego. – Zamontowałem w swoim ciele czujnik, który ma wykrywać zagrożenie. Za wodospadem jest coś, co mogłoby spokojnie zabić to moje ciało. A skoro ja bym tam poległ, to oni na pewno też. –stwierdził wskazując niezbyt zadowolona tym stwierdzeniem grupkę. – Wasza trójka musi oczyścić drogę, jeżeli mamy wam pomóc. –dodał wskazując na pierwszoplanowych aktorów tego przedstawienia.

Ponieważ kłótnie z Luigim były raczej niewarte zachodu, a jego osądom raczej można było ufać, tylko trójka bohaterów ruszyła wąskim kamiennym traktem w stronę ściany z wody. Co zuchwalsze kropelki opadały na ich ramiona i twarze, jednak żądna gałąź czy kamyczek nie odważył się ich zranić. Zresztą na pewno nie byłby wstanie.
Dróżka zaprowadziła ich do litej skały, ściana wody nie kryła żadnej jaskini. Jednak gdy tylko pierwszy z trójki przyłożył do niej dłoń, a minerał wyczuł pewną cząstkę boskości góra jęknęła głośno. Kamienie zaczęły rozsuwać się, niczym wielkie wrota, robiąc tyle miejsca, że nawet gigant mógłby spokojnie przez nie przejść. Nowopowstały trakt pozwalał zaś wejść do ogromnej jaskini.


Woda pokrywała część podłoża, błyszcząc setka kolorów. W jamie było jasno niczym w dzień, wszystko na skutek jedynej ścieżki jaka tu się znajdowała. Gdzieś w połowie jaskini z ziemi wyrastały świetliste linie w siedmiu kolorach. Uginały się lekko, wznosząc się powoli ku górze, tworząc tym samym tęczowy most. Prowadził on do olbrzymiej metalowej konstrukcji, wmontowanej w przeciwległą ścianę jaskini, na której dało się dostrzec otwarte okrągłe wrota.




Bifrost, most tęczowych świateł, który według legend miał łączyć świat śmiertelnych z boską domeną. Czwarty z rodu zdrajców słyszał o tym przejściu, dzięki któremu nawet zwykła dusza, mogła dostać się do krainy osobliwości, jednak widział je po raz pierwszy. Most emanował energią tak potężną, że każdy włos na ciele stawał dęba, czuć było od niego pierwotną energię, która wlali w niego niegdysiejsi władcy Asgardu.
U stóp tej pięknej konstrukcji, stał zaś siwy, brodaty mężczyzna. Jego muskularny tors pokrywały liczne tatuaże i blizny. Długa biała broda przyozdobiona była wieloma złotymi ozdobami, które pomagały utrzymać małe warkoczyki na odpowiednich miejscach. Przepaska biodrowa z ciężkiego włosia, utrzymywana była na odpowiednim miejscu przez olbrzymi pas. Metalowa klamra na jego środku, przedstawiała szczerząca kły głowę wilka. Podobny deseń widniał na dwóch żelaznych karwaszach, z czego jeden przedstawiał łepetynę smoka, drugi zaś dostojna głowę orła. Takie same symbole znajdowały się zresztą, na głowicach trzech broni, które mężczyzna przewieszone miał na plecach : młota, miecza, oraz włóczni.


Faust nie musiał prosić mężczyzny by ten się przedstawił. Wiedział kim jest, obelga dla strażnika byłby brak tak elementarnej wiedzy. Strażnik tęczowego mostu, stróż Bifrost oraz domniemany zabójca Lokiego, Hajmdal.
W głowie blondyna pojawiła się jednak pewna nieścisłość. Według słów kata Ragnarok odbył się dawno temu. Wszystkie legendy mówiły o tym, że Hajmdal miał wtedy zginąć z rąk Boga kłamstwa i ułudy, zabierając go wraz ze sobą do Hadesu.
Dla czego więc obie postaci z tej opowieści wciąż żyły?

Shiba

Królestwo o którym zapomniano


Podążanie ścieżkami które przygotował Nino, był w końcu chwilą spokoju. Naukowiec był chyba osoba słowną, bowiem na Shibe i jej towarzyszy nie wyskoczyły nagle zmutowane potworny, czy też armia klonów. Jedyne co ich spotkało, to ciekawskie spojrzenia małych żółtych stworków, które wychylały się z pomieszczeń.
Kaze dostał też pączkiem w tył głowy, a sprawcy żartu z chichotem uciekli. A dokładniej mieli taki zamiar bowiem w połowie drogi zaczęli się kłócić i okładać , bowiem został im tylko jeden donat, a obaj chcieli go zjeść.
Strzałki zostawiane przez Nino doprowadziły Shibę, do krótkiej, ale szerokiej niczym dziedziniec zamku sali. Z tego co można było policzyć po ilości schodów, spadków i wind jakie odwiedzili, znajdowali się pod poziomem morza. Nie było tutaj nic, po za wielką metalowa ścianą naprzeciwko wyjścia, oraz jednego klona Nino.

- Witam ponownie. –stwierdził ubrany w ciepły biały płaszcz. – Czas na pierwsza część naszej umowy… –stwierdził krzywiąc się znacząco. Jednak ku zdziwieniu wszystkich obecnych, oraz każdego kto mógłby o tym pomyśleć, Nino ugiął kolano. Po chwili dotknęło ono posadzki tak samo jak i jedna z dłoni naukowca, a on skłonił głowę przed Shibą.


- Przyznaję się do porażki, oraz składam swoje najszczersze przeprosiny za atak na twoja osobę. –wyrecytował.
Czempion Lokiego zaś zdał sobie sprawę z dwóch rzeczy. Pierwszym był fakt, że usłyszane słowa mogły być określone dowolnym przymiotnikiem, po za „szczere”. Drugim było dziwne przeświadczenie, że zmuszenie Nino do klęknięcia, dodało jej kolejnego wroga do listy. Albo i kilkaset tysięcy wrogów licząc wszystkie ciała geniusza.

Luigi trwał w swym pokłonie przez krótka chwilę, aż słowa które wypowiedział całkowicie ucichły. Wyprostował się powoli, strzepując niewidzialny kurz z kolana. Dopiero wtedy splótł ze sobą palce, a ściana za jego plecami zaczęła ze zgrzytem się unosić.
- A teraz druga część umowy. Przedstawiam Ci zagubione królestwo, oto i Atlantyda. – na zakończenie wypowiedzi, wskazał ręką na odsłonięta drogę do…



…skutego lodem zamku. Setki klonów Nino poruszały się w różnych urządzeniach, rozbijając grube bryły lodu, które otaczały zamek. Promienie słońca przebijały się tylko w niektórych miejscach, gdzie naukowiec dokopał się niemal do zamarzniętej powierzchni morza. Z szczytu budowli tryskała niegdyś ogromna fontanna, jednak i ją dopadł uścisk mrozu. Stanowiła teraz cztery lodowe słupy, które zbiegały się nad budowlą, tworząc swoisty lodowy baldachim. Wrota do zamku były już pozbawione lodowej warstwy, a kilka klonów przyglądało się im i zapisywało coś w notesach.
- Nie obiecywałem jednak, że ją otworzę. Zresztą nawet gdybym chciał, jeszcze nie udało mi się tego zrobić. –prychnął Nino, obracając się na pięcie i ruszając w stronę swych sobowtórów.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline