Bałagan jaki zastali na miejscu można było porównać chyba jedynie z chaosem i brudem jaki panuje w koboldziej norze, a nie u szanującego się kowala. Tu nawet nie było mowy o szanującym się kowalu. Draugdin sam pracował trochę w kuźni i wiedział jak ważne jest zachowanie porządku w miejscu pracy. Poza tym narzędzia swoje pracy trzeba szanować.
Poza tym stan upojenia alkoholowego kowala nie wróżył nic dobrego. Nie wątpił w talenty oratorskie krasnoluda jednak pomyślał, że wsparcie go może przeważyć szalę rozmowy na tyle by nie doprowadzić do bójki z potężnym mężczyzną. Nie żeby się tego obawiał, ale przecież walczy mieli koboldami, a nie z wieśniakami. Postanowił zagrać starym jak świat układem dobry strażnik, zły strażnik.
Wyprostował się tak żeby sprawiać wrażenie postaci stanowczej i pewnej tego co mówi. Jednocześnie ciało miał spięte i w każdej chwili gotowe na to co ewentualnie może nastąpić. - Dobry człowieku nie ma powodów do takich nerwów. - Powiedział głosem spokojnym, a jednocześnie nie znoszącym sprzeciwu. - Znam tego krasnoluda od zawsze i wiem, że nie żartuje. - Zablefował.
- Wiem, że to co mówi jest prawdą i radzę ci ochłonąć i potraktować to sprawę poważnie, jeżeli chcesz jeszcze kiedyś pracować w zawodzie. Jesteśmy przyjaciółmi i przebyliśmy tu szmat drogi, żeby pomóc wam z waszym problemem.
Draugdin nie był jednak przekonany co do skuteczności argumentacji w stosunku do stopnia upojenia alkoholowego kowala, ale zawsze warto było spróbować.
__________________ There can be only One Draugdin!
We're fools to make war on our brothers in arms. |