Gdy odnieśli ranna elfkę do obozu, a medycy zaczęli się uwijać przy jej poskładaniu, Milano skupił się na równie, a może nawet bardziej ważnej sprawie. To znaczy na zbieraniu swojego majątku oraz sprawdzaniu ile z ich zasobów i zapasów ocalało. Pogoda była straszna (ale nie tak zła jak wcześniej), w okolicy pałętał się smok co gwarantowało co prawda brak, cóż, czegokolwiek żywego w rozsądnej okolicy ale i ...brak czegokolwiek żywego co dało by się zeżreć w bezpośredniej okolicy. Ogólnie sprawa nie przedstawiała się cudownie, a do tego Gomaz postanowił zleźć i sprawdzić co zostało po smoku. Chciało mu się złota. Tileańczyk zakładał że w optymistycznym scenariuszu w dziurę znajduje się gówno. Dosłownie gówno, skoro to jama. Negatywnych wolał nawet nie wymyślać. Szykował się do drogi, zerkając na uwijających się medyków i odważnego co szykował się by zejść na dół. |