Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2014, 00:03   #101
Carloss
 
Reputacja: 1 Carloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputację
Chłopak leniwie otworzył oczy i przeciągnął się. Dopiero gdy ręką wyczuł ciepły materac w miejscu, gdzie powinny znajdować się włosy Marli, Will usłyszał cichy szum wody z łazienki.

Chłopak wstał i jeszcze raz się przeciągnął. Wczoraj czuł się jakby mógł przespać całą zimę, jednak na szczęście obudził się rzeźki i wypoczęty. Will podszedł powoli do drzwi łazienki i cicho zapukał. Nie czekając na odpowiedź uchylił je i wszedł do środka. Chłopak wiedział, że powinien pójść porozmawiać z Barneyem, zacząć jakieś przygotowania, sprawdzić, czy Baba już wrócił, nie mógł się jednak powstrzymać przed wspólną kąpielą z dziewczyną.

Dopiero zrelaksowany, świeży i zadowolony wyszedł sprawdzić jak się mają sprawy. Pobieżnie przeczytał raporty, które pokazał mu Barney, myśląc cały czas o brakujących towarzyszach. Fakt, że Baba i Chomik nie wrócili w nocy i nie ma od nich żadnych wieści, z całą pewnością nie wprawiał w dobry nastrój. Teraz możliwości co wykombinał w swojej główce Baba były tysiące: mogli przybyć zbyt późno i ruszyć za napastnikami szukać zemsty, mogli odeprzeć pierwszy atak i teraz przygotowywać wioskę na kolejną ofensywę, mogli odeprzeć atak i w tym momencie zmierzać na wyspę licząc na pomoc Schroniarzy. Na szczęście Babie towarzyszył Chomik, dlatego też te najbardziej radykalne pomysły raczej można było wykluczyć. Chłopak nie wiedział co się z nimi dzieje, jednak był dobrej myśli. W końcu przekonał się już wiele razy, że nie tak łatwo zabić ich mutanta.

Mimo zamyślenia chłopak wyłapał trochę z raportów które czytał. Wiadomość o stabilnym, ale wymagającym kontroli stanie Topielca była zdecydowanie dobra. Will miał nadzieję, że troska o towarzysza wybije Kelly wszystkie głupie pomysły z głowy.

Po dotarciu do kuchni, chłopak nie zwrócił szczególnej uwagi na słowa Marii. Przebąknął tylko coś o Barneyu, pytaniach które Baba chciał zadać dziewczynie i zaczął jeść. Po całym dniu o pustym żołądku praktycznie wszystko smakowałoby jak ambrozja. A w nawet normalnych warunkach całkiem smaczne jedzenie Marii, teraz wydawało się chłopakowi spełnieniem wszystkich kulinarnych marzeń na raz.
Po skończonej uczcie chłopak przejrzał dokumenty, które zostawił mu Barney, o wyprawie do niższych pięter i naprawie generatora. Wszystko co tam było omówili już wczoraj, więc chłopak nie dowiedział się niczego nowego. Will przypomniał sobie walki jakie stoczyli niecały miesiąc temu by znaleźć szczepionki: zmutowane pająki, małpki i inne przerażające stwory. Chłopak mógł się tylko domyślać, że na toksykologii stworzenia będą miały jeszcze więcej par odnóży, czy nieprzeciętną liczbę innych części ciała. Jednak kiedyś i tak będą musieli tam zejść...

Gdy już miał wracać do siebie, by wszystko przemyśleć usłyszał kłótnię Kelly z ich znajomym rycerzem.

- Dzień dobry - powiedział dobiegając do kłócącej się dwójki - Edriku, nie wypada używać takich słów przy damie... - chłopak miał nadzieję, że kodeks rycerski uwzględnia czystość słownictwa - Co się stało? Dlaczego chcesz stąd wyjść? - spytał wojowniczą brunetkę

- No przy damie nie… - zgodził się grzecznie Rycerz Pustkowi czym pewnie zaostrzyłby tylko konflikt z kumpelą Baby gdyby nie to, że ona przelała ciężar rozmowy na cwaniaka z Vegas.

- A chcę wyjść! Chcę wyjść z bronią tak jak obiecałeś! Pokaż, że nie traktujecie nas jak więźniów bo z tym tumanem w ogóle nie idzie po ludzku rozmawiać! - krzyknęła wściekła najemniczka wcale nie ukrywając swoich zamiarów.

- Jak chcecie wyjść, to oczywiście droga wolna - odpowiedział chłopak dziewczynie - Tylko z tego co napisał Barney, to najlepiej byłoby obserwować Henrego jeszcze przez 24 godziny. Domyślam się, że chcesz poszukać Baby? [/i][/b]- kontynuował - Z tego co znam Babę, zrobi wszystko żeby pomóc mieszkańcom miasteczka. Czyli pewnie będzie chciał przyprowadzić ich tutaj…
A bez odpowiedniego przygotowania bunkra nie będziemy mogli ich przyjąć. Wtedy jedyne co ich wszystkich czeka to śmierć z ręki gangerów. A Baba pewnie zdecyduje umrzeć razem z nimi.
- chłopak zawiesił na chwilę głos próbując na szybko ułożyć kolejne zdanie
- Jeśli chcesz spotkać Babę jak najszybciej i w jednym kawałku, to sądze, że najlepiej będzie jak pomożesz nam przygotować bunkier dla mieszkańców. Żeby Cię uspokoić dostaniecie całą swoją broń z powrotem.

- Will, ja nie jestem taka jak Baba. To znaczy nie umiem tak szybko się poruszać jak on. Nie zdążę dojść i wrócić do osady nim się ściemni. Poza tym nie chcę chodzić bez potrzeby po tym cholernym lodzie.
- rzekła rudowłosa i cwaniak wiedział, że to całkiem zdroworozsądkowa ocena sytuacji. Może zdążyłaby ona czy on dojść ale już nie wrócić. Łażenie po ciemku było zwyczajowym proszeniem się o kłopoty którego unikali rozsądni, rozważni ludzie. No a biorąc pod uwagę co się stało z jej towarzyszem niechęć do zabaw w przeręblu też nie mogła być niezrozumiała.

- Ale i tak chcę wyjść na zewnątrz. Daj mi z godzinę. Potem zobaczę jak możemy wam pomóc tutaj. - rzekła spokojniej patrząc twardo na niego. Chyba należała do typu ludzi co jak się sam nie przekona to nie uwierzy. Lub do tych co rozbrojeni czują się nieswojo i nerwowo.

- Możesz wyjść gdzie tylko wam się podoba - odparł chłopak wprost - Tylko powiedz, czy wrócicie za tę godzinę, bo szczerze mówiąc bardzo przyda nam się wasza pomoc… - Will nie zamierzał w tej kwestii okłamywać dziewczyny. Odkąd oddała broń po dobroci zaczął jej ufać i nie obawiał się wrogości z jej strony.
Następnie chłopak poszedł poszukać Barneya, by omówić z nim szczegóły zejścia na niższe piętra. Mimo, że nie miał pewności, czy mieszkańcy miasteczka w ogóle jeszcze żyją, oczyścić niższe poziomy i tak kiedyś trzeba będzie... Jasne łatwiej byłoby to zrobić z Babą i Chomikiem, ale miał nadzieję, że dziewczyna ich mutanta udowodni swoją wartość.
Co do planu, czy jakiejś wymyślnej taktyki, to ciężko było coś wymyślić wiedząc tak mało jak oni. Jedyne co posiadali to doświadczenie: w końcu oczyścili całą resztę bunkra, a zapewne na niższych poziomach czekały ich podobne zagrożenia.

Will miał godzinę do powrotu Kelly i w tym czasie musiał się przygotować. Zaczął od rozmowy z Barneyem - powiedział, że mogą liczyć na Kelly i jej towarzysza i jeszcze raz usłyszał jak mało wiedzą o tym co znajduje się na dole. Następnie zebrał całą załogę w jadalni i poinformował ich o sytuacji. Miał nadzieję, że Pies nie będzie żywił do niego urazy o zostawienie Chomika na placu boju i przyłączy się do ich małej wycieczki.

Potem przyszedł czas na przygotowanie się do wyprawy. Nauczony poprzednimi walkami nie zapomniał o zabraniu dla każdego jakiegoś źródła światła i tak dużo krótkofalówek jak tylko udało mu się znaleźć.
Po zabraniu swojego standardowego ekwipunku wrócił do jadalni czekając na resztę.
 
Carloss jest offline