Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2007, 23:55   #12
Harv
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Podniszczony Hummer wjechał na wyznaczone mu miejsce. Prawie całkowicie wypalony niedopałek wyleciał przez okno. Na kawałku papieru, który jeszcze został widać było kawałek loga transformersów. Trzeba jakoś niszczyć tajne rozkazy. Kierowca zaciągnął ręczny i wyłączył silnik.

~A więc ta zbieranina to transformersi? Trochę luźna dyscyplina tu panuje. Mam nadzieję, ża każdy z nich jest na tyle doświadczony, że nie trzeba go pilnować. Niektórzy z tych ludzi to pewnie tylko ludzie stęsknieni za kinem. Mam nadzieję, że do niszczenia Molocha nie wezmą byle kogo. Muszę się zobaczyć z Autobotem, podobno go kiedyś spotkało to, co mnie.~
Wysiadając na plecy zarzucił wojskowy plecak, a na ramię dosyć futurystycznie wyglądający karabinek. Znający się na rozmaitej broni palnej rozpoznali XM-8. Starannie zamknął drzwi. Wewnątrz pozostało tylko trochę śmieci.

Na twarzy żołnierza pojawił się lekki uśmiech, gdy zauważył tańczącą parę. Pomyślał sobie, że nawet będzie miał dla nich odpowiedni prezent, jeśli się poznają. Ogólnie odniósł wrażenie, że raczej nikt tu się nie kryje z tym, że kino to też przykrywka dla czegoś innego.. Rozejrzał się po okolicy, niestety światło, które odbijał ekran nie pozwalało jego starym oczom na zobaczenie wszystkiego, czego chciał. Jego uwagę przykuł Hummer, który przyjechał zaraz po nim. Wydawało mu się, że widział na drzwiach znak, który kojarzył z plakatu, ale nie był pewien. Rozpoznał w człowieku podchodzącym do niego faceta sprzed plakatu w Vegas. Po podejściu paru kroków, rozpoznał Natana. ~Dzięki Bogu, jeszcze brakowało, abym się zgubił w ciemnościach.~

Podszedł bliżej ustawił się obok stojących już obok. Spojrzał na nich zimnym wzrokiem i z lekkim uśmiechem na twarzy. Zasalutował:
Melduje się Kapitan Henry Montabast, były dowódca 2. kompanii piechoty Armii Nowego Jorku. Pan zapewne to sierżant Nathaniel. Miło mi pana poznać. Proszę o informacje związane z naszą przyszłą działalnością w tym oddziale.

~To jest wojna, a my jesteśmy żołnierzami~ - przemknęło mu nie wiedzieć czemu, przez głowę. Miał świadomość, ze tu karność będzie potrzebna, aby zachować porządek. Przy tylu indywidualnościach będzie pewnie ciężko..
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline