Sara stała w drzwiach, a jej twarz zmieniała kolory niczym sygnalizacja swietlna.
czerwony - złość
żółty - stan wyjściowy (mniej więcej)
zielony - mdłości
W końcu, gdy kolorystyka unormowała się w postaci lekkiego tylko rumieńca na twarzy, kobieta zdecydowanie podeszła do ogrodnika i z głośnym "plaśnieciem" uderzyła go otwartą dłonią w twarz.
- Jak pan śmie tak do mnie mówić? Jak pan śmie mówić takie świństwa małej Alexis?! Przecież to tylko dziecko! Czy nie ma w panu odrobiny dobroci?! - wykrzyczała z siebie.
__________________ Konto zawieszone. |