Ted Specter chciał już wyjść z ponurej, chłodno oświetlonej piwnicy wypełnianej atmosferą zakazanej miłości oślizgłego człowieka i przerażającej kukły. W każdym razie Junior dał mu jakiś ślad. Kolejny trop, który mógł wieść wszędzie i nigdzie. Spectera dopadało zmęczenie i z każdą chwilą jego możliwości umysłowe spadały, na to nie posiadał wszczepu co pewnie dobitnie skomentowała by jego matka.
-Dzięki Junior. Mam nadzieję, że i w tej maszynce znajdziesz punkt G. Trzymaj się Cindy.- powiedział raczej ponuro niż z złośliwością, machając niedbale ręką. Jak zawsze w pewnym momencie człowiek zaczynał nazywać swojego tajemniczego demona sprawy, którą się rozwiązywało.
Po rewizji dotychczasowych możliwości miał trudny orzech do zgryzienia. Popatrzył się tylko z lekka na nic nie robiącą sekretarkę i wjechał windą. Był w komisariacie, więc mógł spytać się szturmowca o jego wersję historii. Cindy była naprawdę szybka, z najwyższej półki. Mogła posiadać sensory a dała podejść się tak łatwo. Policja wpada w odpowiednim momencie i kończy grę bardzo szybko. Zero postronnych ofiar poza tymi , które zabiła Cindy. Żadnej ostrej wymiany ognia, fembotów skaczących jak kobra i tnących, atakujących ją gliniarzy. Nie takie rzeczy zdarzają się tylko w kolejnych przereklamowanych remake`ach. Postanowił spytać szturmowca, a potem pojechać do siedziby firmy. Teriyakiego ześle komuś innemu z Sekcji. Liczył, że ma tam jeszcze przyjaciół.