Zeszli po schodach do komnaty. Derlin i Rurk na czele, reszta z tyłu. Wkroczyli do komnaty i wtedy to zobaczyli. Rozkładające się ciała. Cała dziesiątka chodzących umarlaków.
Derlina zamurowało, ale tylko na sekundę. Rozejrzał się. Inni nie wyglądali za dobrze. Byli totalnie sparaliżowani strachem.
- Kurwa - żółtobrody krasnolud nie wiedział co powiedzieć, więc zdecydował się zakląć. - Kurwa Rurk, co z tobą?! Otrząśnij się! - spoliczkował kumpla. - Co z wami?! Idą na nas! Chyba nie macie zamiaru zeszczać się i mi tu zdechnąć... Chudy, ty też?
Yavandir też... Wszyscy wlepiali przerażone oczy w monstra. Derlin splunął soczyście na klepisko i stanął krok przed Rurkiem, wysuwając się na szpicę.
- No chodźcie, skurwysyny, kici, kici...
__________________ Ash nazg durbatuluk,
Ash nazg gimbatul,
Ash nazg thrakatuluk,
Agh burzum-ishi krimpatul! |