Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2014, 00:28   #468
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Chyba na karb zmęczenia spowodowanego targaniem rannego Ergana można zrzucić fakt, że atak Thravarssona na Dirka nie zaprzątał dłużej głowy Detlefa. Zdawałoby się, że były starszy kapral milicji Vareka zrobił kilka kroków w kierunku walczących i jakby od niechcenia uderzył na odlew w nieosłonięty hełmem łeb Kyana. Przymocowany do pancernego ramienia puklerz zadzwonił, a szaleniec zatoczył się i upadł bez świadomości. Dalej Thorvaldssona zdawało się nie interesować nic, poza zrzuceniem reszty tobołów i ugaszeniem pragnienia. Jaka szkoda, że dobre ciemne piwo o wyraźnym korzennym smaku, wyczuwalnej słodyczy pachnącej miodem i delikatnej goryczce skończyło się gdzieś w tym cholernym tunelu, którym tu dotarli...

Pił długo zanurzając całą twarz w wodzie. Gdy skończył, odetchnął głęboko i otarł krople z brody oraz krzaczastych brwi. Zimna woda orzeźwiała i zdawała się w magiczny sposób wlewać nowe siły w członki krasnoluda. Wyostrzała też umysł. Sytuacja była zła. To i tak optymistyczne określenie na okoliczności, w których się znaleźli. Dlaczego przyszło mu współpracować z bandą takich baranów? Zupełnie nie przygotowali się do podróży przez kopalnie. Niektórzy nie mieli jedzenia, inni nie mieli czym zaspokoić pragnienie, a zdecydowana większość nie wzięła latarni, oleju do niej, ani nawet zapasu pochodni. Jak trzeba być głupim, żeby zlekceważyć takie sprawy? Każdy z nich zgrywał wielkiego ważniaka i każdy chciał decydować o losie innych - prawda była taka, że nie potrafili nawet zadbać o siebie. Gdyby podobnie jak Detlef zabrali zapas oleju, kilka dodatkowych lamp i pochodnie, a nadto zapas wody i żarcia na przynajmniej kilka dni marszu, to poszłoby zupełnie inaczej. A teraz...

- Róbcie, co musicie, bo za chwilę gasimy światło. - Poinformował towarzyszy. - Musimy oszczędzić to co mamy, bo czeka nas przeprawa po ciemku. Idźcie spać, ja wezmę pierwszą wartę. Następny Grundi, a potem się zobaczy. Każdy wartownik budzi następnego, a warty dwadzieścia kroków w głąb tunelu. Polegajcie na słuchu, bo światła nie będzie. Odpoczywamy jakieś pół dnia - musimy odespać i dojść do siebie. Aha - możecie dyskutować do woli, ale po ciemku i nie za głośno. Thorinie, na zmianę z Galebem zadbajcie o Thravarssona - musi dojść do siebie przed wymarszem. Nie musicie czuwać, ale upewnijcie się, że dobrze związany.

Thorvaldsson był zmęczony. Bardzo zmęczony. Co prawda świeża woda odnowiła nieco jego siły, jednak brak snu i trudy przeprawy odcisnęły swe piętno na żywotnym khazadzie. Inni byli jednak ranni, a marsz tutaj wycisnął z nich ostatnie siły. By zapobiec zaśnięciu na warcie uzupełnił bukłaki zimną wodą. Będzie mógł zraszać twarz, by odegnać senność. Poza tym mógł spożywać niewielkie ilości prowiantu, a nawet szczypać się w ostateczności. Wszystko, byle minął czas warty.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline