Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2014, 15:45   #9
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Przebywanie w ciemnej, ciasnej do granic możliwości celi nie było zajęciem, które mogłoby sprawić przyjemność komukolwiek. Na niektórych nie zrobiłoby pewnie większego wrażenia, inni mogliby odczuwać dyskomfort u kolejnych wywołałoby pewnie skrywane gdzieś w środku lęki. Irma czuła się jak dziki ptak, którego ktoś nagle, dla zabawy zamknął w klatce. Albo złota rybka, która wpadła w czyjąś sieć, po czym trafiła do małej, szklanej kuli. W klatce nie mam możliwości rozprostowania skrzydeł, przebywanie w akwarium może doprowadzić do obłędu. Świetne położenie.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie miała pojęcia dlaczego ktoś więzi ją w maleńkiej, wodnej celi. Przebłyski pamięci były bardzo niewyraźne i zmienne. Mogła się domyślać, ale po co? Liczyły się fakty. A fakty były takie, że po raz kolejny wzięła za dużą dawkę i straciła kontakt z rzeczywistością. Zazwyczaj jednak kończyło się na tym, że budziła się otumaniona w łóżku nieznajomego, zbierała pospiesznie swoje rzeczy i wychodziła. Tym razem, nie wiedzieć czemu, znalazła się w ciemnej dupie bez wyjścia.

Nie miała pojęcia ile czasu przebywała w podwodnym więzieniu. Nie wiedziała też, co może ją czekać, gdy w końcu drzwi celi otworzyły się a ona została z niej wyciągnięta na sznurze jak nieposłuszny pies. Zmierzyła wzrokiem swoich strażników, paskudni jak cholera. I zapewne równie niebezpieczni. Niedobrze.
Nie opierała się zbytnio, pokonywała podwodny korytarz i obserwowała, by zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Z naprzeciwka nadchodziła kobieta, która przewijała się w jej mętnych wspomnieniach. Przyglądała się jej uważnie starając przypomnieć sobie gdzie mogła ją wcześniej spotkać. Może widziała ją w tym dziwnym, podwodnym świecie? Może spotkała kiedyś na targu albo którymś z traktów? Nie potrafiła tego ustalić, tak jak nie potrafiła wyjaśnić nieracjonalnego zachowania nieznajomej, które miało miejsce chwilę później. Dziewczyna wierzgnęła jak młoda klacz i wpadła na Irmę obijając jej boleśnie żebra i raniąc czymś dłoń Łotrzycy.
Ryboludy skupione na zachowaniu nieposłusznej więźniarki nie zwróciły chyba uwagi na to, że nieznajoma wcisnęła w dłoń Irmy, mały, ostrzy przedmiot.
Rudowłosa szła posłusznie za prowadzącymi ją na sznurze vadyanoinami i badała dłonią prezent od nieznajomej.

Ostrze! Uśmiechnęła się pod nosem. Płaskie, przypominające zwykły, jednostronny nóż z tą jedynie różnicą, że jego wielkość tylko nieznacznie przekraczała długość jej wskazującego palca. Jak małe by nie było w jej rękach stanowiło bardzo niebezpieczny przedmiot. Było piekielnie ostre, niewidoczne w jej zaciśniętej lekko dłoni, która zaczynała krwawić, cholera, to mogło ją zdradzić. Ukradkiem otarła rękę o ubranie, by zetrzeć purpurową ciecz. Myślała intensywnie nad tym, co należy zrobić, jaką szansę daje jej otrzymany od nieznajomej przedmiot.
Ręce kobiety związane były razem na wysokości mostka, stamtąd lina prowadziła do szyi, na której znajdowała się pętla. Do sznurkowej obroży przymocowana była lina, która swój koniec miała w łapach vodyanion. Jej nadgarstki miały pełną ruchliwość. Zgięte do połowy łokcie też dawały pełne możliwości, mogła zgiąć je bardziej lub nieznacznie wyprostować.

Nie zastanawiając się długo Irma wysunęła ostrze tak, bo mogła nim manewrować w celu przecięcie liny zawiązanej wokół jej nadgarstków. Nie chciała przeciąć jej całkowicie, ale tak, by w dogodnym momencie móc ją rozerwać i oswobodzić się. Lepszym wyjściem byłoby nacięcie smyczy, na której była prowadzona to jednak, bez wcześniejszego uwolnienie spętanych rąk nie było łatwe. Poza tym istniało duże ryzyko, że strażnicy zauważą próby przecięcie sznura, który trzymali w obślizgłych łapskach.
Nacięła linę na nadgarstkach tak, by najsłabsze nawet pociągnięcie było w stanie go rozerwać. Strażnicy doprowadzili ją do pomieszczenie, którego wystrój nie napawał optymizmem. Jego centralną część zajmował stół, którego przeznaczenie było raczej jasne.



Nieopodal wyposażonego w skórzane pasy stołu stało podobne krzesło - uroczy komplecik - które zajmował rybolud. Jego paskudny ryj zasłaniała maska spod której widać było tylko rybie oczy i zębaty pysk.


Nie wyglądało to dobrze. Nie było jednak beznadziejnie. Miała w dłoni broń, o której istnieniu nie wiedział żaden z mieszkańców tego podziemnego świata. Ryboludy nie mogły zakładać, że więźniarka spróbuje ucieczki, przez co nie pilnowały jej szczególnie. Jeden z nich wciąż trzymał sznur, na którym ją przyprowadzono, choć robił to jakby od niechcenia. Drugi nie zwracał na nią szczególnej uwagi. I to była jej szansa.
Delikatny ruch w przegubach pozwolił na uwolnienie rąk od naciętego wcześniej sznura.
Jeśli dobrze pójdzie jedno szybkie cięcie pozwoli na przecięcie liny służącej za smycz. Potem trzeba szybko znaleźć się przy drzwiach, uruchomić mechanizm otwierający drzwi i przecisnąć się przez szparę, niem któryś ze strażników zdoła się w niej zmieścić. Nie widziała innego rozwiązania. Maleńkie ostrze zalśniło w pobliży smyczy.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline