Avalanche; powoli popadasz w panikę. Nic dziwnego. Nie umiesz pływać, a do sufitu zostało już... niecałe 2 metry. Rozwiązywanie łamigłówek nie jest twoją mocną stroną, więc bez zastanowienia rzucasz rozwiązanie. Źle, niestety ;3 Desperacko próbujesz wygiąć mieczem ‘oczka’ grubej kraty. Niebezpieczne to, gdyż twój miecz może nie wytrzymać tej próby... Zdajesz sobie z tego sprawę, ale wciąż próbujesz. Zgrzyt. Chrupnęło. Na szczęście krata, nie miecz. Pękła nieco z prawej strony. Udało ci się po wielu trudach wyłamać kilka „prętów”, przez co z 2 „oczek” kraty powstało jedno, o wymiarach 50 cm szerokości na metr wysokości. Chyba... żadne z was poza Tari się tym nie przeciśnie. Trzeba łupać dalej
Astral, według swych wcześniejszych deklaracji, wspomaga rycerza w niszczeniu kraty. Jego pazury jako tako piłują i kruszą zardzewiały metal, ale Avalanchowi idzie to lepiej.
Tari; czujesz się na siłach i nadal chcesz nurkować by wciskać odpowiednie kamyki. Szkielet Vriessa nie kwapi się zresztą do nurkowania. Usadowił się obok swego pana. „Nowa” elfka zdaje się być załamana całą sprawa z kratą i w ciszy sobie kontempluje.
2 metry do sufitu. Robi się nieprzyjemnie. Macie mało czasu i wiecie o tym. Niedługo woda zaleje jaskinię i jedynym ratunkiem będzie zdaje się żebranie o pomoc do waszego znajomego demona, który podejrzanie milczy od pewnego czasu...