- Pięknie - skwitował tylko Karl rzucając okiem na obrażenia Youviel - Eckhardt, będę potrzebował twojej pomocy. Panowie, przytrzymajcie ją. To nie będzie prosty zabieg. - po czym zaczął się zajmować ranami elfki.
Na pierwszy rzut po zdjęciu ubrań przyszły oparzenia które to okładał i przemywał czystym śniegiem, lodem i cieńkim roztworem mydła co by zbić temperaturę i unormować je w miarę możliwości. Później podał jej miksturę leczniczą i przystąpił do ostrożnego, delikatnego i ostrożnego bandażowania. Rany były paskudne, musiał to przyznać i chrzanić smoka, dobrze że odleciał bo nie był przygotowany na spotkanie z nim. Nie mniej jednak, pamiętał legendy o skarbach jakie ponoć bestie gromadziły. Zew złota był i był silny, lecz instynkt samozachowawczy był silniejszy.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |