Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2014, 13:57   #131
czajos
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
Widząc przelewający im się pod nogami strumień Wat już miał ostrzec swoich towarzyszy, że zaraz zrobi się ślisko gdy sam nieporadnie wpadł stopą w kałuże błocka i z gracją przewróconego na bok wozu wędrownego handlarza garnkami z ogromnym łomotem zaczął zjeżdżać w dół tunelu. Zajazd skończył się w świeżo powstałej sadzawce gdzie Wat szybko poderwać się na nogi i podniósł leżącą nieopodal tarczę. Jego oczom ukazał się dziwna wykonana niby to z kamienia, niby to z gliny komnata. Niestety przebywający w niej mieszkańcy nie wydawali się przyjazni. Wielka bestia przypominająca w wyglądzie ogromnego kota o dziczych szablach i trybialny wojownik od razu rzucili się do ataku. Watowi i towarzyszem nie pozostało nic innego jak kontratak. Gdy Wat ponaglony krzykiem Gregora już kierował się w stronę wojownika poczuł tuż nad kostką bolesne ugryzienie, skupiwszy od początku starcia uwagę na tygrysie i tubylcy nie zauważył ryb których chmara kulebiak się w wodzie i które swoimi ostrymi zębami próbowały się wgryżć w jego cialo. Jedna niestety z powodzeniem. Wat wybiegł z wody na spotkanie swojemu przeciwnikowi. Emaliowany w kolorowe barwy i przyozdobiony kośćmi mąż może i wyglądał groźnie ale Wat nie dał się zastraszyć z kupującym uśmiechem przyglądał się dziko miotającym się pałką i z łatwością silnym uderzeniem tarczy zabił w bok dwa oczywiście sygnalizowane uderzenia I postanowił skończyć tą potyczkę tu i teraz. Jego przeciwnik nie stracił rezonu i mimo tego ,że z pewnością dostrzegł z jaką łatwością Wat sprawował jego atak na jego twarzy nie zagościł strach czy niepewnosc. Z takim właśnie wyrazem twarzy opuścił ten świat, wielkie ostrze Watowego miecza wiedzione niczym jakąś misterną siłom znalazło drogę przez mostek prosto do jego serca. Zgasł niczym uśmiechnięta świeca i pozostał tak uśmiechając się półgębkiem wpatrzony nie widzącymi oczami W pustkę. Wat szybkim i pewnym ruchem wyciągnął miecz z ciała przeciwnika i pozwolił jego ciału stoczyć się po schodach , nie dał jednak wpaść mu do wody. Jego oponęt mimo swojej pychy był jednak wojownikiem i nie wypadało by skończył jako pokarm dla ryb.
 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy
czajos jest offline