Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2014, 16:21   #40
Asmorinne
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Krawiec odprowadził ją spojrzeniem. Nie miał pojęcia co robić, dlatego razem z Niziołkiem ruszył w stronę karczmy.
- Czy pan się dobrze czuje? – dopytywał po drodze, lecz nie otrzymał żadnej satysfakcjonującej go odpowiedzi. To wszystko bardzo mu się nie podobało. W karczmie niewątpliwie będzie musiał wypić kilka łyków mocnego trunku. To było ponad jedo siły. Nie mógł nic absolutnie zrobić, był całkowicie bezradny.

***

- Niedługo to miasto będzie należeć do mnie. Możesz odejść, znowu bez sensu przelewać krew, mordować bez opamiętania. Wasze dni, Aen'Seidhe, są już policzone. Umieracie i sama doskonale o tym wiesz. Szamoczecie się resztkami sił żeby walczyć o to, co zanika. Dołącz do mnie. Lubię was elfy, wiem jak nienawidzicie ludzi. Do czasu mojego panowania mogę zagwarantować ci bezpieczeństwo, a potem zupełną wolność, podaruje wam ziemię, która da wam plony. Nie będziecie głodować. Chcę, żebyście żyli, a nie zabijali się bezustannie. Jesteś po mojej stronie elfko? - Francesca nie rozwiązywała jej, nie była pewna czy szpiczasto ucha nie jest jeszcze w szoku po „zabawach” z najemnikami. Obserwowała każdą jej reakcje.
Brance nie zajęło dużo czasu zastanawianie się nad usłyszaną propozycją. Butnie odparła:
-Nie.
-Dobrze, w takim razie jak się zastanowisz, wiesz gdzie mnie szukać. Jestem Francesca de Riue zwana Liskiem - wampirzyca rozwiązała ją, robiła to delikatnie i uważnie. Nie wiedziała co może siedzieć w głowie porywistej elfki. - Jesteś wolna - powiedziała tylko, mając nadzieje, że sieje nasiono, które da jej piękne owoce.
Aen Seidhe odsunęła się od razu i zaczęła rozcierać obolałe nadgarstki. Była wyraźnie zbyt zmęczona, zbyt głodna i zbyt obolała, by przychodziły jej do głowy głupie pomysły. Mogła być dumna, jak cała jej rasa, ale nie chciała raczej bezsensownie umierać.
-Tak po prostu? Mogę sobie iść? - zapytała podejrzeliwie.
-Idź elfko, życie to tylko twój wybór - powiedziała z lekką nostalgią w głosie. Bardzo podobało jej się zdziwienie jej nasionka, nie dała jednak tego po sobie poznać. Elfka nie zwlekała dłużej. Odwróciła się na pięcie i skierowała swe kroki na północ. Jeśli będzie miała szczęście i głowę na karku może za dzień dotrze do lasów, tam ukryje się i dojdzie do siebie.
Wampirzyca odwróciła się na pięcie i ruszyła do karczmy. Oby elfka uratowała swoją skórę i zaniosła wieść dalej. Może bardziej rozsądny Aen Seidhe usłyszy i odnajdzie ją. Ludzie są zdecydowanie za słabi, żeby nimi rządzić. Tak szybko umierają, a elfy, są zupełnie inne. Z nimi mogłaby mieć o wiele więcej niż Novigrad. “Pod głową smoka” była kilka minut od niej. Nie chciała zostawać swojego nieziołka zbyt długo samego. Urok działał lepiej, kiedy była blisko. Nie była tylko pewna co zrobić ze swoim ukochanym krawcem. Tak beztrosko zakochany mógłby się jeszcze jej przydać. miłość jednak była zdradliwa, nie to co jej niezawodny urok. Mężczyzna z dobrego pomocnika mógł szybko przemienić się w jej najgorszego wroga.

Już jestem, chyba nie czekaliście długo? - było to oczywiście pytanie retoryczne, do pijanego już krawca nie dotarło to jednak.
Nuie dłuuugo piękna, szyyybciutko przybyłaś -wybełkotał mężczyzna. Rozanielony Ansbach wstał zachwycony, kiedy zjawiła sie wampirzyca. Rozłożył szeroko ręcę, po czym usiadł z westchnieniem. Kobieta uśmiechnęła się do niego uroczo, po czym zdenerwowana spojrzała na pijanego, który w jednej chwili dostał czkawki.
To twoiiia wina, paszczkudne czary - bełkotał przerywając uporczywym czkaniem.
Co ty wygadujesz, ogarnij się człowieku - zabrała mu kufel i upiła łyk sama.
Odddaj to natyfmiast - czkawka tak nim potrząsała, że zbił jeden ze stojących pustych kufli. Francesca nie mogła ryzykować i przyciągać tak uwagę.
Idziemy spać. Panie Ansbach pewnie równie jak ja czuje się pan zmęczony - długo nie trzeba było czekać na potwierdzenie.
Nie, jjja zostaje - machną ręką krawiec. Wampirzyca złapała go za górną część ubrania i pociągnęła za sobą. Nie miał nic do gadania. Czkawka coraz bardziej ją irytowała.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline