Korzystając z chwili przerwy, Gunther usiadł na kępce suchej trawy. Wędrówka sama w sobie nie męczyła włóczykija, przywykł do niej dawno temu. Nauczył się jednakże korzystać z każdej nadarzającej się chwili, aby zebrać więcej sił. Nigdy nie wiadomo kiedy nadwyżka może się przydać.
- Piękna okolica - stwierdził. - Musiało ich zostać bardzo niewielu, skoro zdecydowali się porzucić wszystko i uciec. Lub oszukali nas, ten, który miał użyć stołu dopiero nadejdzie, z drugiej strony - wzruszył ramionami. Rozdzielić się i tak nie mogli, a w ściganej przez nich grupie był wyraźny przywódca. Miał więc nadzieję, że nie pędzili za niczym. Wskazał na zabudowania.
- To wygląda na dobre miejsce na postój. Na wszelki wypadek sprawdźmy ślady, może ktoś tam ma łeb na karku i wybrali inną drogę. Jak nie oni, to my możemy tam odpocząć.
Rozejrzał się za słońcem, próbując wybadać jaką mają porę dnia. |