Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2014, 10:29   #25
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Zaczynając od pierwszych pytań, pan Alberto utkwił spojrzenie na Manueli, wyraźnie zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Mój syn był całkiem zwyczajny. Nie robił sobie tatuaży, przez chwilę służył co prawda w wojsku, ale nie nabył przez to żadnych blizn. Zawsze wydawał się taki spokojny, rzadko się kłócił. I rzadko wyrażał swoje poglądy, prawdę powiedziawszy, nigdy jednak nie odniosłem wrażenia, żeby bliższe mu były tematy rewolucyjne, jeśli o to chodzi. Powtarzał, że chce kontynuować moje dzieło. Niektórzy zarzucali mu flegmatyczność, ospałość, niezdecydowanie. Wiem jednakże, że potrafi działać szybko i sprawnie. Czasami wydawało mi się, że celowo gra publicznie rolę potulnej owieczki, ogłaszając wszystkim, że jest kompletnie niegroźny. Ostatnimi czasy nie spędzaliśmy ze sobą wiele czasu, więc nie twierdzę, że wiem wszystko. Za moją namową zamontował sobie wszczep przeciwko toksynom. W wojsku dorobił się wzmocnionych piszczeli. Oficjalnie nic poza tym.

Upił łyk wody, przenosząc spojrzenie z jednej osoby na drugą.
- Oficjalnym językiem na wyspie jest hiszpański, w nim także zapisano witrynę rewolucyjną i oficjalną stronę Ralasco, chociaż ta ostatnia nie zawiera żadnych informacji. Stworzono ją bardzo niedawno. Lokalni mieszkańcy podobno posługują się jakimś dialektem zbliżonym do hawajskiego. Nie jestem nawet świadom, czy posiada własną nazwę. Jamal płynnie mówi po angielsku, hiszpańsku i zna trochę francuski oraz portugalski.
Przerwał na chwilę, zanim odpowiedział na ostatnie pytanie. Chwilowo zdawał się nie widzieć zebranych w hotelowym apartamencie.
- Kapitan kontenerowca zapewniał mnie, że ze statku zszedł sam. Kilka dodatkowych pytań pozwoliło mi ustalić, że wcześniej wielokrotnie z kimś rozmawiał. Niestety nie ze swojego numeru, nie możemy tego namierzyć. Zapewniono mnie, że słyszany głos należał do kobiety. Tutaj w Meksyku Jamal nie miał nigdy do nich szczęścia. Obawiam się, że jakaś mogła zawrócić mu w głowie - Alberto pokręcił głową ze smutkiem.

Wrócił do rzeczywistości po pytaniu Alkera.
- Ten przewodnik, jak rozumiem nie możemy mu zbytnio ufać?
- Jak nikomu na Ralasco, jak sądzę - starszy mężczyzna uśmiechnął się słabo. - Nie wiemy o co walczą, nie wiemy kim są ludzie po rządowej stronie. Im bardziej unikniecie wiązania się w tamtejsze sprawy, tym lepiej.
- Statek ma nas wysadzić na jakiejś łodzi motorowej, dobrze rozumiem? Jak damy znak przewodnikowi?
- Dobrze pan rozumie. Wystarczą przerywane światła latarką, w tamtej okolicy w nocy nie powinno być nikogo innego. Ralasco nie ma oficjalnej floty, ale posiadają system kontroli radarowej.


- Biedny…
Kobieta pogładziła go po twarzy. Widział w jej oczach rozczarowanie, ale i trochę współczucia. Juan miał świadomość, że chwilowo nie wygląda jak największy Casanova na świecie. Albo chociaż na tej wyspie.
- Znamy się dopiero od wczoraj. Poznaliśmy się na świętowaniu dnia księżyca, jednego z lokalnych świąt. Niedaleko Undy. Nie, nie jestem stąd, ale mieszkam już tu dość długo - spoglądała mu prosto w oczy, nie odrywając dłoni od zarośniętego już odrobinę za bardzo policzka. Wydała się smutna, na moment. - Mojego imienia też nie pamiętasz, skarbie? - wydedukowała. - Jestem Arrika, według tubylczej mowy: Rozgwiazda. Przedstawiłeś się jako Juan… - zmarszczyła brwi. - P… nie pamiętam. Wczorajsza noc pełna była trunków, ziół, śpiewu, tańców przy ogniskach i… swobodnego zachowania. Dobrze, że w tej części wyspy i nie w samym mieście, twoje krzyki o rewolucji mogłyby być tam źle odebrane. A tak chyba sobie kilka osób zjednałeś. Po nocy, nie wiem jak nam się to udało, przyjechaliśmy do Panii, zabrałeś mnie do siebie i uprawialiśmy dziki seks. Jestem pewna, że cała wioska mnie słyszała - zachichotala niczym mała dziewczynka.
W obolałej głowie Kulumbijczyka powoli pojawiały się nazwy, które kojarzył. Miejscowości, przypomniał sobie także nazwę samej wyspy: Ralasco. Niestety, z wydarzeń nadal nic.
- Obawiam się, że przyszłam tu ubrana głównie w przepaskę biodrową i naszyjnik z kwiatów - kontynuowała Arrika z niewinnym uśmiechem.
 
Sekal jest offline