Mężczyzna jak przystało na dobrze wychowanego dżentelmena odwrócił się plecami do Cyganki dając jej odrobinę prywatności. Kiedy usłyszał jej głos odwrócił się i spojrzał kobiecie w oczy.
- Oj na wiele sposobów możesz nam pomóc. Chodź z nami i Witaj w ostatnich Nocach.- Uśmiechn nie znikał z jego przystojnej twarzy. Łazienkę oraz niewielki salon opuścili właśnie pomiegierzy Ventrue szepcząc mu coś na ucho. Mężczyzna w garniturze tylko kiwał głową.
- To Jak będzie Panno...- Zrobił wymowną pauzę i popatrzył na Ravnoskę-... Czy zechce Pani wyjaśnić parę nurtujących naszego drogiego Księcia pytań ?. Liczę na owocną współpracę W końcu wszyscy należymy do rodziny prawda ?- Cały czas uśmiechał się z wyższością, skinął głową Makalvianowi a ten zachichotał.
- Rewolucja pożera swoje dzieci, Inkwizycja spłonie w ogniu własnych stosów...
Ventrue zapalił kolejną cygaretkę. Wypuścił kłąb tytoniowego dymu.
- Radzę zabrać Wszystkie niezbędne rzeczy i wyjść z nami. Inaczej w pani mieszkaniu zrobi się bardzo gorąco. To Stary budynek, dawno nie sprawdzali instalacji gazowej, łatwo o drobny wypadek. A szkoda by było tak przydatnej spokrewnionej. Wiec proszę się pospieszyć. |