Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2014, 21:59   #463
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tuż po szaleńczym ataku Kyana na Dirka i obezwładnieniu go przez Grundiego, Thorin pośpieszył z pomocą Dirkowi który dostał powalający cios młotem w plecy. Zachodziła obawa o jego kręgosłup, zwłaszcza że w pierwszych chwilach alchemika zamroczyło, niedługo jednak potem odzyskał przytomność a po zdjęciu zbroi okazało się że miejsce w które uderzył Kyan podeszło krwią , przy najlżejszym nawet dotyku Dirk reagował bólem, który zresztą odczuwał nawet i bez dotykania wspomnianej rany. Na chwilę obecną nie szło powiedzieć jakie obrażenia spowodowało uderzenie, na to trzeba było jeszcze trochę poczekać. Thorin nie czekał biernie lecz ruszył ku związanemu Kyanowi. Przewodnik miał rozszerzone powieki, drgawki, nie można było złapać z nim kontaktu, był to klasyczny objaw psychozy choć ciężko było stwierdzić czym wywołany. Thorin zajrzał w bukłak Kyana , powąchał, następnie sprawdził jego torbę by przyjrzeć się jedzeniu. Zainteresował się nawet buteleczką po leku Dirka próbując swym aptekarskim nosem wyniuchać cokolwiek podejrzanego. W miarę jak adrenalina poczęła schodzić z medyka, docierało do niego coraz większe zmęczenie, a w kolejce miał jeszcze przynajmniej kilku pacjentów oraz widok ogromu wody. Napił się do syta z własnej menażki po czym zapytał Detlefa

- Jak długo tu zostaniemy? Padam z nóg, reszta pewnie też , no i chyba będziemy musieli przeczekać aż Kyanowi przejdzie ten napad. - zakładał że spora ilość wody może nieco wypłukać toksynę z jego organizmu, musieli się jednak upewnić czy jest ona zdatna do picia czy też wymaga dodatkowych zabiegów.

- Mogę ci dać coś na znieczulenie , ale wolałbym z tym poczekać bo utrudni badanie, albo je wręcz uniemożliwi - zwrócił się do Dirka, - Tymczasem masz jakieś sposoby na sprawdzenie wody, czy tez pijemy bo i tak umrzemy nie pijąc jej wcale? -Normalnie bym ją przegotował, ale nie mamy chyba z czego zrobić ogniska.

Dirk choć chciał coś powiedzieć to jedynie rozwierał usta i je zamykał, oczy mu uciekały w głąb czaszki, był bliski utraty przytomności. Do tego słyszał dźwięki ale nie rozumiał ich, zapadał w ciemność. Ciało Dirka spięło się w kilku skurczach by po chwili zwiotczeć. Głowa Dirka bezładnie opadła na kamienne płyty.

Thorin raz jeszcze sprawdził co z nim. Tętno było wyczuwalne i zapewne odpadł z bólu, jeżeli z innego powodu to chwilowo i tak nie potrafił mu pomóc. Przemył twarz, uzupełnił manierkę, gulnął spirytusu szykując w ten sposób miejsce na wodę i odkażając nieco jamę ustną i wnętrzności. Powoli mógł zająć się pozostałymi zdechlakami, pierwej jednak postanowił rozejrzeć się po pomieszczeniu i przyjrzeć nurtowi wody. Pobieżne przeszukanie nie było odkrywcze ani przejść ani tablic z oznaczeniami. Nie potrafił znaleźć lub zwyczajnie ich nie było, światło zresztą tez nie sprzyjało przeglądaniu kopalni. Wiedział jednak że musi się śpieszyć, gdyż niebawem trzeba będzie je zgasić zupełnie. Korzystając z chwili i wiedząc że do wypoczynku nie potrzeba mu światła, a do badań już owszem, zajął się Erganem, sprawdzając stan jego ran i szykując się na poprawianie opatrunków. Gdyby rzemieślnik leżał jak przodkowie nakazują gdzieś na łożu medyka i wypoczywał nie byłoby obawy, jednak świeżo po tak ciężkich ranach zmuszony był ruszyć samodzielnie w drogę a to nie sprzyjało ich gojeniu. Musiał przyznac z zadowoleniem, że odwalił kawał dobrej roboty z Erganem, co prawda na stare rany nałożyły się nowe i w korytarzu gdy go przywlekli był w nieciekawym stanie, to jednak na skutek dobrej interwencji medyka wyszedł z najgorszego i w ocenie Thorina nadawał się jak najbardziej do leczenia Krwawym Litworem.

- Powinieneś wypić Krwawy Litwor który dał ci Dirk, to przyśpieszy i wspomoże gojenie, na pewno ci się przyda. Jeśli jednak - dodał już znacznie ciszej, nie chcąc obrazi alchemika nie mając pewności co do jego winy - Jeśli jednak poczujesz efekty uboczne, zwłaszcza niekontrolowane drgawki, pianę na ustach, jakieś inne dziwne symptomy , to alarmuj, zanim wpadniesz w taki szał jak Kyan... W początkowym etapie można było zapobiec temu co go spotkało, a obecnie pozostaje już tylko czekać aż mu przejdzie.

W dalszej kolejności chciał zbadać Dirka, jednak poza pokaźnym obrzękiem na plecach niewiele mógł na ten czas powiedzieć, przejeżdżając palcami po kręgosłupie zauważył jednak brak wystających kości co stwarzało nadzieje, że uderzenie Kyana skończy się jeno na bólu i pokaźnym siniaku... oby.

Do przewodnika zaglądał co chwila próbując wlać w niego trochę wody. Warczenie , krzywienie się , napady szału były jedyną odpowiedzią. Z przewodnikiem było wyraźnie kiepsko, jeśli jednak jego stan wywołany był przez spożycie czegoś zatrutego trzeba było przeczekać owe szkodliwe działanie, monitorując jeno stan pacjenta. Na wszelki wypadek zablokował mu jamę ustną kawałkiem liny , tak by nie odgryzł sobie języka jednocześnie przechylił go na bok by się nie udławił zbierająca się pianą, lecz by ta swobodnie mu wypływała na zewnątrz. Co jakiś czas musiał badać jego stan, przynajmniej do czasu nim sam pogrążył się we śnie. Pamiętał jednak by przekazać wartownikom podstawowe instrukcje związane z opieką nad chorym – a sprowadzające się główne do utrzymywania jego leżącej pozycji i pojenia go wodą gdy tylko będzie możliwość. Pod żadnym pozorem nie należało go rozwiązywać – co wyraźnie podkreślił. - Może stwarzać pozory że już mu lepiej, że doszedł do siebie, jednak pewność będziemy mieli dopiero po kilku, kilkunastu godzinach gdy go dokładnie przebadam.

Sam upewnił się czy przewodnik nie ma gdzieś pod ręką jakiegoś noża , na wszelki wypadek zarówno jego bagaże jak i młot przeniósł z dala od Kyana i sam nie zamierzał spać w jego pobliżu.

Przyszła kolej na Galeba którego kikut wyraźnie ucierpiał w ostatnim czasie
Forsujesz nogę za bardzo, wiem , że nie masz specjalnie wyjścia, ale przepraszam, bo sam cię dociążyłem a to nie wpływa dobrze na nogę. Na tą chwilę wezmę z powrotem kotwiczkę. - Powiedział po czym po jej otrzymaniu przymocował ją do targanej liny. Przez chwilę rozważał nawet jej ucięcie, po chwili jednak odstąpił od tego zamiaru. Musiał jednak przyznać, że stan kikuta był o wiele lepszy niż cyrulik podejrzewał. Zagoił się szybciej i lepiej niż rany Dorrina po maściach Dirka. Nie omieszkał o tym wspomnieć
- Właściwie to nogę masz już zagojoną... myślę że nie musisz się już nią więcej przejmować, zadbaj jednak o resztę organizmu. - rzekł zadowolony z faktu iż odpadł mu jeden pacjent i może poświęcić uwagę innym.

Wszyscy byli ewidentnie przeciążeni i zapewne każdy miał to co uważał za najpotrzebniejsze. Tak jak Thorinowi nie przyszło na myśl by nie targać ze sobą kroniki, tak Ergan czy Galeb nie zamierzali pozbywać się narzędzi, a wojownicy opancerzenia czy broni. Teraz przynajmniej mogli nieco wypocząć gdyż Detlef wyraźnie wspomniał o kilkunastu godzinach odpoczynku jaki ich czekał. Nad skracaniem liny pomyśli po przespanej nocy...

Przyszła w końcu kolej na Khaidar, z nią miał największy problem , gdyż otwarte rany można było zszyć, przypalić, zabandażować. By zobaczyć jednak co się dzieje w brzuchu... trzeba by było go chyba rozciąć, albo poddać próbnym badaniom , zapodając różnorakie leki dzięki którym, po samych objawach i reakcjach organizmu można było metodą wykluczeń w końcu ustalić przyczynę choroby i zastosować odpowiednie leczenie. Wlanie przez Dirka w Khaidar pełnej porcji mikstury spieprzyło zupełnie ten ostatni rodzaj badania. Przez najbliższy czas, organizm mógł reagować inaczej niż zrobiłby to bez owej mikstury. Ta najwyraźniej naruszyła jakoś żołądek a ślady krwi w wymiocinach nie wróżyły nic dobrego...

- Powiedz co ostatnio jadłaś, co piłaś i gdzie. Mogłaś dostać jakieś uderzenie w bebechy? Miałaś już podobne objawy wcześniej?

Thorin podejrzewał jakąś infekcje układu pokarmowego, na tą chwilę przydałoby się khazadce picie czystej wody – o ile była w stanie. - Woda jest dobra na wszystko, oczyszcza , wypłukuje co złe, a w twoim przypadku nie masz wielkiego wyboru, bo zapewne odwodniłaś się bardziej niż inni. Pij malutko, po troszeczku, dając organizmowi czas , oczywiście zapomnij o alkoholu przynajmniej na tydzień, albo i dwa. Nic nie jedz na razie, jedynie pij wodę , często lecz w małych dawkach.

Thorin sprawdził jeszcze czy ma gorączkę i dokładnie zbadał brzuch Khaidar, okolice wyrostka robaczkowego, żołądka, jelit naciskając punktowo organy miał nadzieje odkryć ten z którym miała problem i ocenić czy będzie potrzebna operacja czy też samo jej przejdzie. Miał szczerą nadzieje na druga opcję i wiedział, że nawet w przypadku potrzeby operacji poczeka z nią do rana. Miał jeszcze dość świeżo w pamięci niepotrzebnie odciętą nogę zamachowcy. Ciężko było o tym zapomnieć po tym jak użył owego kikuta w przesłuchaniu uderzając odcięta nogą podejrzanego...
Nie chciał prowadzić operacji na brzuchu Khaidar jeśli można było jej uniknąć. Liczył się jednak z tym iż stan Khaidar nie da mu specjalnie wyboru...

Po dość długim badaniu Khaidar mógł z powrotem zajrzeć do Dirka , zwłaszcza iż potrzeba było upewnić się czy kolano dobrze się goi. Mimo dobrego opatrunku i nałożonych maści, Dirk powinien leżeć i pozwolić nodze wypoczywać – tymczasem podobnie jak Roran, nadwyrężał złamana kończynę, co gorsza będąc – jak Roran obciążonym do niemal granic możliwości. Mógł na nowo przyjrzeć się ranie pleców i ocenić rozrost krwiaka.
Zbadał też przebity bok Kyana powtórnie próbując go napoić wodą. Chwilę później zajął się stopą Rorana i zmęczony odsapnął na chwilę.

Thorgunowi nie poświęcał więcej czasu, ostatnie badanie przebiegło nad wyraz dobrze, nie miał wątpliwości co do przyczyn kaszlu strzelca, był to podręcznikowy przykład pylicy. Nie miał wątpliwości co do sposobu leczenia – którego najlepszą metodą była chusta , co jednak zostało całkowicie przez Thorguna olane. Miał jedynie nadzieje że w trakcie drogi przez korytarz , strzelec w końcu usłuchał medyka, gdyż w podziemiach nie miał co liczyć na samoistną poprawę, a bez chusty mogło mu się jedynie pogarszać. Z zawodowej kurtuazji – wciąż jeszcze nieco obrażony zupełnym zignorowaniem jego porad , przypomniał mu że mógłby choć trochę zagrzać wodę póki mają jeszcze źródło światła i wypić ją ciepłą. Jedynie to mogło choć na trochę złagodzić objawy kaszlu i ulżyć strzelcowi, nie zamierzał jednak go pilnować. Jeśli chce wykaszleć własne płuca – jego sprawa, jeśli chce przy tym ściągnąć na nich wszystkich wrogów – była to już sprawa Detlefa i po udzieleniu głośnej porady lekarskiej, to Detlefowi pozostawił jej egzekwowanie lub nie.

Poświęcił też chwilę na Dorrina, ale padając z nóg wykonał jedynie niezbędne czynności, resztę pozostawiając na poranek. Tak długo zajmował się Zerkanem, że jego rany znał już niemal na pamięć. Zresztą maść robiła swoje i zasadniczo góral powoli zaczynał wracać do dawnej świetności. Po prawdzie przydałby się im dawny Dorrin, choćby po to by odciążyć nieco pozostałych, na to jednak się szybko nie zanosiło.

Sam był już bardzo zmęczony gdy zaczynał badać samego siebie. Na dzień dobry mu się to nie podobało, sprawdził puls, gorączkę , gdyby nie zakupione lusterko nie miałby jak spojrzeć na własny język, czy tez podkrążone ze zmęczenia oczy. „Czy ja naprawdę tak źle wyglądam?” pomyślał przez chwilę skupiając się bardziej na poparzeniach które utrudniały powierzchowną ocenę.

Obecność wody i zapowiadany dłuższy odpoczynek, pozwolił Thorinowi na ściągnięcie zbroi i przemycie ciała , oczywiście tak by nie zabrudzić wody pitnej. Podobnie zalecił i innym, zwłaszcza rannym , którym gotów był użyczyć na tą okazję mydła. - Przemyjcie zwłaszcza rany , może i będzie szczypało, ale lepsze to niż gangrena lub inne cholerstwo które zainfekuje ranę.

Zerknął jeszcze na słownik bardziej chyba jednak by zasnąć mając przed oczami kilka wstrętnych wyrazów do nauki i powtarzania w wolnej chwili, niż widok ran towarzyszy czy pieniącego się Kyana , któremu przed snem poświęcił jeszcze chwilę, próbując go znów napoić. W końcu usnął, nie wiedząc nawet czy przydzielono mu wartę i którą. Miał tylko nadzieję, że nie pierwszą gdyż po całej tej wędrówce i leczeniu całej drużyny, był pewny że jak przyjdzie mu wartować to i tak uśnie. Przynajmniej nie musimy się pilnować z wszystkich stron, wystarczy zabezpieczyć wejście” - pomyślał zawijając się w koc i niemal natychmiast usypiając. Problem wyjścia z komnaty lub powrotu pozostawił reszcie, miał tylko szczera nadzieje że nie czeka ich powrót przez pułapki. Znając życie tam właśnie zemszczą się na nim bogowie, których pomocy nadużył. I kto go wówczas wyleczy?
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 02-10-2014 o 22:58.
Eliasz jest offline