Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2014, 00:31   #464
PanDwarf
 
PanDwarf's Avatar
 
Reputacja: 1 PanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputację
Po opatrzeniu ran i krótkiej pogawędce Kyana z Thorinem oraz wypiciu jakieś mikstury zarządzony został wymarsz.
Drużyna podróżowała ciasnymi korytarzami mocno wyczerpana, tak jakby wszyscy bogowie sprzeciwiali się temu by opuścili tereny Karak Azul. Charczeli, pluli, parskali, sapali, zataczali się powłócząc nogami ale ciągle parli na przód. Krasnolud stwierdził po paru klepsydrach że mikstura działała nawet aż za dobrze gdyż zaczynał czuć drętwiejącą prawą stronę ciała.
Najpierw noga stała się jak sztywne szczudło, następnie drganie policzka i spazmatyczne mruganie prawym okiem, potem już nawet nie czuł prawej ręki która dzierżyła młot.

Nie było miejsca ani czasu by zatrzymywać grupę i zawracać głowę swoimi podejrzeniami. Nigdy nie miał styczności z takimi miksturami, a Thorin zapewniał że Dirk to dobry specjalista w swojej dziedzinie.
Kyan parł dalej, a czas odmierzały kolejne wykorzystane butle oleju i wypalone pochodnie.Im bliżej byli celu tym bardziej był otępiały, czuł się dziwnie jakby na wszystko reagował ze zwolnionym tempem, a odgłosy do niego dochodziły jakby miał głowę zanurzoną pod wodą.

Gdy dotarli do Sali z oczyszczarką, krasnolud zdawał sobie sprawę że coś jest nie tak, czuł się jak na rauszu, nie zwracając na nic ani nikogo uwagi obrał jeden cel i do niego zmierzał niczym do ziemi obiecanej. Był to mały kącik przy ścianie miał nieodpartą pokusę dotarcia właśnie tam, nic poza nim się nie liczyło, przyszłość, przeszłość, teraźniejszość. Zrzucił tobół i usiadł zamykając oczy, głowa opadła bezwładnie i odpłynął, powieki nie dały się utrzymać już ani chwili dłużej…

Nie wiedział jak długo spał, nagle się zbudził wyrwany ze snu jakby co najmniej usnął na warcie.

Zerwał się, a to co zobaczył prawie ścięło go z nóg, rozejrzał się po Sali a przed nim stali jego byli towarzysze. Byli dziwnie powykręcani i wychudzeni, stali koło siebie i łypali na Kyana swoimi krwistoczerwonymi świetlistymi oczkami niczym na świeży płat mięsiwa, na policzkach wisiały resztki martwej skóry przez która przebijały się bielutkie kości. Włosy na głowie mocno przerzedzone i przegnite przypominały zlepek glonów, ciała ich biły bladoniebieską poświata. Pancerz i oręż był zgniły, pordzewiały, rozpadający się, wiele elementów zwisało swobodnie jakby zaraz miało odpaść.
Odór jakich od nich zionął był niedopisania, onuce pradziada Warika były przy tym jak perfuma godna królewskiej pachy, a że zaszczycał się kąpielą raz na dekadę i z taką samą częstotliwością zmieniał odzienie mówiło wiele w tym temacie.

Kyan czuł jak ręce mu się spociły, zimne poty zlały czoło i kark, drżał na całym ciele. Lico było tak spazmatycznie zaciśnięte iż nie mógł go poruszyć i tylko dlatego z jego gardła nie wydobył się okrzyk rozpaczy, furii , złości i nienawiści. Chciał uciekać byle dalej od tego co spotkało jego kompanów, a może on także podzielił los towarzyszy?"
Nie to niemożliwe... nie! nie! nie!" dudniło mu w głowie

Zerwał hełm z głowy i zaczął nim walić w skałę w przypływie tylu sprzecznych emocji kłębiących się i szukających ujścia. Był jak zagoniony ranny zwierz w pułapkę, jakby mógł uciekłby a że nie miał dokąd pozostawało desperacko się bronić. Nagle pomyślał o Thorinie, Dirku, Kheidar, Erganie, Detlefie, Dorrinie, Thorgunie, Huranie, Roranie, Grundim i Galebie…
Jakaś przeklęta magia skazała na wieczne potępienie dusze jego towarzyszy, mieli nigdy nie dostąpić zaszczytu przekroczenia Sal przodków. Mieli tułać się po świecie w tej mizernej postaci po wsze czasy przez jakąś nekromancką magię… O nie… O NIE!... Tak krasnolud nie kończy! …

Nagle jakieś prastare sylwetki ukazały się jego oczom mgłą spowite, słyszał głosy przodków wykrzykujących do niego i wskazującym na niego palcami

- Stań Kyanie i uwolnij ich duszę od klątwy! – wykrzyczał pierwszy głos

- TAK ! To twój obowiązek ! Daj im ukojenie i pokój – wykrzyczał jakiś drugi kobiecy wysoki i piskliwy głos

- Nie topór czyni krasnoluda !, Jesteśmy synami Grungniego ! Jesteśmy twardzi jak kamienie! – przekrzykiwał trzeci głos wszystkich pozostałych

- Gridd ek Barak Karak Ril Ai Bryn Okk ek Az (Niech twój honor zawsze lśni tak jasno, jak twój topór)– Jakiś potężny dudniący głos wykrzyczał z oddali i niosło się echem wbijając w czaszkę Kyana i myśli złotymi literami…

Im głośniej dźwięczały mu w głowie tym mocniej tłukł hełmem o ścianę warcząc, krzycząc, czuł dreszcze na całym ciele. Napływająca siła niczym fala wodospadu gromadziła się w nim aż zaczęła szukać ujścia. Czuł się niczym 5 litrowy bukłak w który ktoś chce nalać 10 litrów piwa… Trząsł się… ta moc, siła i energia potrzebowała ujścia… Źrenice rozszerzyły się do granic możliwości, twarz wykrzywiła w kamiennej furii.

Słyszał ich głosy tych przeklętych ożywieńców… słyszał jak plugawią swoją obecnością sale jego przodków, był bliski utraty zmysłów.
W końcu odrzucił hełm i spojrzał przeciwnikom prosto w twarz, piana toczyła się ust, odrzucił tarczę dobył młota oburącz i rzucił się na najbliższego paskudnego zgniłka. Święta furia pałała w krasnoludzie, jednym ciosem zmiótł go jakby strząsał okruch z rękawa…
Rzucał się na następnego gdy naglę pociemniało mu w oczach i stracił całkowicie zmysły, poczuł chwilowe ukojenie w niebycie…

...Gdy się ocknął był skrępowany te ścierwa wszędzie się pałętały, szurając, szepcząc kalecząc uszy krasnoluda i oczy samą swoją obecnością.
Rzucał się i starał się uwolnić ale to było na nic.Jakiś skurwiel ciągle do niego przyłaził i poił go jakimś gównem które smakowało niczym orcze szczyny. Obmacywał go swymi zgniłymi łapami… i ten odór…

W końcu znowu stracił przytomność…

„Zawiódł… zawiódł… na całej linii swoich braci… a teraz podzieli ich los…”
 

Ostatnio edytowane przez PanDwarf : 06-10-2014 o 03:02.
PanDwarf jest offline