Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-09-2014, 14:30   #601
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Wolf wpierw chciał złapać Galvina za wszarz i potrząsnąć nim, by ten przestał pleść bzdury i wziął się w garść. Jednak nie zdążył. Oniemiały wpatrywał się w wyjętą żywcem z legend bestię rozpościerającą swe skrzydła na niebie. Była niczym smolisty cień oświetlony jedynie na krawędziach blaskiem gwiazd i księżyca. Poświata rozlewała się na konturze bestii fioletową barwą. Najemnik w pierwszej chwili nie wiedział co ma zrobić. Sytuacja była nierealna. Jednak instynkt szybko wziął górę.

Przykucnął ściągając Galvina również do dołu i wpatrywał się w bestię. Miał nadzieję, że ta będąc w powietrzu nie zobaczy ludzi ani krasnoludów. Nie zainteresuje się ciemnymi plamami rozproszonymi tu i ówdzie, skupiając uwagę na obozowisku oświetlonym przez ognisko oraz na koniach które musiały zostać spłoszone rykiem. Miał nadzieję też, że inni również wpadną na ten sam pomysł. Nie chciał się odzywać, wydawać rozkazów, w obawie przed zwróceniem uwagi smoka. Ufał że pozostali zauważą co robi i pójdą w jego ślady. Na walkę z czymś tak potężnym mogli się tylko porywać straceńcy.

Załował że nie był teraz w obozie przy koniach. Gdyby mógł z chęcią by odwiązał i pogonił jednego z wierzchowców, by zwrócił na siebie uwagę i odciągnął od nich bestię. Był jednak w sytuacji bez wyjścia. Nie miał przy sobie nawet strzelby, która została w namiocie. Był bezbronny i bezradny.
 
Jaracz jest offline  
Stary 29-09-2014, 14:44   #602
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Udało im się ukryć, chyba jakimś cudem. Pozostawało mięć nadzieję, że smocze poszukiwania ich nie dosięgną a zapach dymu z...czegokolwiek co smok pewnie zaraz podpali, ukryje zapach dymu unoszący się z elfki.
Widząc gestykulacje kompana Milano kiwnął jedynie głową. Nie miał zamiaru jak ostatni głupi wyłazić i dać się smokowi odnaleźć, co to to nie. Gdyby ich zauważył, zostawało rozbiec się i chować, liczył jednak że zwarty oddział krasiów odciągnie uwagę stwora. I że te całopalne ofiary zadowolą jego gniew. Hm, miło by było gdyby i ich kompani zdołali sie ukryć. Wędrować samemu w tą lodówę było by złym pomysłem. Zwłaszcza że wleźli najwidoczniej na ziemie gdzie żyły smoki...
 
vanadu jest offline  
Stary 29-09-2014, 15:50   #603
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Karl zerwał się słysząc ryk bestii, a kiedy ujrzał co to za kreatura przeklnął cicho z niedowierzania. Pochwycił za tarczę i rzucił się pod jedna z wyższych drzew w pobliżu gdzie uklęknął zasłaniając się okutą metalem osłoną przed wzrokiem poczwary. Na wyweryna to nie wyglądało, bliżej do smoka, ale smoki przecież są taką rzadkością, że raczej niesposobne by jakiegoś spotkać... prawda? Nie mniej, gdyby miał serce i krew smoka...
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 29-09-2014, 20:46   #604
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
" O, kurwa! " - zaklął Gomez w duchu. To było niesamowite, przerażające i piękne zarazem. Olbrzymia bestia z legend pojawiła się na niebie w całej okazałości. Ryk potwora o mało włos go nie ogłuszył. Cyrkowiec zrozumiał wreszcie czym jest "drak" wołany przez krasnoludy, zrozumiał też ich strach, chociaż nigdy by się do tego nie przyznały.

Gomez normalnie to ukryłby się teraz gdzieś wśród skał, szczególnie że znajdował się teraz poza obozem, który zapewne stanie się pierwszym celem bestii, jednak coś nie pozwalało mu tego zrobić. Nie tyle coś ale ktoś. Przez jego umysł przebiegła wizja Laury, która z imieniem Sigmara na ustach szarżuje na smoka, by chwilę później zginąć w jego szponach. Nożownik nie mógł do tego dopuścić. Ruszył z powrotem do obozu, ale starał się zrobić to bardzo ostrożnie, by rozzłoszczona bestia go nie zauważyła i przez przypadek nie wzięła za łatwą przekąskę. Gomez miał zamiar czy to perswazją, czy przemocą ale wyciągnąć Laurę z tego piekła, które za chwile się zacznie.
 
Komtur jest offline  
Stary 30-09-2014, 13:24   #605
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Bydle było wielkie, potwornie wielkie. Laura szczerzę wątpiła, by dali radę zrobić mu najmniejszą krzywdę bez armat, ciężkiego oddziału kuszników i wsparcia wyszkolonych do walki z czymś podobnym magów. Garstka przypadkowych krasnoludów i jeszcze bardziej przypadkowa najemna banda - ktoś taki mógł co najwyżej posłużyć smokowi za posiłek...i to marnej jakości.

Krok po kroku, fanatyczka poczęła wycofywać się w kierunku linii drzew. Stanie jak słup soli było śmiertelnie niebezpieczną głupotą. Nie miała w planach dać się spopielić, ani rozerwać przez olbrzymie pazury. Wolała pozostać fizycznie w stanie niezmienionym. Dlatego, starając się trzymać w pojedynkę, poderwała się do biegu ku osłoniętemu baldachimem gałęzi terenowi. Gdzieś w bijącym mocno sercu tliła się cicha nadzieja, że bestia skupi się na grupkach, a nie jednej osobie.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 30-09-2014 o 14:47.
Zombianna jest offline  
Stary 30-09-2014, 16:00   #606
 
kretoland's Avatar
 
Reputacja: 1 kretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodze
Eckhardt ze snu został wyrwany przez wrzaski. Zerwał się na równe nogi i wybiegł z namiotu za resztą. Gdy ujrzał przerażającego stwora przed oczami stanęła mu śmierć mistrza. W prawdzie nie było to to co zabiło jego mentora, ale widok tak olbrzymiej istoty z zębami wyglądającym na tak wielkie jak własny wzrost przywiały wspomnienia rozszarpywania i zjadania człowieka.

Nie myśląc za dużo wrócił do namiotu, zabrał swoje rzeczy i szybkim tempem skierował się w okolice najbliższych drzew. Miał nadzieje, że to uchroni go przed wzrokiem ziejącej ogniem kreatury. By nie tracić czasu na wypadek ewentualnej walki zaczął przyodziewać swoją zbroję i starał się przygotować do walki. Miał jednak nadzieje, że do niej nie dojdzie.
 
kretoland jest offline  
Stary 30-09-2014, 19:20   #607
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Przeklinając ból elfka dała się pociągnąć ludziom pod najbliższe drzewo. Biegła tylko dzięki temu, że ktoś ją trzymał. Miała ochotę wyć, ale resztki dumy powstrzymują ją. Nic nie może powstrzymać jednak łez jakie ciekną po jej twarzy.

Cierpienie jakiego się doznaje po poparzeniu przechodzi najśmielsze przypuszczenia. Ciało płonie krzycząc przy każdym ruchu błagając o ochłodę. Opierając się o drzewo elfka pojękuje cicho niemrawo zagarniając śnieg na siebie. Wszystko ją boli. Piecze ją lewa strona twarzy gdzie słona łza toruje sobie drogę ku ziemi. Youviel chciała by zasnąć, chciała aby przestało ją boleć. Cicho pojękując zsuwa się z oparcia chcąc zatopić się w śniegu. Drży. W myślach woła ojca i matkę. Woła nawet siostrę. Nie mogąc się doczekać zaczyna wołać czarnego wilka, drubleidd, któremu teraz wykuli oko. Chciałaby się do kogoś przytulić ale najchętniej wpadłaby w objęcia śniegu.

Smok był straszny, ale nie miała jak z nim walczyć. Ryczał wściekle, a elfka zastanawia się dlaczego taka jaszczurko podobna bestia w ogóle porusza się w takim zimnie. Magia musiała rządzić tym... potworem, bo normalne jaszczurki śpią zagrzebane w ziemi ze stępionymi zmysłami.

Widząc jak bestia unosi się nad obozem, Youviel stwierdziła, że chce do swojego klanu.
 
Asderuki jest offline  
Stary 02-10-2014, 11:28   #608
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Sekundy zdawały się trwać wieczność, gdy wzrok smoka spoglądał gniewnie na dolinę. Dwalin oraz reszta jego krasnoludów pochowała się, wręcz wtapiając się w ziemię. Ktoś na szczęście zgasił pochodnie i ogniska, i cała okolica pogrążyła się w ciemności, którą rozjaśniał jedynie smoczy oddech.
Bestia raz jeszcze przeleciała nisko nad ziemią, krążąc przez chwilę nad doliną, jak i nad samym obozem, lecz tym razem nie kłopotała się by plunąć ogniem. Skrzydła łopotały mocno na wietrze, tak że podczas przelotu część namiotów i wozów została wywrócona, a część towarów uległa zniszczeniu. Dwalin chciał się poderwać co by zapewne chcieć zatłuc bestię gołymi rękami, lecz któryś z jego kamratów, przytrzymał go mocno i zasłaniając usta, co by jego krzyków, bluzgów nikt nie usłyszał. Nikt nie chciał zwrócić na siebie smoczego wzroku i gniewu, bowiem choć grupa krasnoludów i najemników liczyła ze dwudziestu chłopa, to jednak smok nie był zwykłym przeciwnikiem.

W końcu jednak, bydle odleciało siną w dal, w nieznanym sobie kierunku. Być może bestia zamierzał zwrócić swoją uwagę na pobliskie miasteczko, paląc i niszcząc wszystko doszczętnie, a może po prostu zamierzała poszukać miejsca, gdzie będzie mogła przeczekać zimę.

Gdy znikła z pola widzenia Dwalin zaczął coś krzyczeć o stratach, utraconych pieniądzach, nie dotrzymanych umowach. Inni zaczęli biegać bez ładu i składu, a jeszcze inni szukali swoich bliskich, towarzyszy, kompanów. Można było zająć się elfką, lecz ranny jakie odniosła były dość groźne. Nikt nie miał żadnych maści leczących, bowiem tylko to mogło ulżyć w cierpieniu Youviel. Oczywiście bandaże, mikstury leczące mogły zapobiec wdaniu się zakażenia, czy przyspieszyć regenerację organizmu lecz nie mogło zapobiec pieczeniu, swędzeniu czy zwykłemu bólowi, który elfka odczuwała. Nim jednak będzie można pomóc elfce, trzeba pierw było zdjąć z niej rzeczy. Proces ten też nie będzie taki łatwy i prosty...a przede wszystkim przyjemny dla niej. Lotar i Milano mogli powoli zacząć nieść elfkę do obozowiska.

Ogień w nim powoli zaczynał widnieć na nowo. Namioty były ponownie rozstawiane, wozy te które nadawały się do dalszej jazdy również. Wszyscy jednak, włącznie z Dwalinem, nie odzywali się. Żadne słowo skargi, czy żalu nie padło. Po prostu, w milczeniu i skupieniu, każdy zaczął pomagać.
Z kilkunastu wozów, tylko trzy zostały stale uszkodzone. Towary, które uratowano, przerzucono na sprawne, lecz będzie to wiązało się z dłuższą podróżą. Elfka, której pomocy powinni zacząć udzielać Karl i Eckhardt, również nie będzie mogła podróżować ani na siodle ani na pieszo. Jedyne wyjście to jako pasażer wozu. Dwalin nie był zbytnio szczęśliwy tym faktem, co było widać po jego twarzy, jednak nie powiedział słowa już.
Do świtu zostało trochę czasu...
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 04-10-2014, 15:52   #609
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Odleciał.
Lotar w pierwszej chwili nie wierzył własnym oczom. W jednej chwili ziejąca ogniem bestia unosiła się nad obozowiskiem, wypatrując wroga, a w drugiej - poleciała w siną dal, jakby na miejscu nie znalazła niczego ciekawego.
A były wozy, konie. Była też drobniejsza zdobycz - ludzie i krasnoludy. Tudzież niemal gotowa do spożycia, przysmażona nieco elka.
Może bestia uznała, że to za mało? Zresztą... Kto mógł wiedzieć, jakie myśli kryją we łbie smoka. Pewnie tylko smok, a Lotar nie zamierzał biec za nim i pytać.

- Pomóż mi ją zabrać - powiedział do Milano.

Youviel wyglądała na pozór przyjemniej za zadowoloną ze śnieżnej kąpieli, ale Lotar wiedział aż za dobrze, że opatrunki (chociaż z pewnością bolesne), na dłuższą metę będą skuteczniejsze, niż śnieg.


Gdy wreszcie elfka znalazła się pod lepszą opieką niż mogli ją zapewnić Milano do spółki z Lotarem, ten ostatni poszedł pomóc w reorganizacji obozowiska i przygotowaniu wszystkiego do dalszej drogi. Tak jakoś podświadomie czuł, że lepiej nie przedłużać pobytu w odwiedzanym przez smoka miejscu.
 
Kerm jest offline  
Stary 05-10-2014, 19:52   #610
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gomez był zafascynowany bestią, którą myślał że istnieje tylko w legendach. Nagle go olśniło bestia opuściła leże, a także skarby które zapewne gromadziła przez wieki. Cyrkowiec podszedł do zgromadzonych przed namiotem Wolfa towarzyszy, którzy z niepokojem czekali na ocenę medyków na temat stanu elfki i rzekł:
- Słuchajcie ludzie o ile legendy nie kłamią, a przekonaliśmy się przed chwilą że nie kłamią, to smok opuścił leże i zapewne skarby które tam strzegł. Los zesłal nam szansę jedną na milion, dzięki której możemy stać się bajecznie bogaci jak arabscy książęta.
- Nie sądzę, by w twych słowach był chociaż cień prawdy - powiedział Lotar. - Przede wszystkim nikt o tym smoku nie słyszał, a gdyby miał tu swoją siedzibę, to byłoby o nim głośno w całej okolicy. A po drugie... Słyszałeś kiedyś o tym, żeby smok opuścił swoje pełne skarbów leże i poszybował w siną dal, zostawiwszy owe skarby dla tych, co mu przeszkodzili w odpoczynku?
- Może był głodny i poleciał się nażreć? - odpowiedział nożownik - Może pomyślał też że spalił intruza? Pieron go wie, ale leże można by sprawdzić.
- To pożycz od krasnoludów bardzo długą linę - zaproponował uprzejmie Lotar - a ja wezmę na parę chwil wierzchowca Youviel. W ten sposób raz dwa znajdziesz się na samym dole i jeszcze szybciej stamtąd wrócisz.
Gomez wyszczerzył zęby w szalonym uśmiechu.
- Szykuj konia Lothar - i pobiegł szukać odpowiedniej liny.

Gdy Gomez odbiegł Milano rzucił cicho do Lotara:
-Złota korona, że nie wyjdzie?
- Nie liczyłbym na małe smoczki tam, na dole - odparł zagadnięty. - Wyjdzie.

Tymczasem cyrkowiec starał się załatwić wszystko co było mu potrzebne, a więc linę, worek i dwie pochodnie. Oczywiście nie było to proste, ale karawana kupiecka zawsze posiadała odpowiedni sprzęt. Kilka monet zmieniło właściciela za pożyczenie liny i Gomez był gotowy do drogi. W sumie nie spodziewał się pomocy od strony szlachcica, ale widocznie Lothara zżerała ciekawość. Kilka chwil marszu i akrobata stanął nad krawędzią jaskini, miał przy sobie tylko rapier, worek, pochodnie i swoje noże. Obwiązał się liną i zapaloną pochodnią w jednej ręce, zanurzył się w ciemną otchłań. Lothar korzystając z wierzchowca opuszczał linę powoli, by w razie czego natychmiast zmienić kierunek przyłożenia siły zwierzęcia i wyciągnąć szalonego poszukiwacza skarbów.
 
Komtur jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172