Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2014, 20:27   #217
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Soundtrack

[MEDIA]http://fc01.deviantart.net/fs29/i/2008/160/e/2/skull__by_Gont.jpg[/MEDIA]

Skalny kanion, wąwóz kości

Bernard schylił się i podniósł w górę jedną z kości, długą i zakończoną masywną główką. Przejechał po niej palcami w delikatnym, niemal pieszczotliwym geście, Zmrużył oko i gwałtownym ruchem złamał ją w pół. Wyschnięte wióry szpiku i kruche odłamki frunęły w powietrzu z suchym trzaskiem.
- To stare dzieje, mości bardzie. Te kości mają swoje lata; cokolwiek się tu zdarzyło, nas raczej nie dotyczy. - objął szerokim spojrzeniem ten makabryczny grobowiec i pochylił się nad kolejnymi szczątkami - Choć ciekaw jestem, co spowodowało śmierć tych nieszczęśników - podniósł kilka kości w poszukiwaniu śladów i starając się ocenić, kim byli zmarli.

Kości były bez wątpienia ludzkie, chodź sądząc po rozmiarach byli niżsi niż przeciętny człowiek. Zdecydowana ich większość należeć musiała do dorosłych osobników. Nie zauważył żadnych uszkodzeń, poza jedną złamaną i niezupełnie poprawnie zrośniętą kończyną, które to jednak złamanie nie mogło być przyczyną śmierci. Po dłuższych poszukiwaniach, odnalazł czaszkę, która nie mogła mieć więcej niż kilka lat, znacznie młodszą niż reszta kości. Na niej jednak również nie można było odnaleźć uszkodzeń, które mogły być przyczyną zgonu.

Spojrzał za siebie, w kierunku czekających na niego kobiety i niziołka i odłożył niepokojąco świeżą czaszkę w miejsce, z którego ją wziął. Nie było potrzeby dodatkowego podsycania lęku w tej dwójce - zapewne widok morza kości działał na nich wystarczająco źle. Sam kat nie czuł się bynajmniej wzruszony tym widokiem. Ze względu na swój zawód widział dostatecznie wiele zwłok - z których większość sam doprowadził do takiego stanu - by śmierć, nawet w takiej ilości, przestała go dotykać. A dodatkowe zainteresowanie anatomią spowodowało, że bywał równie częstym gościem w przycmentarnej kostnicy, skąd niejednokrotnie potajemnie wynosił szczątki do badań.

Owszem, masa zgromadzonych tu kości - i to bez jednoznacznie jasnej przyczyny zgonu - mogła być niepokojąca, gdyby mężczyzna chciał się nad tym głębiej zastanowić. Spychał jednak tą świadomość - i podążającą za nią ciekawość - gdzieś w odmęty swojego umysłu. Teraz, po koszmarze niewoli i szalonej ucieczce, która udała się nieledwie cudem, kata zajmowało tylko to, co mogło bezpośrednio mu zagrozić. Martwi - niezależnie od przyczyn, które ich takimi uczyniły - byli bezpieczni i przewidywalni. Nie musiał się nimi martwić, co więcej stanowili znany katu element, który paradoksalnie dodawał mu nieco otuchy i poczucia bezpieczeństwa w ostatnio coraz bardziej szalonym świecie.

Przejechał palcami po lekko chropawej i ciepłej od słońca czaszce. Poczuł swoje zmęczenie, brud, kalectwo Znów gdzieś przez głowę przemknęła mu myśl o wiecznym spokoju, jaki jest udziałem tych, którzy odeszli... Ale niecierpliwi towarzysze wołali. Trzeba było ruszyć dalej...

Soundtrack

[MEDIA]http://fc02.deviantart.net/images3/i/2004/136/6/7/Solitude.jpg[/MEDIA]

Skalny kanion, po odpoczynku

Bernard pokręcił głową, spoglądając na oddalającą się łowczynię i śmiało podążającego jej śladem niziołka. Byli sami, nieuzbrojeni, zmęczeni i zagubieni w nieznanym miejscu. Starzec, dziewka i karzeł… jakie mogli stanowić zagrożenie dla kogokolwiek? Jeśli ktoś jednak był tu i na dodatek chował się przed trójką obszarpańców, musiał czuć się jeszcze bardziej niepewnie niż oni sami.

Wyprawa Cathil i niedoświadczonego kurdupla wydała się mężczyźnie niepotrzebną brawurą. O wiele szanse niż na ciche podejście do prawdziwego - bądź urojonego - wroga mieli na zgubienie się w tym labiryncie skalnych ostańców. Kat spojrzał w kierunku, w którym zniknęła dwójka jego gorącogłowych towarzyszy, a potem na leżący u jego stóp korbacz. Podjął decyzję. Przesunął broń nogą, tak by mieć ją wciąż w zasięgu rak, ale by nie rzucała się zbytnio w oczy, a potem przyłożył zwinięte w tubę dłonie do ust.

- Jeśli tam jesteś, pokaż się! Nie zrobię Ci krzywdy! - zawołał, ile sił w starczych płucach. Echo poniosło jego niepewny głos po całej dolinie.

Drżący głos kata odbijał się od nagich skał, rozchodząc coraz dalej i dalej, słabnąc z każdym kolejnym metrem. Czekał, ściskając w spotniałych dłoniach korbacz, lecz nic się nie działo. W kanionie wkrótce zaległa znowu cisza a on ciągle czekał. Sam…

Rozejrzał się niepewnie po okolicy, odruchowo kuląc ramiona. Nic się nie stało, znikąd nie nadleciała zdradziecka strzała, ani nic nie poruszyło się na horyzoncie. Kimkolwiek był zauważony przez łowczynię człowiek, musiał przepaść na dobre. Mężczyzna poczuł się pewniej, ale lęk do końca go nie opuścił. Niegdyś nie bał by się wcale; doświadczenia z drogi i okrucieństwo bandytów mieniących się miejską strażą zaszczepiły w nim jednak szybko kiełkujące ziarno strachu. Wyprostował się i zawołał znów, tym razem bez nadziei, że ktoś mu odpowie. Liczył bardziej na to, że po jego głosie pozostała dwójka trafi z powrotem do ich tymczasowej kryjówki.

Ale gdy po ciągnącej się w nieskończoność chwili zjawili się jego towarzysze - cali - ich słowa nie były tym, co mężczyzna chciałby usłyszeć.

- Uchodzić… - kat westchnął i przejechał zdrową dłonią po twarzy. Włosy mu odrastały, a na na twarzy miały dawno niegolony, biały zarost. Zapadnięte oczy i poszarzona skóra, do tego poszarpana szata... nikt w tym łachudrze nie poznałby pewnie ongiś dumnego i sytego mieszczanina z Trudu. - Uchodzić, ale dokąd? - spytał zmęczonym głosem - Pamięta ktoś z was, co było naszym celem? Teraz...teraz...teraz to wszystko sensu nie ma, ot co. - zakończył - Możemy tak uciekać bez końca, ale co to da? Skoro jesteśmy póki co bezpieczni, to chyba pora nam się zastanowić co dalej trzeba czynić, a nie gnać przed siebie na złamanie karku, jak owce na rzeź…

Cathil wykrzywiła się wściekle i przez chwile zbyt wiele słów walczyło o dostęp do jej języka. W końcu jednak splunęła katu pod nogi.

- Powiedziałam swoje - warknęła - Ja idę, ty możesz zostać i czekać aż znowu ktoś cię pojmie i… - nie dokończyła. Machnęła ręką na mężczyznę i zwróciła się do niziołka - A ty?

- Jaa… - zaczął Orin.

- I gdzie pójdziesz…? - w głosie mężczyzny nie było gniewu, bardziej zmęczenie - Wiesz w ogóle, gdzie jesteśmy? Umiesz wskazać gdzie jest najbliższa wieś albo ludzkie siedziby…? - potrząsnął głową - Iść bez celu i ja mogę sam. Tylko po co…?

Cathil ponownie splunęła pod nogi Kata.

- Tracimy czas. Powiedziałam ci, że według mnie czyha na nas niebezpieczeństwo. Rób co chcesz - odwróciła się. Zatrzymała się jednak po kilku krokach. Spojrzała na ściskaną rękojeść siekiery i przez ramię rzuciła - Jeżeli chcesz śmierci, mogę ci ją dać, ale nie próbuj ciągnąć innych za sobą, tylko dlatego, że boisz się umierać sam.

To powiedziawszy, ruszyła w obranym kierunku. Miała dość Kata i jego humorów. Postanowiła, że jeżeli uda jej się wyjść z tego wąwozu cało wróci do swego starego, prostego życia. I tak jak teraz, nie będzie oglądać się za siebie.

Mężczyzna został; daremnie czekał aż gorącogłowa dziewczyna zrozumie sens tego, co próbował im obydwojgu przekazać. Dopadły go niewesołe myśli; zdało mu się, że on jedyny nadal pragnął dokończyć - nieznane mu do końca - zadanie tych ludzi, ściśle związane z tajemniczą wiedźmą. Tymczasem znająca całą sprawę dwójka, dotychczas wykazująca taką determinację, chyba poddała się ostatecznie i postanowiła zrzucić z ramion ciężar tego zobowiązania.

Tak czy inaczej, kierunek jaki obrała dzikuska, był dobry jak każdy inny. Kiedy dwójka wędrowców na dobre zniknęła mu z oczu, kat otrząsnął się i powoli ruszył ich tropem.

 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline