Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2014, 13:53   #615
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Obóz

Ratowanie elfki pochłonęło większość drużyny. Galvin zajął się przygotowaniem jakiegoś naparu z zebranych wcześniej ziół. Miało to ulżyć cierpiącej. Tak samo Karl i Wolf robili co mogli.. ale przy tak delikatnym obchodzeniu się z ciałem poparzonej, trzeba było więcej czasu..

Zdejmowanie z elfki rzeczy było żmudną i wymagającą delikatności, spokoju i opanowania. Nie raz, nie dwa wraz z materiałem odchodziła skóra Youviel, co wywoływało ból i cierpienie, potwierdzone krzykiem. Dopiero gdy Wolf pozbawił ją wszystkiego, Karl mógł zabrać się do roboty. Przemywanie ran śniegiem, lodem i cieńkim roztworem mydła trwało i trwało, lecz zaczęło przynosić jakąś ulgę rannej. Także zimny wiatr ochładzał jej ciało, które jednak po jakimś czasie zaczęło drżeć z zimna. Trzeba by rozpalić jakieś ognisko, albo kilka i między nimi dalej opatrywać elfkę, jeśli nie chcieli by przeziębiła się mocniej, lub dostała zapalenia płuc.

Milano w tym czasie sprzątał swoje rzeczy, które na szczęście nie uległy zniszczeniu. Nie trwało to zbyt długo i najemnik był już na prędce spakowany.

Dwalin w tym czasie, ogarnął już swoje wozy lecz z jego miny można było wnioskować, że jest zły. Reszta krasnoludów mało co mówiła, bowiem głównie zerkała nerwowo na niebo, jakby bojąc się że bestia powróci.

Wejście od jaskini

Gomez musiał się bardzo zdziwić, gdy Dwalin powiedział mu, że może dostać co najwyżej jedną pochodnię i na więcej niech on nie liczy. Za linę musiał zapłacić 5 srebrników, choć i tak nie chętnie krasnolud chciał uczestniczyć w tym szaleństwie. Większość patrzyła na kierującego się ku dolinie akrobatę jak na debila lub wariata, który chciał chyba popisać się przed Laurą, że jego jaja są równie wielkie jak smocze. Tak więc akrobata, który miał przy sobie tylko rapier, worek, jedną pochodnię i noże, obwiązał się liną i z zapaloną pochodnią w jednej ręce, zanurzył się w ciemną otchłań.

Otwór prowadzący z głąb jaskini był większy, niż wtedy gdy elfka schodziła, bowiem smok wydostając się na zewnątrz, poszerzył ją o masę własną. Delikatny ogień pokazywał nie równy teren na dole, lecz odległość była zbyt wielka by dostrzec coś więcej. Gdy tak opuszczał się, Gomez mógł zauważyć ślady pazurów odznaczone na skale, która go otaczały. Lina, którą zakupił na jego szczęście, miała prawie 30 metrów długości, dzięki czemu w końcu akrobata nie musiał skakać. Opuszczał się tak powoli, by w końcu delikatnie miękko wylądować na dość śliskim i nie pewnym gruncie. W samej pieczarze, było ciepło, o wiele cieplej niż na górze choć za to Gomez mógł podziękować smokowi. Zapewne jego smoczy dech rozgrzał to miejsce. Gomez wylądował na jakiejś skalnej półce, która znajdowała się trzy metry nad dnem jaskini. Gdy Gomez zrobił dwa kroki do tyłu, jakieś chrupnięcie wydobyło się spod stóp, co sprawiło że ogień z pochodni automatycznie został skierowany na ziemię. Kości, dziesiątki kości, walało się na ziemi, pod nogami Gomeza. Nie był to miły widok.


Sama pieczara była przeogromna, a ta komora zapewne mogła służyć smokowi za miejsce snu lub jadalnie, gdzie spożywała w spokoju swój posiłek. Cała jama była pogrążona w mroku i ciężko było ocenić tak naprawdę jak duża ona jest. Jedynie płomień pochodni, który pokazywał co jest na dwa, może trzy metry przed nim, mógł powiadomić go zawczasu o jakimś niebezpieczeństwie. Gomez zszedł niżej, powodowany ciekawością i pragnieniem odszukania smoczego skarbu. Nagle usłyszał jakiś szmer przy ścianie, i cichutki pisk towarzyszący temu. Mimowolnie skierował tam swój wzrok i pochodnię by zobaczyć jak z głowy trupa, a dokładnie z jego ust wydobywa się szczur.


Trup był dość świeży, i nie wyglądał na takiego co by go smok dorwał. Nie był ani przypalony, ani rany nie były tak duże. To co go zabiło było znacznie mniejsze...znacznie, lecz równie brutalne. Brzuch człowieka został rozpruty, a jego wnętrzności wyciągnięte na zewnątrz. Część z nich została już jakiś czas temu skonsumowana.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline