Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-03-2007, 22:01   #511
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Avalanche; powoli popadasz w panikę. Nic dziwnego. Nie umiesz pływać, a do sufitu zostało już... niecałe 2 metry. Rozwiązywanie łamigłówek nie jest twoją mocną stroną, więc bez zastanowienia rzucasz rozwiązanie. Źle, niestety ;3 Desperacko próbujesz wygiąć mieczem ‘oczka’ grubej kraty. Niebezpieczne to, gdyż twój miecz może nie wytrzymać tej próby... Zdajesz sobie z tego sprawę, ale wciąż próbujesz. Zgrzyt. Chrupnęło. Na szczęście krata, nie miecz. Pękła nieco z prawej strony. Udało ci się po wielu trudach wyłamać kilka „prętów”, przez co z 2 „oczek” kraty powstało jedno, o wymiarach 50 cm szerokości na metr wysokości. Chyba... żadne z was poza Tari się tym nie przeciśnie. Trzeba łupać dalej

Astral, według swych wcześniejszych deklaracji, wspomaga rycerza w niszczeniu kraty. Jego pazury jako tako piłują i kruszą zardzewiały metal, ale Avalanchowi idzie to lepiej.

Tari; czujesz się na siłach i nadal chcesz nurkować by wciskać odpowiednie kamyki. Szkielet Vriessa nie kwapi się zresztą do nurkowania. Usadowił się obok swego pana. „Nowa” elfka zdaje się być załamana całą sprawa z kratą i w ciszy sobie kontempluje.

2 metry do sufitu. Robi się nieprzyjemnie. Macie mało czasu i wiecie o tym. Niedługo woda zaleje jaskinię i jedynym ratunkiem będzie zdaje się żebranie o pomoc do waszego znajomego demona, który podejrzanie milczy od pewnego czasu...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 12-03-2007, 17:43   #512
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
zamieszaczam tu post astrala bo on nie mógł dac posta na forum... moż emnie sie uda bo sprawa nie powinna czekac ;D

Astral prychnął z irytacją. Niedawna śmierć towarzysza, niezwykle frustrujące uczucie, że łucznik, jego zwierzyna łowna, zdołał uciec, oszukując swój los i samego białego kota, dziwna nowa, która znalazła się tu ni przypiął ni przyłatał i fakt, że cały ten cholerny medalion gdzieś tam został na dnie, razem z Legionem najpewniej, to wszystko zirytowało kota do tego stopnia, że oczy zaczęły mu się jarzyć, a sierść się naelektryzowała. Ofiarą tego stał się nekromanta, a konkretniej, jego płaszcz.

Kot fuknął w myślach:
Demonie! Zupełnie nie rozumiem czemuś nie ratował Legiona! Mam też nadzieję, że masz jakiś sposób na podniesienie z dna tego medalionu, poza ewentualnym zrzuceniem tam szkieleta na linie, co najpewniej skończy się tym, że weźmiemy Cher-chila 'na wędkę'!

Przeskoczywszy zgrabnie na drugą łódkę kot zaczął pomagać byłemu paladynowi w rozwalaniu krat. Po chwili zauważył, że obijająca się o kraty łódka znakomicie utrudnia zadanie. Obrócił się i oparłszy się o kontemplującą elfkę dwiema przednimi łapami, sugestywnie mruknął do niej, patrząc swoimi fosforyzującymi ślepiami wprost w jej oczy:
- Nawet gburowatość, a raczej zwłaszcza ona, nie uchroni Cię teraz przed pracą. Jeśli nie rozwalasz kraty, przynajmniej trzymaj łódkę przy niej tak, by się nie odbijała. To ułatwi zadanie paladynowi. Druga opcja, jaką Ci daję, to nurkowanie, by na życzenie Tarri przełączać dźwignię gaszącą wszystkie zapalone światełka.
Tammo 16:25:16
Kot zwęził oczy w szparki, wsparł się mocniej na lewej łapie, prawą uniósł. Strzyknięcie wysuwanych pazurów było ledwo słyszalne nad hałasem czynionym przez wzbierającą wodę, ale elfy miały podobno czułe zmysły. Z grymasem ukazującym białe zęby, pantera dodała:
- Nie daję Ci trzeciej opcji. Zbyt długo nie raczyłaś się nawet przedstawić czy przywitać.
Tammo 16:25:28
Pomóż paladynowi, druhu.

Słysząc ostatnie słowa kota, jego cień ożył i podjął pracę, jaką niedawno wykonywał jego właściciel - rozwalanie kraty.
- Wybieraj szybko - rzucił do złotowłosej irbis
Tammo 16:25:31
, by podnosząc głos, dodać - Tarri, to idzie w kółko! Wpierw zgaś wszystkie kamyki dźwignią a potem naciskaj po kolei! Jeden! Dwa! Trzy! Cztery! Pięć!
Po przesunięciu dźwigni, wszystkie kamyki zgasły.
1 2 3 4 5
Wciśnięcie 'jedynki' zapaliło trzy:
1 2 3 4 5
Wciśnięcie 'dwójki' zapaliło dwa pozostałe, niepłonące dotychczas, ale zgasiło czwórkę:
1 2 3 4 5
Trójka poczyniła spustoszenia, gasząc trzy zapalone kamyki a nie zapalając żadnego:
1 2 3 4 5
Po na pozór fatalnym kroku palił się tylko jeden kamyk, numer dwa. 'Czwórka' pogorszyła sytuacje, gasząc nawet to jedno światełko... by polepszyć zapaleniem dwu innych:
1 2 3 4 5
Wciśnięcie ostatniego na pentagramie kamyka dało oczekiwany rezultat. Zapaliły się kamienie 2, 3 i 5, dając lekko zamazaną w wodzie poświatę całego pentagramu.
Krzycząc instrukcje nurkującej w wodzie elfce, kot węszył zapach nieznajomej. Łowił w nim zapach strachu, zaskoczenie, lub gniew czy nagłe postanowienie. Miała w końcu te noże, irbisowi nie uśmiechało się oberwać.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 12-03-2007, 17:48   #513
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
mam nadzieję że nie oberwę za kilka postów pod rząd, bo ten drugi był pisany za Astrala który miał kłopoty z forum!

Astral
[b]Demonie! Zupełnie nie rozumiem czemuś nie ratował Legiona!
W tym momencie słyszysz w swych myślach rozbawiony głos Ritha;
- Powód jest oczywisty, drogi Faenimie... – po czym następuje frustrujące milczenie.

- I oczywiście, medalion mogę zdobyć, skoro wy pozwoliliście mu utonąć...

Trzeźwo zdajesz sobie sprawę, że każde ręce do pracy są teraz ważne. Próbujesz zagonić elfkę do roboty, na co z oburzeniem wrzeszczy:
- Jestem złodziejką i przyszłam tu po skarb, nie po to, by ratować bandę jakichś nieudolnych poszukiwaczy przygód!!! – po czym rzuca na łódź miecz, jaki niedawno ukarała. – Macie, sprujcie tym rozłupać kraty, jeśli się złamie, to rudno! – i westchnąwszy, siada na brzegu łodzi, nogami oparta o lewą ścianę, i stara się utrzymać łódź przy prawej ścianie, aby ta się na obijała o mury. – I mam na imię Ifar! – bąknęła pod nosem. – Żadne z was też nie raczyło się przedstawić, zauważyłeś? Teraz wiem dlaczego futra z panter są takie drogie... – dodała złośliwie. – Słuchaj, łączy nas tylko jedno. Wszyscy chcemy opuścić to miejsce żywi i w jednym, możliwie funkcjonalnym kawałku. Nie czepiaj się mnie, kocie! To pewnie jeden z was, nieuważnych, zwinnych inaczej, uruchomił pułapkę która teraz nas dręczy!

Przerwała, zdumiona widokiem cienia pantery, który wspomógł rycerza w walce z kratami.

Wykrzykujesz do Tari instrukcję obsługi ‘pentagramu.’ Elfka nurkuje. Tym razem musi wstrzymać oddech na długo, gdyż poziom wody się poniósł i trzeba nurkować głębiej.

Avalanche nadal rozbija kraty. Przy jednym z uderzeń jego miecz omal się nie wyszczerbił. Rycerz postanawia wiec skorzystać z miecza Ifar i oszczędzać własny. Z pomocą cienia Astrala, rozbija nadal zardzewiały metal, gdy nagle słychać głuche skrzypnięcie mechanizmu. Wszyscy nieruchomieją na moment. Słychać rytmiczne stuknięcia gdzieś za ścianą. Krata... zaczyna się unosić!

Pełni ulgi, spoglądacie na otwierającą się zaporę. Wkrótce cała znika we wnętrzu wnęki w suficie. Możecie płynąc dalej! Po raz kolejny koci umysł zatryumfował i Astral zdobywa tytuł drużynowego pogromcy łamigłówek!

Wiosłując i „odpychając się” od ścian, żeglujecie dalej w głąb korytarza. Poziom wody zaczyna powoli opadać, odwrotnie proporcjonalnie do waszej radości i ulgi. Pokrzepieni kolejnym sukcesem, żwawo wiosłujecie i docieracie wkrótce do niewielkiej zalanej groty. Dwa posągi przedstawiające jaszczuroludzi pilnują krętych schodów wiodących na górę.
- Wreszcie! – Ifar wyskakuje z łodzi, czerwona woda sięga jej po kolana.
Snuje się wokół, poszukując jakiegoś skarbu. Niestety, brak takowego. Zrozpaczona elfka wzdycha tylko i zabierając swój ukradziony miecz, pierwsza zwinnie wbiega po schodach na górę i znika wam z oczu.
Kolejny rusza Avalanche. Ma dość wody na dzisiaj. Za nim wdrapuje się po krętych schodach, jak na szczyt latarni, szkielet Vriessa. Za nim właściciel takowego. Kolejny wskakuje po schodach Astral, a za nim Tari. Za nią idzie naburmuszony, głodny jak diabli Solembub.

Schody zaprowadziły was do zniszczonej groty, gdzie zastaliście tylko resztki zniszczonych doszczętnie posągów wielkich jaszczurów. Ze zdumieniem odkrywacie, że niektóre posągi przedstawiały uskrzydlone gady. Wyjście z groty jest niedaleko. Wreszcie słońce, wiatr! Wychodzicie z groty na niewielki skalisty płaskowyż zatrzymujecie się, podziwiając zapierające dech w piersiach widoki...!
http://www.electricreality.com/galle...-Mountains.jpg

Nie ulega wątpliwości – jesteście w górach!;D Świeże, ostre powietrze, szum wiatru, i to słońce!...
Astral, górski kocie, jesteś w domu! Czujesz przypływ energii i chęci do życia!

- Bystry umysł zrodził się w mrokach chaosu... – chwali Rith, na którym mądrość Astrala zrobiła duże wrażenie. – Oczywiście, wszystko co najlepsze rodzi się w chaosie, więc nie ma się czemu dziwić... Doceniam twoje zaangażowanie – ogłasza uroczyście.
Przed wami otwiera się nagle niewielki portal, płonący fioletem.
- Chodź, Astral – zaprasza Rith. – Za twoje osiągnięcia należy ci się nagroda specjalna... ( cokolwiek to oznacza...

Na skale ponad wami zauważacie nagle jakąś postać. Stoi nieruchomo i przygląda się wam. To chyba... Legion!

Ifar zapadła się chyba pod ziemię. Ani śladu po niej.

Macie ostatnią chwilę, by odpocząć, przemyśleć sprawy warte przemyślenia, zjeść coś, uczcić, że doszliście tak daleko... czujecie, że nastała właśnie cisza przed burzą.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 12-03-2007, 19:59   #514
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Uparty był nasz kocur trzeba mu przyznać. No i w sumie opłacił nam się jego upór, bo Avalanche nie wyglądał mi na złotą rybkę, a jego próby odblokowania kraty nie przyniosły by chyba większego rezultatu. A ja nie miałem skrzeli żeby swobodnie sobie pooddychać w wodzie; w dodatku mój arsenał czarów nie przewidywał utonięcia w błotnistej brei, takiej jak ta.
No może mogłem co najwyżej rzucać parszywymi przekleństwami, ale to głównie dla poprawienia swojego samopoczucia.

Wiosłując, dotarliśmy do groty, w której znajdowały się nader ciekawe posągi. W sumie miałem wewnętrzną ochotę zbeszcześcić to "święte miejsce" Jaszczurów, żeby zostawić tu pamiątkę swojej frustracji. Powstrzymałem się jednak, gdyż czułem wewnętrznie że siły przydadzą mi się na coś więcej niż okazywanie swojej niechęci miejscowym sferom sacrum.

Zamiast tego wdrapałem się po nieco zbyt, jak na mój gust, stromych schodach prowadzących na górę. Kiedy wyszedłem poraziło mnie w oczy słońce - znaleźliśmy się w kryształowo czystym górskim biało-błękitnym pejzażu, niczym z obrazów Wielkich Mistrzów. Odetchnąłem głęboko, i ze zdziwieniem zauważyłem, że chyba tracę formę... Albo jestem po prostu odrobinę przemęczony natłokiem przygód.
Po drodze zniknęła nam znajoma Elfka - widać poczuła się odrzucona przez Avalanche'a. Poniekąd zastanawiałem się czy rycerz nie popełnił aby błędu odrzucając jedyną okazję na przedłużenie swojego nędznego rodu. W sumie, gdybym nie był nekromantą... A, zresztą, co mi tam takie gadki!

Spojrzałem w górę i zamarłem. Na skale ponad nami stał Legion. A ja się, głupi, łudziłem! Ech, widać są ludzie którzy przeżyliby nawet zmasowany atak wojsk Necromiconu. Jak karaluchy jakieś, albo też pluskwy.
Ale, skoro w sumie przeżył - niech żyje.
Jest u nas w akademii pewien Brat, który ukochał sobie formy żywe, za co serdecznie go wyśmiewaliśmy. Nazywał się Darvinius - w każdym razie, twierdził ów brat, że przeżywają tylko jednostki silniejsze, słabsze zaś giną. Nazywał to "selekcją naturalną". Cóż - Legion chyba zdał swój egzamin.
Mogło mi się to nie podobać, ale nie mogłem tego zmienić. No chyba że strzałem w głowę z kuli ognia, ale to mogłoby spowodować lawinę, a ja tego przecież nie chciałem.

Usiadłem na skale płasko wystającej z ziemi. Naszły mnie dość nietypowe myśli - zacząłem się bowiem zastanawiać, czy moje dotychczasowe postępowanie było słuszne. Jeszcze nigdy nie wątpiłem w samego siebie, teraz jednak poczułem, że coś się zmienia.
Że zmieniam się ja.
Starałem się odrzucić te myśli, czując, że godzina próby się zbliża, jednak nie dawały mi one spokoju. Nerwowo odkaszlnąłem i obróciłem się zobaczyć co robi reszta drużyny.
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline  
Stary 12-03-2007, 20:09   #515
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Legion zauważył, że z ziemi gramoli się reszta drużyny. No cóż. Przynajmniej nie będzie musiał na nich zbyt długo czekać. Jednak skoro wiwerna miała siodło, to i musiała mieć jeźdźca. Istnieje więc kilka możliwości:

a) Wiwerna jest ranna, więc jeździec nie żyje
b) Wiwerna jest ranna, a jeździec jakoś dycha
c) Wiwerna nie ma jeźdźca, komuś (czemuś?) uciekła
d) Jeźdźcem jest ten elf, a skoro tak, to istnieją duże szanse, że nadejdzie tym korytarzem, którym on sam tu przyszedł. Wtedy będzie można z nim ,,podyskutować"

Teraz, nie pozostaje mu nic innego, niż zaczekać, co przyniosą najbliższe chwile (a może uda się zrobić z wiwerny środek transportu?)
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 12-03-2007, 21:55   #516
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
Avalanche mogąc już napawać się przepięknym widokiem wzrokiem śledził poczynania Astrala... Kocur naprawdę cwaną bestią był. Avalanche nie przyzna się nigdy do tego gdyż jest zbyt dumny na otwarte demonstrowanie swego podziwu, jakby to wyglądało, potężny rycerz kajający się przed panterą, ale tym razem Avalanche przymknął oko na swój rycerski kodeks:

"-Feanim... dobra robota" Mówiąc to pogłaskał sierściucha po śnieżno-białym pysku:"-Gdy by nie to musiałbym pozwolić na to by Agreal przejął nade mną kontrolę" Dodał od siebie mniej lub bardziej przyznając sie do bezradności jaką czuł podczas podnoszenia się poziomu wody w tunelu.

Po czym spojrzał z pod byka w kierunku stojącej nieruchomo postaci.
"- No proszę nie doceniłem tego skazańca" rzekł pod nosem po czym zdjął swój hełm i postawił na ziemi tak by móc trochę odetchnąć bez stresu po raz pierwszy od wielu godzin świeżym czystym powietrzem... Ale jednak i tutaj są wszechobecne ślady gadziej cywilizacji... może nawet powiązania z Vriessem mają i jego zainteresowaniami? Zresztą mniejsza z tym Avalanche nie był zwolennikiem tzw ploteczek, ale widział ukradkiem jak nekromanta spoglądał na elfkę która mu towarzyszyła swego czasu, szkoda że pomimo uroku osobistego, wydawała się paladynowi niezwykle płytką osobą, liczącą tylko i wyłącznie na zysk i nie pomylił się jak entuzjastycznie oznajmiła iż przybyła tu po skarb... Avalanche'a absolutnie nie interesowało go gdzie ona w tej chwili jest i co robi.

Po tychże jakże bezproduktywnych rozważaniach ponownie zaczął obserwację jakże znakomitego dzieła artystycznego przedstawiającego uskrzydlonego gada który stał przed wejściem do groty... skrzydła demoniczne, ostre pazury i zęby oraz śmiercionośne oręże.
Gdy tak dłuższą chwilę spoglądał w całkowitym milczeniu znajome uczucie... jakby coś chwyciło go Za serce, w duszy jękną i zacisnął zęby i usłyszał znienawidzony z całego serca głos.:

"- No proszę Paladynie... zaszedłeś tak daleko wraz swą drużyną... Wiedz jednak że wszystko to co do tej chwili przeżyłeś, jest zaledwie przedsmakiem tego co was jeszcze spotka..."

Avalanche głośno dysząc z rosnącą złością wysłuchiwał słów swego alter ego.

"- Jak zwykle tylko mocny w gębie, nie zapominaj że jak ja zginę to pociągnę Cię za sobą" W tym momencie grymas bólu zmienił się w jednej chwili w posępny uśmiech "-Nie pozwolisz mi tak zginąć... jesteś tchórzem i boisz się śmierci, lepiej nie zaprzątaj mi teraz głowy i znajdź lepiej jakiś przyjaciół w zaświatach, bo prędko tutaj nie wrócisz" Po czym obecność demona wyraźnie osłabła. Avalancha natomiast wzdryga dalsza myśl o spoglądaniu na jaszczura, i powraca wzrokiem do swych towarzyszy nie doli

Avalanchea coś znowuż tchnęło zreflektował się, iż za każdym razem jak Agreal "budził się" działo się coś nie dobrego.

"- Wam też się zdaje czy coś za spokojnie i za cicho tutaj jest? Chyba jesteśmy coraz bliżej naszych kamieni dusz... Szkoda że inni nie mogą być tu z nami, ale chcę żebyście wiedzieli że pomimo wszystkich zgrzytów cieszę się że Ci którzy podołali i są tutaj razem ze mną, mam nadzieję że do końca już nie daleko i będziemy mogli wreszcie wypocząć " Powiedział kładąc się na kamieniu niczym Vriess, jednak ciągle pozostał skupiony i bacznie obserwował zarówno to co się dzieje wokół niego oraz tego co wyrabia Legion.
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"
Extremal jest offline  
Stary 12-03-2007, 22:04   #517
 
Nergala's Avatar
 
Reputacja: 1 Nergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skał
Tari usiadła po turecku otworzyła torbę i wyjęła jedzenie. Niewiele miała z mięsa... Ale to co miała, dała głodnemu kociakowi. Gdy zjadł ułożył jej się na kolanach a elfka jedynie westchnęła radośnie i popatrzyła w niebo.

-Viress dzięki... Nie sądziłam, że się poświęcisz dla mnie... W końcu... zawsze sądziłam, że mnie nie lubisz... - powiedziała nadal patrząc w niebo.
 
__________________
Sore wa... Himitsu desu ^_~
Nergala jest offline  
Stary 12-03-2007, 22:29   #518
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Smile

- Ifar, lekcja grzeczności. To nie my przyszliśmy do Ciebie ale Ty do do nas. Zatem to nie nam się przedstawiać, ale Tobie. A, i tak. Futra pantery są drogie, bo ciężko je zdobyć. Skalpy złodzieji zaś idą za marne pensy, więc uważaj.

Gdy elfka rzuciła miecz, kot rzucił:

- Mądrze. Astral.

Po czym siadł, owijając się ogonem. Rozmyśliwał nad odpowiedzią demona. Składała się razem ze wspomnieniami o tym łuczniku w ciekawą układankę... z której wynikało, że Legion może wcale nie umarł...

O ile jednak święte miejsce jaszczurów niespecjalnie zainteresowało kota, o tyle góry, definitywnie poprawiły jego nastrój.

Miłe słowa paladyna; posłuszeństwo elfki, milczące uznanie Vriessa, głośne Ritha; no i to, że dwa razy poprawnie wymówiono jego imię; widok żywego towarzysza, zawszeć lepszy niż możliwość, że żyje...

- Dobrze jest być w domu, z miejsca same dobre rzeczy się dzieją mruknął wyraźnie uradowany i dumny, choć usilnie pozujący na skromnego kot.

Z radości, z czystej energii jaka go tu rozpierała, kot rozpędził się, skoczył wysoko w powietrze, i pokulał się po trawie, zaraz potem zerwał się, rozpędził by wysokim, niesamowicie wysokim wyskokiem sięgnąć kamienia, na pierwszy rzut oka, poza jego zasięgiem. Sięgnąwszy go przednimi łapami, począł drapać tylnymi o pionową ścianę, podciągając się, a kiedy wreszcie wdrapał się 'na szczyt', stanął tam dumnie i zaryczał donośnie, obwieszczając swe przybycie... wszystkim i nikomu.

Feanim przeciągnął się, rozkoszując się wyraźnie każdym fragmentem tego ruchu, by spojrzeć na portal i rzucić mruczącą odpowiedź. Powoli, leniwie stąpając, pantera podeszła na sam skraj kamienia, by wskoczyć w fioletowy nimb.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 12-03-2007, 22:50   #519
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Legion; zauważyłeś „wywernę”, osiodłaną i ranną w skrzydło. Po chwili okazuje się, że ma ona właściciela. Zza skały obok niej, wyłania się jaszczuruld, zupełnie inny niż te które spotkałeś dotąd. Ten ma czarną, błyszcząca skórę, nosi zbroję płytową, a jego łeb przypomina nieco... cóż, zamiast typowego jaszczurzego pyska ma cos jakby pośredniego między gadzią mordą a ptasim dziobem. Na głowie, pomiędzy rogami, ma też pojedyncze, długie pióra. W obu dłoniach dzierży długą włócznię. Zerka na ciebie, nie rusza się z miejsca.

Astral, wchodzisz w portal i na moment znikasz drużynie z oczu. Kiedy wracasz mają miny, jakby nie było cie ułamek sekundy.

Jako pierwszy usłyszałeś gromkie bitewne... okrzyki? Raczej warknięcia i porykiwania. Za moment przybierają one na sile, a echo gór niesie je daleko i wzmacnia, dzięki czemu słyszysz je już cała drużyna.

W odpowiedzi na ten, mizerny jak się okazuje, hałas, zagrzmiało naraz potworne ryknięcie, które zatrzęsło majestatycznymi górami i zwaliło ze śnieżnych stoków kilka śmiercionośnych lawin (nie znaleźliście się w zasięgu żadnej z nich, na szczęście . Ryk zdaje się być niesiony z wiatrem, niczym fala uderzeniowa, przesuwa się szybko, zbliża! Skały pod waszymi stopami/łapami zaczynają drżeć. Uszy puchną wam od gromkiego głosu jakiejś bestii, a serca dudnią wam, jakbyście mieli za sobą wspinaczkę na czas, od samego pogórza. Źródło ryku zatrzymało się. Słyszycie odgłos jakby wybuchu, a w powietrzu przez moment unosi się mglisty dym.
Tam, za tamtym wzgórzem...!
Biegniecie po stoku, aż dopadacie do miejsca, gdzie zaczyna się strome zbocze, naturalne „schody” z dużych kamieni porośniętych mchem i kolorowymi porostami. Zaczynacie gorączkową wspinaczkę. Astral susami pełnymi gracji pokonuje skały i błyskawicznie pnie się w górę. Zasapani i spoceni, zerkacie za nim z zazdrością, zwłaszcza nieszczęsny rycerz, któremu w zbroi ciężko przychodzi pokonywanie skalnych stopni. Szkielet Vriessa wspiera go w tej wspinaczce.
Astral dociera na szczyt wzgórza i zatrzymuje się, wymachując silnie ogonem. Jako druga na górę dociera zwinna Tari.
Następnie zdyszany nekromanta– w Akademi nie było niestety zajęć ze wspinaczki górskiej, więc potrzebuje chwili na złapanie oddechu. Avalanche dotarłszy na górę zdejmuje na moment hełm, poprawie długie, jasne włosy, i przeciera spocone czoło, dychając jakby wyszedł z serca piekieł.

Dotarliście na szczyt.
Legion, wspinasz się na skałę i ze swojego miejsca też możesz dostrzec...
Oczom waszym ukazuje się wówczas taki, niecodzienny, widok...!

http://www.deviantart.com/deviation/47276994/

Patrzycie, z otwartymi ustami, nie mogąc wykrztusić ani słowa przez pierwsze kilka chwil. Łopot olbrzymich skrzydeł ogromnego czarnego smoka zdaje się teraz głośniejszy niż bojowe popiskiwania i syki jeźdźców dziwacznych „wywern”. Stoicie dość daleko, a mimo to czujecie na twarzach silny ruch powietrza wywołany owym łopotaniem. Samo gardłowe warczenie smoka sprawia, iż macie wrażenie, że wszystkie wasze narządy wewnętrzne wibrują.
Płomień...!!! Skrrrrrrriiiiiiiii! - ognisty oddech smoka w sekundę spopielił jedną z „wywern”! Ciepło ognia było dla was wyczuwalne, wręcz namacalne! Smok odpędza się od kolejnych wywern niczym od małych muszek!

Ten smok strzeże czegoś, to pewne! Strzeże budowli, którą dostrzegacie w dolinie. Jesteście przekonani, że nie ma sensu podejmować prób negocjacji z nim...

Avalanche, Vriess, Tari, Astral;
Świsssssssst! – Tari jęknęła i odruchowo skuliła się, gdy nagle strzała drasnęła ją w lewe ramię. Coś ma pecha do strzał ostatnio.
- Zabić demony!!! – słyszycie gromki bojowy wrzask.
Zadzieracie głowy i widzicie ośmiu łuczników na zboczu nieopodal, wszyscy ubrani podobnie jak ten „elf” którego spotkaliście w grocie i któremu Astral przedziurawił gardło.

Sypnął na was deszcz strzał! Zdezorientowani, w popłochu rozbiegacie się, by nie stać w grupie. Tylko szkielet Vriessa stoi w miejscu, schyla się co chwilę po kamienie i zajadle ciska nimi we wrogów.
- Nie wejdziecie do tej groty, pomioty zła, sucze syny!!! – wrzeszczą zaciekle łucnzicy. – Zabic ich!!!
Cudem unikacie trafienia. Następnym razem może się nie udać...

Potrzebny jest wam dobry, naprawdę dobry plan, aby chociaż jeden z was dotarł do Groty Życia w dolinie...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 12-03-2007, 23:11   #520
 
Nergala's Avatar
 
Reputacja: 1 Nergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skał
-No nie! Jak bym mogła to bym ich wszystkich na strzępy porwała! - zawarczała wściekle, unikając kolejnych strzał i drąc dół gorsetu na opaskę uciśniową. - I lepiej o nas się wyrażajcie, bo wam kości porachuję! Jeżeli ktoś tu jest potomkiem demona, to akurat ja! I się reszty nie czepiajcie! - wrzasnęła do elfów. - A tak a propos, ma ktoś jakiś pomysł, jak tych diabelskich łuczników i na dostanie się do tego budynku?
 
__________________
Sore wa... Himitsu desu ^_~

Ostatnio edytowane przez Nergala : 13-03-2007 o 14:16. Powód: źle napisane słowo
Nergala jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172