Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2014, 11:28   #608
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Sekundy zdawały się trwać wieczność, gdy wzrok smoka spoglądał gniewnie na dolinę. Dwalin oraz reszta jego krasnoludów pochowała się, wręcz wtapiając się w ziemię. Ktoś na szczęście zgasił pochodnie i ogniska, i cała okolica pogrążyła się w ciemności, którą rozjaśniał jedynie smoczy oddech.
Bestia raz jeszcze przeleciała nisko nad ziemią, krążąc przez chwilę nad doliną, jak i nad samym obozem, lecz tym razem nie kłopotała się by plunąć ogniem. Skrzydła łopotały mocno na wietrze, tak że podczas przelotu część namiotów i wozów została wywrócona, a część towarów uległa zniszczeniu. Dwalin chciał się poderwać co by zapewne chcieć zatłuc bestię gołymi rękami, lecz któryś z jego kamratów, przytrzymał go mocno i zasłaniając usta, co by jego krzyków, bluzgów nikt nie usłyszał. Nikt nie chciał zwrócić na siebie smoczego wzroku i gniewu, bowiem choć grupa krasnoludów i najemników liczyła ze dwudziestu chłopa, to jednak smok nie był zwykłym przeciwnikiem.

W końcu jednak, bydle odleciało siną w dal, w nieznanym sobie kierunku. Być może bestia zamierzał zwrócić swoją uwagę na pobliskie miasteczko, paląc i niszcząc wszystko doszczętnie, a może po prostu zamierzała poszukać miejsca, gdzie będzie mogła przeczekać zimę.

Gdy znikła z pola widzenia Dwalin zaczął coś krzyczeć o stratach, utraconych pieniądzach, nie dotrzymanych umowach. Inni zaczęli biegać bez ładu i składu, a jeszcze inni szukali swoich bliskich, towarzyszy, kompanów. Można było zająć się elfką, lecz ranny jakie odniosła były dość groźne. Nikt nie miał żadnych maści leczących, bowiem tylko to mogło ulżyć w cierpieniu Youviel. Oczywiście bandaże, mikstury leczące mogły zapobiec wdaniu się zakażenia, czy przyspieszyć regenerację organizmu lecz nie mogło zapobiec pieczeniu, swędzeniu czy zwykłemu bólowi, który elfka odczuwała. Nim jednak będzie można pomóc elfce, trzeba pierw było zdjąć z niej rzeczy. Proces ten też nie będzie taki łatwy i prosty...a przede wszystkim przyjemny dla niej. Lotar i Milano mogli powoli zacząć nieść elfkę do obozowiska.

Ogień w nim powoli zaczynał widnieć na nowo. Namioty były ponownie rozstawiane, wozy te które nadawały się do dalszej jazdy również. Wszyscy jednak, włącznie z Dwalinem, nie odzywali się. Żadne słowo skargi, czy żalu nie padło. Po prostu, w milczeniu i skupieniu, każdy zaczął pomagać.
Z kilkunastu wozów, tylko trzy zostały stale uszkodzone. Towary, które uratowano, przerzucono na sprawne, lecz będzie to wiązało się z dłuższą podróżą. Elfka, której pomocy powinni zacząć udzielać Karl i Eckhardt, również nie będzie mogła podróżować ani na siodle ani na pieszo. Jedyne wyjście to jako pasażer wozu. Dwalin nie był zbytnio szczęśliwy tym faktem, co było widać po jego twarzy, jednak nie powiedział słowa już.
Do świtu zostało trochę czasu...
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline