Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2014, 13:21   #140
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Burro był zmęczony, ale i w zaskakującym, dobrym humorze. Powieki mu opadały, oczy łzawiły ale wszystkim tłumaczył że to ciągle od tego przeklętego dymu w jaskini pajęczaków. Nawet jak podpity Agrad wyściskał go i z pijacką rzewnością strofował go, żeby już więcej go na takie wrażenia nie narażał.
- Broda mi przez ciebie, k-k-kapcanie, konusie jeden za-zatracanony posiwieje! - huknął pięścią w plecy niziołka po przyjacielsku, skutkiem czego Burro wpadł na jakąś kolumnę i niemal zatrzymał się na niej czołem. - No co sobie miałem p-p-pomyśleć, jak ten twój kuc do bramy się zaczął dobijać, co?! Wszyscyśmy tu myśleli, że już was tam szlag jasny trafił i z butami po-po-pożarł. I co ja bym wtedy twojej Carie powiedział? Jakby zapytała czemu żem ciebie nie zatrzymywał, co? Co bym jej powiedział?
Oczy kucharza znowu zaczęły łzawić od cholernego dymu...
- Gadaj mi tu zaraz pieronie coście tam robili! Albo czekaj, do gospody zajdziemy to wtedy poopowiadasz. Wojenne całe już wychlałeś, co?

No i poopowiadał, niczego przez przyjacielem nie krył. Maurów wysławiał, bo chciał im dopomóc jakoś, za to że oni im pomogli. No ale że o smacznych grzybach, chlebku z… czegoś jubiler nie chciał słuchać, to mu wyklarował bardziej na jego modę.
- Dobrzy w bitce, bo choć mi nijak tego oceniać, to przecież jednak swoje widziałem. I wtedy kiedy takie… - zaczął machać łapami by lepiej pokazać jakie - namioty ich napadły. A już pajęczaki to tłukli jakby całe życie nic innego nie robili.
Pominął tylko ten fragment kiedy się zestrachał, no wtedy kiedy najpierw ryczeć zaczęły te pajęcze królowe, a potem z Maurami stało się coś czego nie mógł zrozumieć. No wtedy kiedy nawet Var przy nich toi był konus.
- Okolice znają lepiej niż ty swoją brodę, ryć w kamieniu umieją lepiej niż Węgielek nory w śniegu. No podumajcie tu bratcy, jakby tą naszą znajomość wykorzystać. No nie nabdzyczaj się tak brodaty capie, ja wiem co mówię. Nie musicie ich od razu do cechów przypuszczać i bramy otwierać. Ale jak to mówią zawsze lepiej deko handlu niż kilo roboty. Oni tam potrzebują dobrej stali a mają kamuszki co wy tu obrabiacie… Hemm, hmmm… część z nich na powierzchnię chce, wiem to ja, pomimo że nie chcieli się do tego przyznać. Mogą pomagać chronić karawany, pilnować drogi przez góry. Pomyślcie o tym.
Agrad zadumał się pokiwał głową.
- Ja tu nie od myślenia… ale Starszym z g-g-gildii powiem. No, to jeszcze raz do dna bo od tego gadania to ci pewnie już język kołowacieje. A co do posłańca, to już…
- A i już nie trzeba, czarodziej nasz Shando zadbał o wszystko. Aaa i jeszcze jedna sprawa. Mam trochę gotowizny i kamuszków i ten tego…
Krasnolud oparł się wygodniej i zerknął ciekawie na kucharza.
- No mówiłem ci już że August u kupca chce terminować. - krasnolud skrzywił się i już miał coś powiedzieć ale Burro podniósł rękę. - Ja nie o tym, już mi klarowałeś i zrozumiałem. U was oprócz kupieckiego zmysłu trza mieć jeszcze brodę i topór, a nie kudłate stopy. Nie myśl sobie że mi się to podoba, ale wiem że u was zmiany w tym zakresie zachodzą równie często jak kwitnące róże w zimie. Zresztą już mi tu nie klaruj prawd objawionych o wielowiekowych brodatych tradycjach tylko słuchaj co mówię do ciebie. - kucharz gniewnie zmarszczył brwi.
- Geszefcik ci proponuję. Widzisz, mój przyjacielu Agradzie, doszliśmy do porozumienia z Shandem odnośnie jakby ci to wyklarować, rodzinnego biznesu. Bo trzeba ci wiedzieć, że zdaje się nasz czarodziej to nie tylko ogień i walka, ale i umysł wam pokrewny.
- Ku-ku-kupiec? A nie wygląda… No ale i ty wyglądasz na zaklinacza jak ja na tfu, elfa. Ale czekaj, no racja. Mnie to Figis mówił że jakiś cudak nakupował różności w jego kuźni. Gotowizną na stół płacił, znaczy dureń. Zamiast akredytywą czy wekslem jak krasnolud rozumny… aaa t-t-ten tego. - klepnął się w czoło - N-n-no teraz rozumiem. Gotowizną na stół boście na pajączkach zarobili a złoto w worku ciężko się nosi po górach, lepiej obrócić i zarobić. Mądrze, mądrze panie niziołku. Hmm… no i co wam po głowach chodzi?
- Co byś powiedział, jakby Guciu pod auspicjami rodziny Wishmakerów, bo takie miano naszego czarodzieja, jął się rozglądać za miejscem zbytu tych waszych kamuszków? Widzisz czytałem trochę o tym ich Calimshanie, tam błyskotki bracie lubią, oj lubią że aż strach. I jeszcze takie… kapcie z zakręconymi do góry noskami jak baranie rogi. Ale to już inna sprawa.
- Hmm… - Agrad podrapał się po brodzie, sypiąc kawałeczkami strucli.
- Nie stękaj i nie czochraj się jak niedźwiedź o sosnę, tylko pomyśl jakby to wykorzystać. Twój towar, ich transport i sieć tej, no… dystrybancji. Wy byście zarobili, oni by zarobili. Guciu fach by poznał i nam by coś skapnęło po drodze. No?
- Napijmy się. Interesy na su-su-suchy pysk źle się załatwia. No i tego magika wołaj, to we trójkę coś poradzimy. Mówię ci panie kucharzu, że na a-a-antałek to nie ma jak trzech.


***

Sercu memu umiłowana, Carie.

Ze mną wszystko dobrze, nie martw nic a nic. Wszyscy dobrze się czują, zdrowi i dobrej myśli. Jedynie mała Mara mnie martwi, osowiała jakaś, gadać nie chce, ale i ja nie naciskam, bo wiem że czasem czas to najlepsze lekarstwo. Dbamy tu o nią, także, powtarzam, o nic się nie martw. Odkarmić ją nawet ją próbuję, ale je tyle co wróbelek na przednówku…
… o ducha też się nie martw, tylko na wszystkich bogów morza pilnuj, by Milly do jej pokoju nie wchodziła. Gregowi też powiedz, a żeby lepiej swój pokój odżałował daj mu kluczyk od piwniczki i powiedz gdzie jałowcówkę chowam. No przecież całej beczki bo mojego powrotu nie wychleje, prawda? A jak i wychleje, to przecież nastawię nowej i wszytsko dobrze się ułoży. Tylko Milly pilnuj i nie daj jej się tam zbliżać nawet, wiesz jaka ona ciekawska, zupełnie nie wiem po kim. Pewnie po twojej mamusi. Pozdrów przy okazji twoją mamusię…
...Guciowi powiedz, że wkrótce tam do niego posłaniec od Agrada i Shanda przyjedzie, jak tylko będzie się dało bezpiecznie podróżować. Baczcie jednak bo u brodaczy to szast prast i już biorą się do roboty, więc prędko to może być. Nasamprzód wyszykujcie komórkę by towar przyjąć, jakby było mało, wynajmijcie od starej Robertowej po sąsiedzku, tylko pilnujcie by tam kto nie rozkradł towaru. Aj Carie, w takich chwilach najbardziej brakuje mi Siemiona, on by się wam teraz przydał. Grega poproście, może jakiś strażnik będzie chciał dorobić na stróżowaniu…
...nawet nie wiesz jak tęsknię za wami. Jak nie mogę się doczekać widoku płomyczka w oknie jak będę wracał, jak padnę ci do nóżek by przepraszać za moją włóczęgę...
 

Ostatnio edytowane przez Harard : 11-10-2014 o 20:12.
Harard jest offline