Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2014, 18:14   #104
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Ostatnio nie było łatwo, a numer Arno nie ułatwił nam zadania. - powiedział Winkel do dwójki przyjaciół po czym pociągnął z kufla. - Nie zamierzam teraz rozstrzygać i udowadniać jak głupie to było z Twojej strony krasnoludzie, ale wiedz, że wcześniej miałem Ciebie za mądrego i zdecydowanie bardziej wstrzemięźliwego z dawaniem świętego dla Ciebie słowa honoru. Powiem od razu, że tak jak obiecałem Ci tamtego wieczoru w szopie wolałbym już wspólnie nie podróżować. - Bert się zastanowił. - Kocham Ciebie jak brata, ale nie będę patrzył jak za taką lub większą głupotę trafiasz na szafot jak ostatni kryminalista.
- Bert ma rację - powiedział cicho Jost. - To, co zrobiłeś, Arno, było... bardzo mało rozsądne. Nie potrafię zrozumieć twego postanowienia i postępowania. Jaką mamy gwarancję, że nie powtórzysz czegoś równie głupiego, nie wciągając do więzienia siebie i nas? Albo i, jak rzekł Bert, na szafot?
Przez chwilę khazad patrzył na towarzyszy tak, jakby mówili nieznanym językiem.
- Nie zrozumiemy zatem się - pociągnął potężny łyk piwa wypijając niemal całe pozostałe w kuflu piwo.
- Tak wolicie skoro, to i najwyższy na mnie czas - przechylił kufel do góry dnem, po czym wstał i ruszył do zajmowanego przez siebie pokoju.
Jost ze smutkiem popatrzył za odchodzącym przyjacielem, po czym spojrzał na Berta.
- Nie sądziłem, że jest taki uparty. I taki nierozsądny - powiedział.
- Ja wiedziałem, że jest uparty - powiedział Winkel. - Znam Arno lepiej niż mu się wydaje. Wiedziałem, że jak tak postawimy sprawę krasnolud zapewne nas opuści. Jedno tylko nie daje mi spokoju… Czy bez nas on nie wpakuje się w jakieś kłopoty. Jak myślisz? - gawędziarz spojrzał na Josta poważnie.
Jost skrzywił się. Wcześniej nie pomyślał o tej możliwości. Z drugiej strony...
- Z nami też się wpakował - powiedział w końcu. - Cud, że z tego wyszedł obronną ręką. Gdyby temu aktorowi coś się stało. Albo gdyby choćby doniósł na Arno... - Jost nie dokończył.
- Masz rację, ale zauważ, że nasz brodaty przyjaciel w trakcie akcji zwykle nie zawiera tych przyjemnych znajomości. Za przykład wystarczy ostatnie śledztwo albo to na trakcie… - gawędziarz zaczynał się zastanawiać. - Mam nadzieję, że nic mu się nie stanie. Jakby chociaż odrobinę się ugiął. Przeprosił. Powiedział, że zrobił źle…
- Do czegoś takiego nigdy się zmusi - odparł Jost. - Mam wrażenie, że jak sobie raz coś wbije do tego brodatego łba, to nie zmieni zdania. A to, że uważamy, że źle postąpił, nie ma dla niego znaczenia.
Wypił łyk piwa, po czym wzruszył ramionami.
- Nie sądzę, żeby zechciał do jutra zmienić zdanie - dodał.
- Źle zrobiłem, że i Ciebie w to wmieszałem? - zapytał Winkel. - Moim zdaniem postąpił źle, ale może nie powinienem wtedy lecieć od razu po Ciebie. Arno mógł poczuć się osaczony i to przez własnych przyjaciół.
- Dobrze zrobiłeś - odparł Jost. - Mi się to tak samo nie podobało. I też uważam, ze Arno źle postąpił. Miałem nadzieję, ze jak razem mu przemówimy do rozumu, to posłucha.
- Miałeś nadzieję, ale tak samo jak ja podejrzewałeś też jaki będzie tego wynik - powiedział smutno Winkel. - My znamy tego krasnoluda. Nie jestem jednak w stanie znowu patrzeć jak robi coś takiego. Co jak znowu coś wywinie, pójdzie do paki albo na szubienicę? Mamy się przyglądać? Nie mógłbym. Co gorsze sam może jeszcze szybciej wpakować się w tarapaty. - Bert zastanowił się. - Może jednak Arno przemyśli sprawę i odpowie nam inaczej niż odejściem?
- Nie wiem, nie mam pojęcia. Ani czy my go przed czymś jesteśmy w stanie uchronić, ani czy on przemyśli - odparł Jost. - Mam cichą nadzieję, że tak, że wróci, ale, szczerze mówiąc, wątpię.
-Wydawało mi się, że ekipa z Biberhof będzie na zawsze... - powiedział ze smutną miną Winkel. - Znamy jednak igraszki losu. Zapowiada się, że zostaniemy we dwójkę. Następne śledztwa będą o niebo trudniejsze o ile nie wróci do nas Arno… - Bert pokiwał głową i wypił cały pozostały w kuflu trunek.
Jost tylko skinął głową, w milczeniu wpatrując się w zawartość kufla.
 
Kerm jest offline